Skocz do zawartości
Nerwica.com

arosa

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez arosa

  1. Dzięki. Muszę przyznać, że pomimo tego co przeżyłam, to mam się teraz dosyć nieźle, choćby nawet ze względu, że nie dostrzegam w sobie syndromu DDA/DDD Z drugiej strony zgadzam się z tym co napisałeś na samym początku. W takich rodzinach jak moja zwykle wyrasta kolejne patologiczne bydło co infekuje całe społeczeństwo, jestem za przymusową kastracją i aborcją w takich przypadkach. Niestety w katolibanie nigdy nie zostanie to urzeczywistnione.
  2. Oto i jestem.Moja rodzina zareagowała chyba w najgorszy z możliwych sposobów, aczkolwiek pewnie dlatego tak się stało, bo nie zostało to uznane za żadne molestowanie tylko za głupie zabawy dzieci. Nie do końca jednak tak było w rzeczywistości, ponieważ ten kolega sam był molestowany a na mnie to przenosił. Myślę też, że zabawa w doktora u dzieci wygląda trochę inaczej... Jednak wracając do reakcji rodziny, to kiedy się dowiedzieli to od matki dostałam tęgi wpierdol, do tego karę na wszystko (zakaz wychodzenia z domu, oglądanie tv itd) przez dosyć długi okres (chyba moja najdłuższa kara) a moje rodzeństwo szydziło ze mnie z tego powodu do jakiegoś 14 roku życia. Strach było w ogóle się odezwać bo od razu zaczynało się wypominanie i drwiny. Miałam 7lat kiedy się dowiedzieli. Reszta otoczenia się nie dowiedziała ale ciągle chodziłam w strachu, że ktoś się dowie, tym bardziej, że ten kolega ciągle był obecny w moim otoczeniu do jakiegoś 18 roku życia (wspólne towarzystwo, ta sama szkoła itd)
  3. arosa

