Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hivi

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Hivi

  1. Jestem właśnie w 4 tygodniu terapii. Trafiłem na wyjątkowo dobrego lekarza, który w pełni mnie rozumie i gra na "moich falach". Dowiedziałem się, że cierpię na DDA oraz mam kilka objawów osobowości schizotypowej/schizoidalnej. I cóż faktycznie, sporo objawów się zgadza. Niestety cały czas mam wrażenie, że za moment całkowicie zwariuję i mnie zamkną w psychiatryku, kompletnie nie mogę się pozbyć tych myśli. Od psychiatry dostałem receptę na Zoloft, ale kręci mi się po tym w głowie i mam spore nudności i sam nie wiem czy brać to dalej... Generalnie poza terapią nic nie robię. Śpię, oglądam telewizję, albo myślę, żeby się upić. Cały czas szukam dla siebie "miejsca" i czuję, że z dnia na dzień jest ze mną gorzej...
  2. Pocenie się to raczej genetyka, ja na SSRI tylko przytyłem+chwilowa poprawa, a teraz w głowie to samo co było. Najlepiej ze wszystkich leków, to czułem sie po benzo - zero emocji, myśli, zmartwień, ale to strasznie uzależnia i po pewnym czasie już nudzi takie ''uczucie'' więc w benzo się nie bawię.
  3. Dawniej byłem bardzo energiczny ale i strasznie niecierpliwy w wielu sytuacjach. Wszystko chciałem robić jak najszybciej i jak najdokładniej, a gdy się nie udawało, tzn. coś nie szło zgodnie z moimi planami, to reagowałem agresywnie; uderzałem pięścią w ławkę, ściane, czasami biłem się z kolegami w szkole, bo taki miałem "kaprys" i zresztą sam z nimi zaczynałem. Ale to była podstawówka, od gimnazjum do chwili obecnej bardzo ciężko wyprowadzić mnie z równowagi, jestem spokojny i jeżeli postawie sobie jakiś cel, to wytrwale do niego dążę, niestety psychikę nie tak łatwo naprawić, a na pewno nie tak jak ja bym tego chciał. Boję się pójść na terapię, boję się, że skończy się to jak zwykle, czyli, że mój stan tylko się pogorszy i wtedy już całkowicie nie dam rady.
  4. Właściwie to można powiedzieć, że mam dwie osobowości. Inaczej się zachowuje, gdy jestem sam w domu i inaczej, gdy przebywam wśród ludzi. Np. rok temu gdy jeździłem autobusami to strasznie się pociłem i miałem wrażenie, że każdy się na mnie wpatruje. Teraz mam samochód, więc problemu nie ma. Czasami może gdy jestem w sklepie i jest spora kolejka to pragne jak najszybciej uciec, bo mam wrażenie, jakbym się dusił. Z jednej strony czuję ogromną samotność z drugiej - gdy w końcu się z kimś spotkam, to mam ochotę jak najszybciej wrócić do domu. Wszystko zmienia się po alkoholu - wtedy potrafię być duszą towarzystwa, ale znowu nie chcę skończyć jak ojciec... Moje życie to istny koszmar.
  5. Ja brałem Mozarin przez 6 miesięcy i kolejny lekarz doradził paro(Xetanor 20mg) dawki jakie miałem to 30mg i paro podziałała na mnie najlepiej ze wszystkich SSRI, całkowite wypranie z emocji, zero problemów, czułem się dobrze, po 2 tygodniach nawet poprawił mi się humor i byłem bardzo wesoły, bywało, że zalewała mnie euforia. Paro brałem 8 miesięcy, ale odstawiłem, bo wydawało mi się, że już jestem "zdrowy" przy odstawce przez 3 tygodnie straszne zawroty i bóle głowy, bóle mięśni itd. Obecnie nic nie łykam i znowu dokucza mi depresja, tak widocznie musi być. Aha zapomniałem o czymś - jak będziesz na paro i wstaniesz rano to nie przestrasz się swoich źrenic, bo będą ogromne.
  6. U psychiatrów byłem wielokrotnie, każdy mówił to samo, że to tylko "przejściowe" i że leki pomogą, niestety nie pomogły. Psychoterapie miałem raz w życiu, ale niestety była tam bardzo niedoświadczona terapeutka, która mi tylko zaszkodziła i zdecydowałem się to przerwać. Czasami pojawia się u mnie takie wrażenie, że nikt nie jest mi w stanie pomóc i jestem zamknięty właśnie w takim plastikowym "pudełku". Nie wiem sam co mam dalej robić, pójdę znowu do lekarza/terapie dostane leki, chwilowo się poprawi i pewnie wrócę do punktu wyjścia. Zamknięte koło.
  7. Cześć Wszystkim. Przedstawię się jako X. Mam 19 lat, kilka razy przechodziłem przez okres całkowitego załamania, brałem wtedy leki z grupy SSRI. Od małego dziecka nie miałem łatwo, zawsze pełno awantur, ojciec alkoholik, miałem i mam bardzo mało znajomych, właściwie to mam wrażenie, że ludzie się mnie boją i po prostu nie chcą się ze mną zadawać. Ja sam też boję się ludzi i nigdy nie potrafiłem do kogoś,,zagadać'' taki o po prostu lęk przed ludźmi - pewnie fobia społeczna.... Przez prawie rok czasu czułem się świetnie, jakoś dawałem radę, ale teraz znowu przeżywam wewnętrzną rozterkę, a od tygodnia to już naprawdę jestem na granicy samobójstwa. Piję dużo alkoholu, ale gdy tylko wytrzeźwieję, to pojawia się ,,kac moralny'' i wtedy jest jeszcze gorzej, więc pije jeszcze więcej.... Cały czas jestem smutny, czuję niesamowitą pustkę i samotność, przez kilka minut płacze, potem wpadam w dziwną euforię i tak w kółko. Do wszystkiego dochodzi poczucie odrealnienia, tak jakbym był zamknięty w jakimś plastikowym pudełku. Wydaje mi się, że całkowicie wariuje i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czy to depresja czy już o wiele poważniejsze schorzenie?
×