Skocz do zawartości
Nerwica.com

Doriis

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Doriis

  1. Dawno mnie nie było, chcialam sobie odpuścić to forum i zapomniec o swoich dolegliwościach i w sumie troche sie udało. Przestałam tak wsłuchiwac sie w swoj organizm. W międzyczasie i tak do was zaglądałam U mnie jest w sumie o wiele lepiej, ostatnio miałam wizytę kontrolną u mojego lekarza (psychiatry) i sam zauważył, że widać ogromna poprawę i stwierdził, ze bardzo dobrze wyglądam Jakis miesiac temu robilam tez szczegółowe badania w krwi i wszystko wyszło ok. Zaczęłam ćwiczyć, przywiązuje tez dużą uwagę do swojego sposobu odżywiania i czytam książki "Jak zapobiec nowotworowi", hahah Więc temat dalej aktualny. Od 1,5 miesiąca nie palę, ale dzisiaj poczestowałam się jednym papierosem i zle sie poczulam... Strasznie żałuję, ze zapaliłam, bo teraz siedze i jest mi niedobrze... Do tego okropnie boli mnie glowa i czuje taki wewnetrzny niepokój. Gdzies tam z tyłu głowy cały czas siedzi myśl o raku płuc... Ale chyba badania krwi cos by zasugerowaly? A w sumie nie mam zadnych innych objawów. 2 tygodnie temu przechodzilam wirusowe zapalenie krtani i od tego czasu trzyma mnie troche kaszel. Nie jest jakis męczący, ale jednak jest. Raz taki calkiem suchy, a raz jakby cos tam z gardla sie odrywalo delikatnie... Napiszcie błagam czy tez kaszlecie w ciagu dnia, nawet jeśli mialoby to byc raz dziennie... Nie wiem, ale mam tak, ze jesli usłyszę od kogos, ze "tez tak ma" to jakos mi lzej na sercu
  2. Mozliwe, patrzylam u siebie i tez mam takie bardziej wystajace kostki za uszami, ale nie chce za mocno sobie macać, bo znowu cos wymyślę... Ja juz nie wiem co mam o sobie myslec... raz wydaje mi sie, ze jestem za młoda na raka płuc, a za chwilę boli mnie w klatce i plecach, więc lęki narastają na nowo. Do tego po kąpieli kilka razy kaszlnelam i odkrztuszalam taka delikatnie zielonkawa flegme z takimi brazowymi kropeczkami, przypominającymi kawałki jedzenia (strasznie sie wystraszylam i od tamtej pory czuje bole w klatce, plecach i pod zebrami). Często tez muszę odchrzakiwac flegme, nie wiem jak to wytłumaczyć... czuje jakby w gardle cos mi sie zbieralo i musze to odchrzaknac. Tez tak macie?
  3. @alicja_z_krainy_czarów a jakie twoim zdaniem mogą być objawy raka płuca ;p? Tak pytam, z czystej ciekawości. Póki co, jestem z siebie dumna, bo znalazłam siłę na podniesienie się z łóżka i upiekłam sernik. Kurcze, jeszcze pare dni temu strasznie sie cieszyłam na myśl o świętach i wspólnym spedzaniu czasu z rodziną. A dziś... jakbym znowu obudzila sie w jakims strasznym snie, chodze po domu jak zombie. I te natretne mysli o raku pluc... Po nowym roku zamierzam zrobic bardziej szczegółowe badania związane z głową. Od jakichs 2-tygodni przed snem "telepie mnie". Tzn. juz zasypiam i nagle mnie zrywa... i tak praktycznie codziennie. Wszyscy mówią, ze to stres. Chce w to wierzyć, ale czasem mam głupie myśli, ze może to juz przerzuty z płuc do mózgu...
  4. Dziękuję za rady :). Rzeczywiscie, mam siedzacy tryb życia. Po nowym roku zabieram sie do pracy nad sobą. Musze zrzucić min. 10kg... Przytyłam po stosowaniu parosketyny, a pozniej kilka kg przybyło mi w ciazy. Do tego mam wadę postawy, skolioza i lordoza szyjna - od dziecka bardzo sie garbie...