    molestowanie a płeć

    Prawdopodobnie nie przeczytałaś nawet tego przed dodaniem odpowiedzi, a szkoda, bo ignorancja stąd aż wycieka. Piszesz: No, no, a nie wstyd ci teraz przed wszystkimi małymi dziewczynkami, które były/są np molestowane przez ojców? Co tam, ich przeżycia są w końcu niczym. Nieładnie zasłaniać się troską o dobro innych kobiet pod pierzynką własnych zaburzeń. I znów kolejna osoba, która nie wie, że żyje w społeczeństwie wychowanym na katolickich "wartościach", których gruntem jest patriarchat. NNV4 bardzo trafnie przytoczył również przykład strachu kobiet przed nazwaniem dziwką, to samo się też tyczy mentalności gdzie facet mający wiele kobiet to ktoś, a kobieta mająca tylu samu partnerów to dziwka. Oczywiście możecie sobie życ w innym świecie i podawać przykłady, że nigdy nie spotkałyście się z takimi osobami, które tak mówiły itd, i żyjcie sobie w tym świecie dalej, tylko, że w tym przypadku naprawdę nie mamy o czym rozmawiać. Racja, więc po co w takim razie w ogóle się wypowiadasz w tym temacie? Nie wiem czy takie udowodnienie jest w ogóle możliwe, temat budzi takie emocje, że nawet najbardziej racjonalne argumenty trafią w ścianę. W moim przypadku moje doświadczenie stało się dowodem. Pamiętam jak mój brat się ze mnie wyśmiewał z tego powodu co mnie spotkało, kiedy mu odpysknęłam z podobną historią dotyczącej jego, to nie było w nim wtedy ani cienia żenady. Tak samo było z przytoczoną wyżej nauczycielką, chłopcy zupełnie się tym nie przejmowali, ba nawet sami ją prowokowali itd. Ciągle zadawałam sobie pytanie dlaczego ja tak bardzo przeżywam własne doświadczenia a po nich to zupełnie spływa. Kiedy zracjonalizowałam swój wstyd wtedy odszedł w siną dal. Oczywiście jest to mój dowód, który tak naprawdę służy jedynie mi samej. Podczas spotkania z psychologiem padła teza, że moja silna nerwica w dzieciństwie była wynikiem napięć pomiędzy rodzicami i alkoholizmu ojca. Wątek molestowania nie był jeszcze poruszony, więc jej powiedziałam, że nerwica pojawiła się lub nasiliła wtedy kiedy byłam bita i prześladowana za to, że byłam molestowana. Zapytała mnie czy wstyd mi o tym rozmawiać z innymi ludźmi, odpowiedziałam, że nie wstydzę się ale też nie rozumiem po co mam o tym z kimś rozmawiać, no i zapytałam ją też dlaczego mam się niby tego wstydzić. Odpowiedziała, że jest cecha charakterystyczna osób, które się zetknęły z nadużyciami seksualnymi. Później ten temat nie był już nigdy więcej poruszany. Nie mam ochoty rozmawiać na ten temat z innymi nie dlatego, że się wstydzę ale dlatego, że nie chciałabym być postrzegana jako jakaś kaleka. Reakcja ludzi na opowieść mojego faceta, że był macany po tyłku przez wyżej wymienioną nauczycielkę "haha, ty to miałeś wesoło w szkole" Reakcja na trenera zboka (ten sam trener, który dobierał się do mnie ale dotyczyło innej dziewczyny) "ojej, biedna, trauma do końca życia, ciekawe czy kiedykolwiek z tego wyjdzie, pewnie po tym co się stało nawet rodziny nigdy nie założy" Obydwa przypadki dotyczą dokładnie tego samego a reakcje zupełnie inne. Nie mówię, że reakcja nr 1 jest super ale od reakcji nr 2 mnie mdli. Które argumenty i sformułowania? To kobieta nie może być zbokiem? Znów dostaję diagnozę przez neta, szkoda, że nawet mojej psycholożce się to nie udało. Szczerze mówiąc nie rozumiem tego całego poruszenia. Zakładając temat prędzej się spodziewałam poruszenia odnośnie pogłębiania stereotypów dotyczących mężczyzn oraz trywializowania molestowania z ich punktu widzenia. Jakim zaskoczeniem się okazało, ze nawet tutaj znów pokrzywdzone w jakiś sposób czują się kobiety.
  4. Abigail_1Sm25, zarówno gadki psychologów o DDA jak i takie pospolite generalizowanie mnie irytuje. Dla twojej informacji i pokrótce streszczajac, mój ojciec nie był alkoholikiem, był zulem. Kiedy w wieku 5-6 lat zaczęłam przejawiać pierwsze cechy nerwicy (drżenie rąk, tiki nerwowe, płacz) byłam wystawiana przez matkę na posmiewisko rodzeństwa, które wyzywalo mnie wtedy od czubow i psycholi. Kiedy dochodziło u mnie do ataku paniki lub przejawy emocji jak złość czy gwałtowny placz, wtedy matka mnie wiązała (oczywiście po uprzednim wpierdolu, chociaż w sumie i nierzadko również po) Ojciec zazwyczaj był nieprzytomny ale jeśli nie, to niewzruszenie w tym czasie oglądał telewizję, wolałam jednak to niż jak był choć trochę na chodzie bo wtedy stał zarzygany i zaszczany pod moja szkoła i zebrał ode mnie pieniędze albo żarcie ze stołówki, i to wszystko na oczach rozbawionych rówieśników. Kiedy w domu wyszlo, że byłam molestowana, to wtedy kpiny i drwiny nie miały końca, jeśli tylko się odezwałam w sposób, który się im nie podobał to słyszałam na to "riposte"w stylu: "idź się ruchać z x" Wiedzieli, że to mnie wytrąca z równowagi a wtedy było kolejne wiązanie, tluczenie i ostateczne drwiny z leżącej na ziemi, skrepowanej wariatki. No tak miałam super wsparcie, a wszyscy inni mieli ode mnie na pewno gorzej, i w ogóle są najbardziej pokrzywdzeni przez los, przecież zawsze muszą myśleć tak samo. Może się to nie wszystkim spodoba ale nie mam DDA. Inne zaburzenia może i owszem, ale nie te których tak bardzo pragną terapeuci.
  5. Również mam wątpliwości co do istnienia DDD/DDA przecież te kryteria są tak szerokie, że można by pod to podpiąć prawie każdego człowieka. Poza tym osobiście znam wiele osób z rodzin alkoholowych, które zdają się być wręcz przeciwieństwem DDA (np. osoby pewne siebie, asertywne i pozbawione lęków) Jestem jednak pewna, że wysyłając ich do jakiegokolwiek psychologa zaraz by im wmówiono jakieś inne cechy DDA. Alkoholizm rodziców pewnie ma wpływ na psychikę dzieci ale robienie z tego całego syndromu i wrzucanie wszystkich do schematu jednego wora to raczej nieporozumienie.
  6. arosa

