Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bazyli

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Bazyli

  1. Carica Milica Chyba faktycznie najlepsza klinika . Taka poprawa w tak krótkim czasie, wow. Trzymam kciuki, żeby to trwało jak najdłużej.
  2. Życzyłabym Wam zdrowia, ale to się przecież nie wydarzy... Czytam Wasze posty i widzę, że część Was przez niezgodę na chorobę pała nienawiścią do reszty świata, inni do siebie. Choroba jest i będzie, a boksowanie się z nią odbiera tylko siły. Moja perspektywa wyglada tak, biorę, co jest i uczę się z tym żyć. Choroba zmienia i nie ma sensu zbyt długo rozpamiętywać, jak to kiedyś było i jaka to byłam towarzyska. Do tego nie da się wrócić, więc lepiej od razu się pożegnać. Teraz jestem kimś innym i mam inne potrzeby. Samodzielne spędzanie czasu sprawia mi przyjemność, a kiedy nie mam sił, to leżę, bo tego potrzebuję, a nie dlatego, że jestem starą pizdą (jak to ktoś wcześniej napisał, albo podobnie). Z całego serca życzę Wam, żebyście nie tracili czasu na z góry przegrane walki, na walki z chorobą.
  3. Intel Masz więcej doświadczenia i swoje wiesz, ale ja obstaję przy tym, że jeśli się chce narzekać na chrobę, to trzeba najpierw trzymać się zaleceń. To, że przed piciem czułes się fatalnie, nie oznacza, że picie nie pogorszyło sprawy. Równie dobrze, gdybyś nie zaczął pić, mógłbyś w tym czasie poczuć się lepiej. Na oddziale dziennym dowiedziałam się, że inteligentnym ludziom trudniej jest się leczyć, bo potrafią wszystko pieknie zracjonalizować i przedstawić tak, by im to pasowało. Jesteś tego świetnym przykładem.
  4. Hej Intel, jeśli myślisz, że zaledwie dwa tygodnie bez picia zdziałają cuda, to chyba jesteś, mówiąc delikatnie, mega naiwny...
  5. Ale wymyślacie Koty poprostu wyczuwają polepszacze i innego typu ścierwo. Mój kot nie tknie zwykłego kurczaka, a takiego z wolnego wybiegu bez antybiotyków pałaszuje, aż miło. To taka kocia kontrola jakości
  6. Nie wykasować i nie w pizdu Jestem zdania, że ubranie w słowa pomaga trochę spuścić ciśnienie, a wśród braci niedoli łatwiej też znaleźć zrozumienie. Uwielbiam, gdy w pracy (klika osób wie, co mi dolega) na moje CHAD-owe "źle się czuję" odpowiadają "tak, też miałam słaby dzień, chyba ciśnienie się zmienia". No i jak tu z takimi gadać? Czy one naprawdę myślą, że lekarze wypisują psychtropy na fronty atmosferyczne? Tak więc fajnie, że napisałeś. Każdy dźwiga bagaż, ale twój jest naprawdę duży i trzeba mieć niezłe plecy, by go dźwigać. Tak sugestywnie opisałeś scenki z dzieciństwa, że można je poczuć. Można poczuć dreszcz na plecach. Znam kilka osób z taką przeszłością i podziwiam (ich i ciebie), że nie stoczyli się, choć po tak trudnym dzieciństwie mieli na to duże szanse. Trzymaj się Intel, nie wiem czego, ale złap się czegoś i trzymaj. Na razie nie mamy wyboru.
  7. Nie znamy się, ale znowu piszesz jakby za mnie... Też w głębi złościsz się na rodzinę, tę najbliższą, że jest i tym swoim byciem przeszkadza w realizacji tego ostatniego kroku, który miałby przynieść ukojenie? Na poczatku choroby myślałam, że cierpienie skłaniające do śmierci, jest tym największym, najboleśniejszym z możliwych doznań. Ale teraz, po kilku latach, uświadomiłam sobie, że jeszcze gorzej boli, gdy w takim, pełnym niezmierzonego cierpienia stanie dociera do nas świadomość, że (w moim przypadku z powodu syna) nie można się zabić, nie można uciec, trzeba jakimś cudem nie rozpaść się... Może nie zdobywamy świata, bo codzienność jest zaj..iście trudna, ale odwrócone Kilimandżaro zdobywamy nie raz...
  8. BAZYLI, CHAD od 4 lat, rapid cycling i stany mieszane, jedna hospilalizacja na oddziale dziennym, leki: Kwetaplex XR 300 mgx1, Kwetaplex 25mgx2, Lit 250mgx4. Dzięki za powyższą wypowiedź. Lepiej bym tego nie ujęła. Zauważyłam, że z biegiem czasu - im bardziej znam chorobę i siebie w chorobie - intuicyjnie unikam coraz więcej spotkań i wyjść. Dawniej byłby to powód do smutnej refleksji, że coś mnie omija, ale teraz wiem już, że każde wyjście, na które nie jestem gotowa, to zabawa na kredyt, który trzeba będzie później spłacić. Trudno odmawiać spotkań, zwłaszcza gdy ludzie nalegają. Na początku przychodziło mi to z trudem. Były naciski, obrazy majestatu, ciche dni, a i ja miałam wątpliwości. Teraz bliskie mi osoby wiedzą, co mi jest i czego potrzebuję, a resztą (rodziny i znajomych) się nie przejmuję. INTEL 1, gdzieś jeszcze pisałeś o wakacjach. Tę wypowiedź też podzielam w stu procentach. Mnie motywuje jedynie to, że uważam, że dziecku należy się wypoczynek, no i trzeba mu trochę świata pokazać. Chciałam jeszcze zapytać, czy też tak macie, że w którymś momencie chorobowego cyklu wydajecie się sobie brzydcy?
×