  5. Dzis moje samopoczucie jest kiepskie, do tego mam masakryczne bole glowy... pisalam wam wczoraj o bolach ramion. W nocy przez ten ból nie mogłam spac. Przewracalam sie z boku na bok, ale w zadnej pozycji nie mogłam usnąć. Skora w górnej czesci pleców bolała mnie tak, jakbym spaliła sie na słońcu... Mąż nasmarowal mnie na wieczór jakas mascia na ten bol plecow, wydaje mi sie, ze to bylo powodem wiekszego bolu w nocy. Znowu wrocily mysli o nowotworze pluc... mam juz dosc... ale przynajmniej szybciej odstawilam juz wszelkie fajki. Patrzylam na statyski i dopiero w przedziale 35-39 lat u kobiet moga zaczac pojawiac sie nowotwory pluc. Uspokoilo mnie to na chwilę, ale te uporczywe mysli ciagle wracają. W sumie nie mam jakiegos kaszlu (pamietam jak dziadek przy raku pluc kaszlal - to byl taki dlugi, napadowy kaszel z flegma), tylko takie pojedyncze kaszlniecie w ciagu dnia, nie chudne, nie pluje krwia, ostatnio czesciej boli mnie w klatce no i ten bol skory na gorze plecow... nic mi sie przez to nie chce, nic jeszcze nie zrobilam w domu, ani siebie nie doprowadzilam do porzadku... tylko leze i czytam statystki, objawy i fora onkologiczne...
  6. Dziękuję za odpowiedzi. W sumie troche mi ulzylo kiedy przeczytalam wasze wpisy. Ale na wieczór dostalam takich bólów plecow (barki, ramiona) promieniujacych do rąk, wiec obawy wróciły na nowo ze zdwojona siłą... do tego znowu uciski w klatce i poczucie totalnego rozbicia.
  7. Uspokajam sie tez trochę tym, że w październiku mialam usg tarczycy i napisane było, ze węzły chłonne nie sa powiększone. A z tego co wiem przy nowotworze płuc powiększają się. Tylko nie moge znaleźć nigdzie informacji, które... czy te na wysokosci klatki piersiowej i szyi, czy moze w innym miejscu... mam 25 lat i tak sobie tlumacze, ze niektorzy wypalaja po kilka paczek dziennie w wieku 50 lat i nie maja jeszcze nowotworu, ale z drugiej strony ja nie jestem inni i nie wiem czy w moim przypadku nie będzie inaczej... na punkcie nowotworu pluc mam straszna wkrętke, poniewaz moj dziadek na to cholerstwo zmarl (nalogowy palacz, do ostatnich doslownie minut zycia)
  8. Witam wszystkich Dawno mnie nie było. Przez ten czas było raz lepiej, raz gorzej. Jeśli chodzi o moje znamiona, byłam u chirurga onkologa i stwierdził, ze nie ma sie czym przejmować, wiec w tym temacie znacznie się uspokoilam. Natomiast, od jakichś kilku dni dręczą mnie myśli dotyczące raka płuc... Zaczynam sie trochę martwić, bo raz na jakiś czas boli mnie w klatce piersiowej. Czasami są to klucia, czasem uciski. Do tego troszke pokasluje, taki suchy kaszel - 5-6 razy dziennie zdarzy mi sie kaszlnac, nie jest to kaszel napadowy. Dodam, ze niestety wrocilam do palenia elektronicznego fajka (po nowym roku zamierzam juz rzucić). Tego elektronika pale od jakichs 5 lat, wcześniej 5 lat paliłam zwykłe papierosy. Czasami tez popalam zwykłe, ale bardzo rzadko, powiedzmy 1 fajka na 2-3 tygodnie. Napiszcie jak to jest u was. Czy palicie, jak długo? Czy tez sobie wkrecacie nowotwor pluc na podstawie jakichs tam objawow? Nie wiem juz co mam myslec... 2 lata temu mialam przeswietlenie klatki, tez z powodów uścisków i wszystko bylo ok. We wrześniu bede robic kolejne (badania okresowe w pracy), bo skonczy sie waznosc poprzedniego. Nie chce robic wczesniej, bo wiadomo, ze takie promieniowanie tez ma wplyw na człowieka... a juz mialam miesiac temu przeswietlenie zebow.