    molestowanie a płeć

    wTymTygodniu, proponuję ochłonąć i przeczytać mój wpis jeszcze raz albo i dwa, tylko że kolejnym razem ze zrozumieniem. Temat porusza kwestię innego podejścia do molestowania ze względu na płeć i jest naprawdę daleki od roztkliwiania się nad chłopcami. Przypuszczam jednak, że musisz mieć jakieś osobiste powody, że twoja interpretacja wychodzi poza rzeczywistość. Z moich osobistych obserwacji wynika, że chłopcy nie przeżywają tak bardzo molestowania jak dziewczynki. Nie twierdzę też, że przemoc seksualna jest zupełnie nieszkodliwa, ale twierdzę, że traumę zdecydowanie potęgują inne czynniki. I to nie ja stygmatyzuję ofiary ale same to właśnie sobie robią żyjąc w tym schemacie, tym bardziej, że ofiarą będzie się zawsze dopóki się nie wyjdzie z tej roli. Myślałam, że to dosyć jasne ale w sumie może faktycznie użyłam dużego skrótu myślowego. Według mnie przemoc seksualna a potrzeby seksualne kobiety odgrywają tu znaczną rolę. Kobieta, która przez całe życie żyje w przeświadczeniu, że seks ją w jakiś sposób kala a trzymanie wianuszka to najwyższa wartość jaką posiada, to oczywiste, że jeśli to straci wbrew sobie, będzie dużo bardziej drastyczne. Myślę, że nie bez powodu, kobiety po takich aktach czują się brudne, w końcu wartość "czystości" została zaprogramowana aby kobiety były wstrzemięźliwe seksualnie. W przypadku dobrowolnych aktów wchodzą pozytywne odczucia, które je chronią. W aktach bez zgody traumę potęgują te dodatkowe niuanse. Wielokrotnie słyszałam z ust kobiet, że gwałt to najgorsza rzecz jaka może je spotkać w życiu, często też słyszałam, że wręcz wolałyby umrzeć. Sorry, ale ja jednak uważam, że są gorsze rzeczy na tym świecie od gwałtu i nie rozumiem dlaczego fakt, że ktoś popełniłby na mnie przestępstwo ma stygmatyzować mnie samą. Kobieta podczas niechcianego aktu seksualnego nie jest w żaden sposób ani skalana tylko oprawca, który musi się dopuszczać takiego czynu. Odkąd to sobie uświadomiłam moje obarczanie się winą itd zupełnie odeszło. Moje molestowanie dotyczyło 2 różnych sprawców. W pierwszym przypadku sprawcą był kolega mojego brata. Działo się to od 6 do 7 roku życia, nie do końca mi się to wtedy podobało ale się zgadzałam dla świętego spokoju. W drugim przypadku miałam 11-12 lat i dobierał się do mnie trener. Zaczęło się od obłapywania mnie za moje rosnące wtedy piersi. Pewnego dnia doszło prawie do próby "gwałtu". Podczas wyjazdu na zawody upił się i wszedł do szatni jak się przebierałam. Wyrywałam mu się ale jakoś nie zwracał na to uwagi. Dopiero wtedy jak powiedziałam nie i kopnęłam go w jaja jakoś się opamiętał. Powiedział, że skoro nie chcę to nie i od tamtej pory miałam już św spokój. Pomimo, że ten drugi przypadek mógłby się wydawać drastyczniejszy to jednak wydaje mi się, że nie odbiło się to na mnie w negatywny sposób. Cieszyłam się, że mu wyraźnie zakomunikowałam, że to mi się nie podoba. Poza tym wychodziłam z założeniem, że nie zrobiłam nic złego, bo to ja byłam dzieckiem a on dorosłym przestępcą, więc to nie ja powinnam się wstydzić. W przypadku jednak pierwszej sytuacji wstyd był ogromny, nie dawał wręcz wytchnienia, przez cały czas się bałam, że ktoś się o tym dowie, że się wyda i będę wytykana palcami (i tak też się niestety stało) Mając jednak jakieś 18 lat przetrawiłam to wszystko i stwierdziłam, że w sumie nawet gdyby mi się to wszystko podobało to nie byłaby to żadna ujma na honorze. Doszłam też do wniosku, że nie jestem przecież z mydła i to, że trochę pooglądał i podotykał nie powinno mnie w żaden sposób dyskredytować.
  7. arosa

