Witam Serdecznie .
Jestem nowa na tym forum i postanowiłam założyć wątek ponieważ potrzebuje obiektywnego spojrzenia na pewną trudną dla mnie sprawę. Otóż mam obecnie 26 lat a cała historia którą chce wam przedstawić miała miejsce gdy miałam zaledwie 16. Był to okres szkoły średniej ,przeżyłam wtedy swoja pierwszą wielką nastoletnią miłość ,byłam z tym chłopkiem zaledwie pół roku więc był to bardzo krótka znajomość, jednak nie wyszło nam ,rozstaliśmy się i to była jego decyzja. ..
Jak można się domyśleć moje serce zostało złamane i bardzo przecierpiałam nasze rozstanie ,chodziliśmy do jednej klasy więc widywaliśmy się na co dzień ..on po naszym rozejściu bardzo mi dokuczał, mówił przykre rzeczy ,po prostu źle mnie traktował ,wiele razy płakałam przez niego.. no było to dla mnie straszne . Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje wobec mnie i mimo że starałam się szanować jego decyzje co do naszego rozstania to nie rozumiałam dlaczego tak bardzo mnie rani swoim zachowaniem . Udało mi się raz z nim o tym porozmawiać on próbował mi to wytłumaczyć że łatwiej jest mu zachowywać się jak cham w stosunku do mnie aby dać mi do zrozumienia że ta znajomość już go nie interesuje i mam mu niczego nie zarzucać ...
Chciałabym dodać do tego wszystkiego ze wychowywałam się w patologicznym środowisku ,mój ojciec jest nałogowym alkoholikiem i wygląda gorzej od menela który chodzi po śmietnikach wstyd mi czasem iść z tym człowiekiem jednym chodnikiem ,matka zaś jest współuzależniona . Od dziecka doświadczałam przemocy fizycznej ,byłam bita i maltretowana, znęcano się nade mną psychicznie ,a jako nastolatka byłam również molestowana przez ojca , moja relacja z nim była kazirodcza odebrano mi godność ,odebrano szacunek, odebrano dzieciństwo i dorastanie ..czego miała świadomość reszta członków mojej rodziny zwłaszcza matka która ignorowała wszelkie sygnały świadczące o tym jaka krzywda mi się dzieje ,często chodziłam potłuczona po szkole...dodatkowo ta sytuacja z tym chłopakiem dobiła mnie psychicznie ,zaczęłam mieć problemy z autoagresją ...
Tamten chłopak dowiedział się o tym że robię sobie krzywdę od naszej wspólnej znajomej ..i wyśmiał mnie ,stwierdził że jestem żałosna ,że nie imponuje mu to co sobie robię ,że to pewnie nie prawda i go nie obchodzę ...takie były jego słowa. Jak można się domyśleć nie zareagowałam najlepiej ,pokaleczyłam się wtedy tak mocno że do dziś mam szramy po tamtych zdarzeniach ...jego reakcja była dla mnie wstrząsem ..potem dowiedział się o tym mój ojciec , za to również byłam bita i upokarzana, wyzywana od wariatek, stukniętych, nienormalnych. Krzyczał ze to jest ciało, że jestem jego własnością i nie mam prawa tego robić byłam jak skulony, stłamszony szczeniak skamlący z bólu .Kilka miesięcy później przeżyłam próbę samobójczą przedawkowałam leki nasenne i trafiłam wprost do szpitala .. ,Przewieźli mnie potem na odział psychiatryczny, spędzałam tam kilka miesięcy. Byłam wśród swoich i czułam się tam dobrze, bezpiecznie pod opieką specjalistów, ponieważ cały czas bałam się że znowu spróbuje coś sobie zrobić. Zostałam tez zdiagnozowana pod kontem depresji i nerwicy lękowej. Leczyłam się prawie 2 lata,
On nie miał świadomość tego co wtedy przeżywałam ,nie wiedzieli tego ani moi znajomi ani też nauczyciele w szkole .Nikomu nie zwierzałam się z tego co dzieje się za drzwiami mojego domu ,miałam młodszego brata i bałam się ze możemy trafić do domu dziecka ,bałam się sądu ,opieki społeczność,... ,byłam przestraszona ..
Po tylu latach spotkałam właśnie jego ,robiłam zakupy w osiedlowym markecie i wtedy właśnie się z nim zetknęłam . O dziwo powiedział część ,uśmiechnął się ..próbował zagadać ...Jednak ja nie chciałam z nim rozmawiać ,nie chciałam nawet na niego patrzeć za to jak mnie kiedyś potraktował ,wciąż to pamiętam i nadal mnie to w jakiś sposób dotyka ..i wiem że byliśmy dzieciakami ,niedojrzałymi i być może to dlatego zachowywał się tak a nie inaczej ale mimo to wciąż boli ...nie wiem jak mam tego człowieka dzisiaj traktować w sumie jego zachowanie wskazywało na to że on nie do końca zdaje sobie sprawę jak bardzo przeżyłam jego zachowanie ..a może nawet już tego nie pamięta? ten człowiek nigdy nie przeprosił.. a zachowuje się tak jakby tematu nie było .
Wiem że potrzebuje profesjonalnej pomocy specjalisty, może również terapii ale ten koszmar wciąż do mnie wraca i sprawia mi ból. Czy kiedyś nauczę się normalność ?Czy jest na to nadzieja?