  9. A ja w koncu czuje sie spokojniejsza. Chyba powrót do pracy dobrze na mnie wpłynął. Do tego przeczytalam "wasze objawy" i jakos tak lzej na sercu mi sie zrobilo. Przeciez to byloby niemozliwe, zebysmy wszyscy mieli te same objawy ja rowniez chodze non stop do lustra, ogladam zrenice i przeprowadzam sobie samobadania neurlogiczne, bo znowu kluje mnie w jednym miejscu glowa. Ostatnio znowu zwracam uwage na swoje efekty wyprozniania... i wiecie co, myslalam, ze ze mna jest cos nie tak. Ale widze, ze wszyscy tak maja. Jakie to glupie, ale nawet swojemu mezowi mowie, zeby opowiedział mi o swoim stolcu (i porownuje do swoich xD). Zauwazylam, ze jak pytam innych czy tez maja takie klucia i bulgotania w brzuchu, inne dziwne objawy i odpowiadaja, ze tak to ja sie uspokajam. Wczoraj mialam gorszy dzien, nie moglam nic zjesc rano i strasznie sie wystraszylam. Chcialam jeszcze w ten sam dzien umowic sie na gastroskopie i usg jamy brzusznej... rodzinie udalo sie mnie uspokoic, wiec stanelo na tym, ze narazie robie badania z krwi w roznych kierunkach. Jesli wyjdzie cos nie tak to poglebie badania o bardziej szczegolowe. W czwartek bede miec wyniki morfologii... Lokiec dalej mnie boli... jest tam jakies takie jedno miejsce, ktore kiedy przycisne to boli podobnie jak siniak (prawa reka, najczesciej boli jak opiore np. o stol). Ogólnie bola mnie plecy, barki, obojczyki i do tego cala prawa reka, czuje klucia w roznych czesciach ciala (szyja, obojczyki, lopatki, pod zebrami, w brzuchu - wszystko jednego dnia!). I to wkurzajace klucie z tylu glowy, tak jakby za uchem, dzis bardziej nasilone... tez macie takie specyficzne bole glowy?
  10. Niestety, dzisiaj mi sie calkiem pogorszylo... chyba przez to wolne w pracy - caly tydzien na zwolnieniu, a w weekend zadnego zajecia. Wiec czytalam przez caly ten czas fora onkologiczne, blogi osob cierpiacych na nowotwory i strony "o zdrowiu"... wczoraj zasnelam dopiero po 4:00, przez całą noc czytalam blog dziewczyny chorujacej na raka, na sam koniec przeczytalam gdzies na innym blogu, ze dziewczyna przegrala walke... tak wiec dzis po prostu schizuje, przerobilam juz nowotwor pluc, piersi, kosci, chloniaka... tak sie nie da zyc... kazde zaklucie, inne samopoczucie czy jakie kolwiek "głupie cos" traktuje jako objawy choroby zagrazajacej zyciu. A ja chce zyc, chce sie cieszyc tym zyciem. Tylko jak to zrobic, kiedy masz ciagle obawy przed szybka utrata tego życia... od kilku dni bola mnie plecy, ledzwia, ale najgorsze sa takie klucia z lewej i prawej strony pleców na wysokosci pluc... do tego klucia po bokach na wysokosci zeber i pod pachami... klucia w piersiach i nad obojczykiem... do tego wszystkiego cos mi bulgocze i juz sama nie wiem czy to w przelyku, a moze w plucach? Jeszcze ten bol lokcia, tyle, ze to jest bol kosci (tej odstającej) przy dotyku, oparciu. Taki typowy jak po uderzeniu... Boję sie cholernie. Koncze pierwsze opakowanie Parogenu i chyba udam sie do lekarza o zwiekszenie dawki. Ale z drugiej strony caly czas towarzyszy mysl, ze to moze jednak rzeczywiscie jest co innego, a wszyscy mysla, ze nerwica... Mam juz tego dość... Wszyscy mi mowia, ze cale zycie przede mna, a ja tylko siedze i rozmyslam o chorobach. Moze i maja racje. Ale jesli nie mam jednak calego zycia przed soba? Tak tylko sie mowi, nikt nie przewidzi co moza nas jeszcze w zyciu spotkac... Nie wiem juz co mam myslec o sobie, o moich objawach i lękach. Mam nadzieje, ze jutrzejszy powrot do pracy pomoze mi sie znowu podniesc i zapomnieć na chwile o tych wszystkich chorobskach...