    molestowanie a płeć

    Wiem, że temat może być dla niektórych dosyć drażliwy jednak od dziecka ta kwestia w pewnym sensie nie daje mi spokoju. Zastanawia mnie w jaki sposób molestowanie odbija się na poszczególnych płciach i co jest tego przyczyną. Na przykładzie chłopców/mężczyzn odnoszę wrażenie, że temat jest trochę rozdmuchany przez kobiety. Już wyjaśniam co mam na myśli. Kiedy sięgnę pamięcią do dzieciństwa to z zaskoczeniem muszę przyznać, że w tamtym okresie dużo częściej można było się natknąć na przypadki molestowania chłopców niż dziewcząt, różnica jest jednak taka, że nikt tego tak naprawdę nie traktował jako coś złego ani nie zaprzątał sobie tym głowy. Jeśli coś podobnego przydarzyłoby się dziewczynce to powstałby raban nie z tej ziemi. Mogłabym polecieć z przykładami ale jest ich tak dużo, że zajęłoby mi to pół dnia. Osobiście również w dzieciństwie doświadczyłam molestowania (łagodna forma) i w tamtym momencie faktycznie było to bardzo nieprzyjemnym przeżyciem, czułam w pewnym sensie rozbicie pod względem tożsamości płciowej ponieważ wychodziłam z założeniem, że spotkało mnie to dlatego bo byłam dziewczynką, na moje szczęście w tym samym czasie wyszła afera gdzie ofiarą molestowania padli chłopcy (wcześniej o czymś takim nigdy się nie mówiło, to dziewczynki zawsze były straszone potencjalnymi zboczeńcami, którzy mieli na nie wszędzie czyhać) Od tamtego czasu byłam dosyć wyczulona na tego typu sytuacje i zauważyłam, że chłopcy nawet sami nie czują się molestowani ( ja na ich miejscu w podobnych sytuacjach bym się przejmowała) Tutaj akurat podam przykład. Nauczycielka w szkole ewidentnie miała się ku chłopcom, było to tak oczywiste, że wiedziała o tym cała szkoła, poza tym nauczycielka nawet się z tym nie kryła. Podczas lekcji wielokrotnie używała seksualnych podtekstów, dochodziło nawet do dotykania. Mimo to nikt sobie z tego nic nie robił, raczej było to traktowane jako żart, mało tego to chłopcy nawet wykorzystywali ten fakt aby mieć lepsze oceny. Gdyby coś takiego stałoby się dziewczynce to przypuszczam, że zostałaby wysłana do psychologa na długotrwałą terapię. Odpowiedzi można się doszukiwać w biologii jednak ja skłaniam się do innej teorii. Uważam, że trauma seksualna jest rozdmuchana przez uwarunkowanie kulturowe gdzie wartość kobiety wycenia się poprzez jej majtki, gdzie wmawia się nam, że seks wręcz brudzi kobietę (nie bez powodu dziewictwo ma również synonim czystość) Absolutnie nie wierzę, że kobieta ma małe potrzeby seksualne jak wmawia nam to kościół czy inni hierarchowie. Uważam, że zrobiono nam pranie mózgu aby sprawować nad kobietami kontrolę. Jednak może nie o tym. Wracając do molestowania to uważam, że gdyby nie czynnik kulturowy to nie byłoby tylu rozdmuchanych traum czy skandali. Mało tego to myślę, że kobiety też lubią z siebie robić ofiary co jedynie umacnia cały schemat. Oczywiście mogę się mylić ale właśnie dlatego zakładam ten temat bo chciałabym poznać punkt widzenia innych osób.
×