Najpierw się przywitam, bo jestem nowy. Mam schizofrenię paranoidalną wraz z nerwicą lękową, które rujnują moje życie od dwóch lat - od końca liceum.
A teraz odnośnie kolegi wyżej - DXM to oczywiście dekstrometorfan zawarty w popularnym leku Acodin na kaszel, tak więc trudno to nazywać narkotykiem na równi z taką heroiną czy amfą. Ale jednak robi spustoszenie w głowie.
Sprawa najważniejsza - ja przed zażyciem DXM w 2006 roku na wakacjach byłem normalnym człowiekiem. To właśnie dopiero po tej używce dostałem potężnego ataku lęku i wylądowałem w psychiatryku. Potem byłem jeszcze w dwóch i w ostatnim diagnoza - F20 z nerwicą czyli życie przekreślone. To on sprał mi mózg. W dniu wzięcia tego "leku" myślałem, że wykorkuję, tak fatalnie się czułem. Tak więc nie pocieszę Cię kolego - właśnie najpewniej ujawniłeś swoją chorobę psychiczną i będzie (tak jak ze mną) coraz gorzej. Owszem, miałem chwile lepszego samopoczucia, ale teraz myślę, że dzieli mnie maksymalnie kilka miesięcy od albo zwariowania albo od śmierci. Wszystko to, co opisujesz powyżej, to postępująca choroba, która trawi Twój mózg. Może to zabrzmi strasznie (a wcale Cię straszyć nie chcę), ale właściwie można powiedzieć, że uszkodziłeś sobie mózg. To zależy też, jakiej dawki użyłeś, ale DXM oddziaływuje na ośrodkowy układ nerwowy co automatycznie pozwala sądzić, iż niszczy ten układ. Niestety - będziesz musiał wybrać się do lekarza po leki (na razie jakieś przeciw lękowe) a potem, gdy choroba będzie postępować - będziesz musiał dowiedzieć się, co Ci się dokładnie ujawniło. I rozumiem Cię doskonale, gdyż przechodziłem przez to wszystko, co piszesz.
Mnie jedynie smuci fakt, że są ludzie, którzy bezkarnie mogą ćpać co chcą i jest im dobrze, a niektórzy jednym środkiem (nawet niewinnym, jakim jest DXM) wyrządzają sobie szkodę na całe życie