  11. Jestem przestraszona... ale zaczne od poczatku. Od tygodnia lecze przeziebienie, zaczelo sie od podwyzszonej temperatury, bolu glowy i miesni. Pozniej zaczelo bolec gardlo, doszedl katar i suchy kaszel. Od 2 dni jest o wiele lepiej, zostal tylko niewielki juz katar i mokry kaszel z odkrztuszaniem plwociny. Dzis mokry kaszel meczyl mnie tylko rano, pozniej caly dzien byl spokoj. Polozylam sie do lozka i zaczelam strasznie kaszlec. Przy wydechu czulam jakbym miala cos w plucach, tzn.jakby coś bylo przyklejone i chcialo sie odkleic. Probowalam to odkrztuszac, raz sie udawalo, a raz nie. Tak sobie kaszlalam az rozobala mnie troche klatka piersiowa. Przy którymś odkrztuszaniu, spojrzalam na flegme i zobaczylam takie 2 nitki, kropki krwi. Jestem przerazona, mysl o nowotworze pluc towarzyszy mi caly czas (dziadek zmarl na ten nowotwor). Do tego w sumie bol tej lewej reki, barku i łopatki. Nie wiem co o tym myslec. Czy podraznilam sobie cos od kaszlu? Czy rzeczywiscie moze byc cos na rzeczy? Ostatnio czesto tez bola mnie plecy. Z przeziebieniem bylam u lekarza (tak na wszelki wypadek...), osluchowo bylo wszystko ok. RTG klatki robilam jakies 2 lata temu.
  12. Wiecie co jest najgorsze... ja wiem dlaczego tym razem w takim charakterze wrocila nerwica. Podczas ciazy mialam infekcje, ginekolog prowadzacy ciaze przepisal mi globulki. Jak sie pozniej okazalo, tych konretnych globulek nie mozna stosowac w pierwszym trymestrze ciazy, bo powoduje powazne wady u dziecka i/lub obumarcie. Nie powiedzialam o tym nikomu, nawet mezowi. Czasami dopadaja mnie straszne mysli, obwiniam sie, ale pozniej sobie tlumacze, ze zaufalam po prostu lekarzowi... Mysle, ze skutkiem tej historii jest wlasnie moja obawa przed zazywaniem lekow, brak zaufania do lekarzy (tzn. nawet jesli badania, wyniki wychodza ok to tlumacze sobie, ze lekarz pewnie sie nie zna...), no i oczywiscie niesmaowity lek przed nowotworem i smiercia. Do tego dzis tesciowa powedziala, ze jej koleżanki corka, 17-latka miala nowotwor tarczycy. Wycieli jej tarczyce, przez jakis czas bylo ok, a teraz ma przerzuty... wiec po wysłuchaniu tesciowej zaczelo sie wkrecanie, dzis jest nowotwor kosci. Od kilku dni boli mnie lokiec, bark, czasami lopatka. Najgorszy jest lokiec, boli tak jakbym gdzies nim uderzyla, ale w sumie nie przypominam sobie takiej sytuacji... poczekam kilka dni, a pozniej chyba pojde do lekarza skontrolowac
  13. Tak, planuje wybrac sie na psychoterapię, bo mysle, ze tym razem jest mi ona bardzo potrzebna. Nie chce poprzestać tylko na lekach, tym bardziej, ze planujemy z mezem za jakis czas kolejna ciaze (chociaz bardzo sie boje kolejnego nieszczęścia...). A jesli chodzi o dermatologa, z poczatku zapisalam sie wlasnie do niego. Ale kiedys usuwalam juz znamiona i dermatolog skierowal mnie wlasnie do chirurga. A ze znalazlam chirurga onkologa, cieszacego sie dobra opinia to stwierdzilam, ze jeszcze lepiej ;). Nie dosc, ze przeprowadza dermatoskopie znamion, usuwa je, to jeszcze rozpozna, ktore znamie moze byc objawem nowotworu skory (teraz u mnie na topie) Na szczescie leki postawily mnie na nogi, tzn. normalnie funkcjonuje, wstaje z łóżka, jem, wychodze do ludzi, wrocilam do pracy, a nawet potrafie juz patrzec na mlode matki z wozkami. Psychicznie tez jest lepiej, chociaz zdarzaja sie trudniejsze chwile. Niestety, leki nie przepędza uproczywch mysli o chorobach, ale przynajmniej sprawia, ze te mysli nie doprowadza czlowieka do całkowitego obledu. Dobrze, ze ty również miales wsparcie w rodzinie - bardzo wazne, ze jest ktos, kto potrafi ci uspokoic, probuje zrozumiec.
