Witam! Jestem nowa. W zasadzie nie wiem od czego zacząć, bo trochę się tego nazbierało, ale od czegoś trzeba zatem... Przypuszczam, że cierpię na nerwicę natręctw. Z objawami zmagam się od kilku lat, zaczęło się od przeczytania "Zbrodni i kary", to jest po zapoznaniu się ze wspomnianą lekturą wystąpiły u mnie natrętne myśli, że zabijam mamę nożem. Im bardziej chciałam to ignorować, tym bardziej myśli wkradły się do mojej głowy. Za chwilę już wystąpiły myśli, że kogoś krzywdzę, że w kościele opowiadam bluźnierstwa z ambony, że spadam z mostu, ilekroć przechodziłam przezeń. Z czasem wystąpiło myślenie magiczne i oczywiście kompulsje. Na początku myślałam, że jestem potworem, że zrobię komuś krzywdę, chowałam w domu noże, aby uniknąć tragedii. W końcu poczytałam tu i ówdzie o zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych, sama się zdiagnozowałam i poniekąd trochę uspokoiłam. Po drodze zaliczyłam wizytę u psychiatry, który zalecił psychoterapię, której ostatecznie nie podjęłam. I tak sobie funkcjonowałam, z obsesjami i kompulsjami, wyszłam za mąż i wydawało się, że będzie lepiej. Niestety mój mąż ma również tego typu zaburzenie, w dodatku często się kłócimy, nawet walczymy. Oczywiście nie sprzyja to mojemu stanowi psychicznemu, myśli nasilają się i niestety są to myśli samobójcze.... W ubiegłym roku zaszłam w ciążę. Przyznam, że będąc w ciąży tak skupiłam się na dziecku, że obsesje praktycznie zaniknęły. Niestety po porodzie wszystko wróciło. Mam już dość tkwienia w tym stanie i planuję podjąć leczenie. Mam cudowne dziecko i dla niego chcę być zdrowa, uśmiechnięta i zadowolona. Napisałam tutaj, bo w sumie jest to swego rodzaju grupa wsparcia.:-):-):-) Jestem dobrej myśli i już trochę ten lęk oswoiłam, ale lepiej byłoby go się pozbyć więc do dzieła! Co mi poradzicie?