Cześć Wszystkim. Przedstawię się jako X. Mam 19 lat, kilka razy przechodziłem przez okres całkowitego załamania, brałem wtedy leki z grupy SSRI. Od małego dziecka nie miałem łatwo, zawsze pełno awantur, ojciec alkoholik, miałem i mam bardzo mało znajomych, właściwie to mam wrażenie, że ludzie się mnie boją i po prostu nie chcą się ze mną zadawać. Ja sam też boję się ludzi i nigdy nie potrafiłem do kogoś,,zagadać'' taki o po prostu lęk przed ludźmi - pewnie fobia społeczna.... Przez prawie rok czasu czułem się świetnie, jakoś dawałem radę, ale teraz znowu przeżywam wewnętrzną rozterkę, a od tygodnia to już naprawdę jestem na granicy samobójstwa. Piję dużo alkoholu, ale gdy tylko wytrzeźwieję, to pojawia się ,,kac moralny'' i wtedy jest jeszcze gorzej, więc pije jeszcze więcej....
Cały czas jestem smutny, czuję niesamowitą pustkę i samotność, przez kilka minut płacze, potem wpadam w dziwną euforię i tak w kółko. Do wszystkiego dochodzi poczucie odrealnienia, tak jakbym był zamknięty w jakimś plastikowym pudełku. Wydaje mi się, że całkowicie wariuje i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czy to depresja czy już o wiele poważniejsze schorzenie?