Skocz do zawartości
Nerwica.com

doi

Użytkownik
  • Postów

    584
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez doi

  1. 36 minut temu, Disappear napisał:

    A pytanie czy nie ma dość bycia ciężarem dla rodziców, że powinien 'się zamknąć' i kop na koniec bo jej się spieszy jest ok?

    Błagam. To byla pierwsza sesja. 

    Tak naprawdę nie wiemy co się wydarzyło. Ludzie słyszą to, co chcą usłyszeć (tj. słyszą swoją prawdę).  I relacjonują to czego druga strona nie zrobiła. Umyka nam też kontekst. Być może t. zwróciła uwagę na to , że A. opiera się za bardzo na oskarżaniu rodziców zamiast przejąć inicjatywę i odpowiedzialność za swoje życie? Nie wiemy. Być może wywołał silne przeciwprzeniesienie swoją biernością a ona zareagowała nieprofesjonalnie. Normalnie takie coś zgłasza się do t. "uraziła mnie pani mówiąc..." albo stawia granice "proszę nie mówić do mnie takim językiem, mnie to rani, przypomina,..." i spokojnie wyjaśnić co kto miał na myśli. Tak dzieje się gdy jest jakaś więź- lub nadzieja na więź.

    Czasem jest tak, że pacjent idzie na pierwsze spotkanie z taką nadzieją, że nikt tego nie zdoła unieść. Widzi w terapeucie zbawcę, boga, matke etc, etc - i wszystko co wychodzi poza ten idealny obraz jest tragedią. A fakt jest taki, że spotykają się dwie osoby, które idealne nie są. I tyle.

    Jesli ktoś po pierwszym kontakcie czuje się zniechęcony i nie chce więcej rozmowy, to rozumiem że coś nie zagrało. I pacjent ma pełne prawo do zmiany. Ale z drugiej strony- nie ma łatwo, terapia wiąże się jednak ze stresem, nie jest tez łatwo wyjść poza swoje zaburzone postrzeganie i zobaczyć w terapeucie kogoś neutralnego. Niekoniecznie kogoś kto rani z deliberacją a kogoś kto otwiera -bezwiednie, swoim zachowaniem- stare rany.

  2. "To czego ode mnie oczekujesz jak nie odpowiadasz"

    Jeśli czujesz się osaczony i atakowany i nie masz ochoty się szarpać to faktycznie poszukaj może kogoś innego. Ale z drugiej strony- faktycznie jest tak, że terapia polega na mówieniu o trudnych sprawach a nie na siedzeniu w ciszy i słuchaniu muzy. Pytanie "po co pan przyszedł?" "czego pan ode mnie oczekuje?" - są normalnymi otwierającymi pytaniami w czasie sesji a nie atakiem ani prowokacją. Terapeuta często milczy to ty mówisz- na tym to polega. Nikt nie będzie cię do rozmowy zmuszał ani namawiał, bo terapia jest podjęciem pewnego zobowiązania. Trudności w terapii (np żal do t za coś) zgłasza się do terapeuty.

    Może też być tak, że w stanie jakim jesteś każdy terapeuta, nawet anioł, będzie w twoim odbiorze raniący i niecierpliwy.

    Pani t. zdaje pytania o przeszłość, bo próbuje stworzyć sobie jakiś obraz twojej osoby, to wszystko. To nie był atak.

    Nie każdy może pracować z każdym, nie każdy osobowościowo sobie odpowiada, ale odbierasz coś jako atak co być może było normą w takiej sytuacji społecznej.

  3. "Właśnie o to mi chodzi, że wchodzę a ona niemalże z progu mówi że rodzice są temu winni. "

    Pewnie nie tak brzmiały jej słowa. Nie chodzi o winę a o przyczynę zapewne. Rodzice- mimo świadomej opieki i miłości czasami- dają dziecku nieświadomy przekaz, który na nieświadomym poziomie, głęboko zostaje przez dziecko przyjęty. Przykłady takiego przekazu "masz się zabić", "nie jesteś nikim cennym", "lepiej by było bez ciebie", "nie możesz bez nas żyć", "należysz do matki". (to są przykłady, nie do Twojego przypadku). To nie jest poziom świadomy, oczywisty,  faktów. To poziom nieświadomych fantazji, przed którymi człowiek na poziomie świadomym się broni, bo rozwalają mu bezpieczny świat (np. przekonanie że rodzice chronią i nie niszczą).

    Żeby skonfrontować się z rodzicami i ich przekazem nieświadomym trzeba być na to gotowym- stąd pytanie terapeutki czy jesteś gotowy na terapię, bo terapia oznacza konfrontację i zniszczenie mechanizmów obronnych. Oznacza ból. Terapia jest  w oporze. Ty np. żadnych zmian nie chcesz, żadnej rewolucji kopernikańskiej w swoim myśleniu - z tego co tutaj piszesz twój opór jest olbrzymi (to coś normalnego, nie zarzut).

    To rozwalanie złudzeń powinno mieć miejsce gdy pacjent jest gotowy a za wieź z rodzicami będzie zdolny przez chwilę podstawić więź z terapeutą . Stąd wątpliwości i pytania terapeutki. Ona nie popełnia błędu pytając o twoją gotowość ani wskazując rodziców jako pierwotne źródło zaburzeń. Od Ciebie zależy czy będziesz chciał się przyjrzeć tej koncepcji, która zburzy twoją. Możesz oczywiście nie chcieć.

    Jeśli są wątpliwości w terapii najlepiej raportować je do terapeutki. Ona jest ciekawa twojego feedbacku.

×