  14. Witam wszystkich pierwszy raz w życiu udzielam się na forum, padło akurat na to... Na depresje z napadami lęku choruje od 18 r.ż. Zaczelo się od panicznego strachu przed zamknietym pomieszczeniem pelnym ludzi. Zawsze byłam osobą, lubiacą towarzystwo innych ludzi, odważną, optymistycznie nastawiona do życia. Nagle, z dnia na dzien stalam sie inna osoba, bylam placzliwa, wyjscie z domu wiazalo sie z ogromnym lekiem. Po pewnym czasie udalam sie po pomoc do psychiatry, ktory przepisal leki i skierowal na 3-miesieczna terapie grupowa. Po ok pół roku moje samopoczucie znacznie sie poprawilo, zaczelam zyc normalnie, wychodzic do ludzi, spotykac ze znajomymi. Po 3 latach wspolnie z lekarzem zdecydowalismy, ze odstawiamy powoli leki (paroksetyna). Po odstawieniu czulam sie swietnie, ale ten stan trwal niestety 2 lata. Nagle zaczelam doszukiwac sie u siebie ciezkich chorob, duzo czytalam w internecie, porownywalam objawy ze swoimi dolegliwosciami. Oczywiscie, nie wiazalam tego z wczesniejszymi lękami (wczesniej balam sie ludzi, teraz musialam byc na pewno chora, bo przeciez mialam objawy)... Po objesciu wszystkich mozliwych lekarzy, bliscy kazali natychmiast udac sie ponownie do psychiatry. Dostalam znowu leki, te same co poprzednim razem i tak sobie je bralam do lipca tego roku, gdy dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy. Na wiesc o ciazy od razu odstawilam leki, zeby w razie czego nie zaszkodzic dziecku. Balam sie naglego odstawienia, ale jak sie okazalo czulam sie swietnie, jak nigdy dotad. Bylam bardzo szczesliwa... do czasu, gdy w czwartym miesiacu ciazy, na badaniach kontrolnych, dowiedzialam sie, ze dziecku nie bije serce. Po miesiacu od tej smutnej i szokującej wiadomosci przeszlam zalamanie nerwowe. I znowu to samo, ale tym razem tysiackrotnie nasilone... zaczelo sie od serca, ktore nagle zabilo tak, jakbu mialo za chwile wyskoczyc (postawiona przeze mnie diagnoza: zawal), nastepnie doszly nieprzespane noce z powodu leku orzed zasnieciem (bo sie nie obudzę). Pozniej uciskajacy bol glowy i non stop kontrolowanie zrenic (guz mozgu z przerzutami do płuc). Nastepnie przestalam jesc, nie moglam nic przelknac, jadlam z wielkim bolem jedna sucha kromke dziennie, popijajac herbata (nowotwór zoladka). Zaczelam przygladac sie swoim stolcom, ktore wydawaly mi sie z dnia na dzien coraz dziwniejsze (rak jelita), co spowodowalo lek przed wyróżnieniem sie. Przez te ciągle mysli o rakach, w ciagu tygodnia stalam sie wrakiem czlowieka... Nie moglam spac, kazde delikatnie zaklucie, w ktorejs czesci ciala powodowalo ogromny lek przed rakiem i smiercia. Caly czas plakalam, nie moglam jesc, mialam zawroty glowy, musialam przebywac 24h z kims bliskim, zeby w razie czego zareagowal, gdyby mialoby mi sie stac cos zlego (nagle zatrzymanie serca, zaslabniecie, bezdech w nocy)... rodzina zaprowadzila mnie ponownie do psychiatry i od miesiąca znowu przyjmuje leki. Lęki sie uspokoily, tzn. pojawiają się (najczesciej, kiedy nie mam zadnego zajecia), ale nie sa tak nasilone jak jeszcze miesiac temu, kiedy wszyscy mysleli, ze skoncze w szpitalu, ale psychiatrycznym... od kilku dni zaczelam myslec o nowotworze skory, duzo tez o tym czytalam. Wiem, ze nie powinnam, ale czasami jest to silniejsze ode mnie... umowilam sie juz na wizyte do chirurga onkologa na badanie znamion. Mam nadzieje, ze okaze sie, ze to znowu tylko moje urojenia... w koncu sie wygadalam
×