Hej,
jestem nowa na forum. Właściwie świeżo z diagnozą bordera. Właściwie nawet się cieszę, bo były momenty w moim życiu, kiedy dryfowałam sobie na pograniczu schizofrenii, więc mogło być gorzej. Nadal, mimo wszystko mam takie uczucie, jakbym żyła z daleka od tego świata. Nie rozumiem ludzi i oni nie rozumieją mnie, chyba że dopadnie mnie kryzys, wtedy jestem w centrum uwagi. Właściwie to tak czy siak czuje się jakbym w środku i tak była już dawno martwa.
Ale nie przychodzę tutaj tylko po to, żeby narzekać. Mam pytanie, jak radzicie sobie z dysocjacjami? Macie/nie macie/zwalczyliście w trakcie terapii? Dla mnie to chyba aktualnie najgorszy z objawów, jak z lękami, wahaniem, pustką jakoś sobie radzę, tak nie ogarniam tego uczucia derealizacji...