Skocz do zawartości
Nerwica.com

mjp

Użytkownik
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez mjp

  1. Do dupy. Nie tak jak miało być. Przede mną wiele zmian, szans i perspektyw. Ja się boję. Jestem przerażony, zniechęcony i można powiedzieć, że coraz mocniej czuję "demony przeszłości". Zaczynam się mocno bać lęku, a to jest bardzo niedobry objaw. Tracę dystans. Miałem się ogarnąć i zacząć "nadrabiać" wreszcie, a tu moja bańka znowu mnie przystopowuje. Nienawidzę tego. Dlaczego to wraca, dlaczego nie może być dobrze :(

     

    Chciałbym, żeby ktoś, jakiś zajebisty ktoś mógł przejrzeć wszystkie moje myśli, obawy - spojrzeć w oczy, poklepać po ramieniu i powiedzieć "nie spinaj się stary, będzie dobrze". I żebym ja mu uwierzył. I żeby od tej pory było już tylko lepiej. Czasami problemy wydają się niemożliwe do rozwiązania. Ja tak właśnie je teraz odbieram. Brakuje mi jakiegoś fundamentu, czegoś czego mógłbym być pewien, jakiejś mocnej podbudowy. Tak, żeby w oparciu o to coś można było konstruktywnie wyłazić z gówna. Tymczasem wszystko na czym się opieram jest takie niepewne, chwiejne. Dlaczego nie mogę być takim świetnym kolesiem jakim chciałbym być? Trzeba cenić każdy pozytyw - staram się to robić. Ale to takie frustrujące kiedy brak trwałych sukcesów, sukcesów spektakularnych, sukcesów na miarę oczekiwań. Trafnie ktoś napisał na tym forum w opisie, że problemy czasem wydają się być hydrą. Tyle głów... Nec hercules contra plures...

     

    Ech... :(

  2. Nie wiem czy warto jest dostrzegać zalety wad i wady zalet. Myślę jednak, że nie warto zbyt długo się nad tym zastanawiać jeśli się nie wie :)

     

    W innych ludziach cenię otwartość, szczerość, empatię, poczucie humoru, niezależność, umiejętność życia w zgodzie z sobą, odwagę.

     

    Co spowodowało, że się uśmiechnąłeś/uśmiechnęłaś ostatnio?

  3. >>>Agnieszka

     

    Niestety nerwica jest bardzo wredna. Szczególnie się uwrednia właśnie w tych momentach, które wg naszych planów mają być poświęcone na odstresowanie. Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale sam wielokrotnie podejrzewałem u siebie stwardnienia i inne poważne choroby, na podstawie drżenia kończyn czy drętwienia ich podczas snu. To chyba jednak najprawdopodobniej właśnie nerwica odpowiada za wszystkie te zaburzenia i jeszcze za skrzywioną ich interpretacją. Chociaż bywało, że się zastanawiałem czy nie lepiej byłoby gdybym rzeczywiście miał jakąś "konkretną" chorobę. Miałbym coś czym rzeczywiście mógłbym się martwić zamiast wymyślać głupoty i pewną ulgę mogłoby przynosić świadomość tego, że te wszystkie problemy mają jakąś przyczynę, a nie że to ja sam stoję za porażkami, problemami itp. Póki co jednak stoję na stanowisku, że nie chce mieć tych chorób. Spróbuję poużerać się jeszcze trochę z nerwicą.. Życzę Ci, żebyś odnalazła spokój w tym szczególnie stresującym czasie o jakim pisałaś. Jeszcze się ułoży :)

     

     

    Ech... Ja sam jestem w słabej formie bardzo. Znowu sam psuję swoje plany i sam pogarszam sytuację. Kurde. Oprócz ciągle, w różnym natężeniu, trwających problemów z lękiem itp., ostatnio zacząłem mieć kłopoty ze zdrowiem fizycznym. Pewnie nerwica też może mieć wpływ na "awarię" brzucha :/ Poza tym coraz bardziej ściga mnie życie. Boję się podejmowania decyzji i tego, że sobie nie poradzę, ale z drugiej strony stanie w miejscu oznacza porażkę. Nie tak sobie wyobrażałem moje życie wcześniej. Czuję często straszną niemoc, zmęczenie. Rano się budzę i jestem zmęczony. Mega irytujące jest to, że nie udaje się rozwiązywać problemów i zamykać ich tematu raz na zawsze, tylko coraz to więcej spraw jest "rozbabranych" i dochodzą kolejne, kolejne...

     

    Czasem chciałbym móc powiedzieć o tym co jest dla mnie trudne wielu osobom, ale z drugiej strony wiem, że to mogłoby skomplikować jeszcze sytuację i tego nie robię. Trudne jest też to, że kiedy potrzebuję rozmowy z tymi ludźmi, z którymi uznałem, że mogę poruszać nerwicowe kwestie i inne to ich nie ma. Trzeba zwierać poślady i zacząć ogarniać ten syf, bo będzie ciężko. Tylko siły mało. Pewności siebie mało. Wiary też przydałoby się trochę więcej.

  4. Abbey, przykro mi, że Ci się nie układa. Pewnie słyszałaś to wiele razy i być może nie będzie to miało wielkiego wpływu na Twoje życie, ale: "żyletki nie są rozwiązaniem". Spróbuj wygrzebać się z bagna. Życzę Ci abyś sobie poradziła ze swoimi problemami.

     

    Mój dzisiejszy dzień.

     

    Myślę sobie o niewykorzystanych szansach, oczekiwaniach, marzeniach, planach, wyborach, obawach - jednym słowem o życiu. I wynajduję cytaty z piosenek Akuratu.

     

    "A zza rozstaji kolejne rozstaje,

    już tędy przechodziłem..." - ech, ciągle te rozstaje...

     

    "Jeden człowiek to jeden sens" - trochę banalne ale coś w tym jest... Zresztą lubię banały... Do pewnego stopnia...

  5. Boję się napadów panicznego lęku, tego że mogę zrobić w takich sytuacjach coś kompromitującego, coś wbrew sobie. Boję się miejsc i sytuacji gdzie jestem obserwowany i mam daleko do wyjścia, sytuacji "sformalizowanych". I przyszłości.

     

    Jeśli przeżywasz teraz duży lęk to serdecznie współczuję. Życzę Ci siły do przetrwania tego i uporania się z niepożądanym strachem.

     

    Pozdrawiam.

  6. Boję się.

     

    Tradycyjnie przed sytuacją stresującą "wykluwa się" we mnie mnie mega-lęk. Wkurza mnie to ale bardziej jednak przestrasza niż denerwuje co jest zjawiskiem niekorzystnym. Jestem zmęczony i "zbrzydzony" tym wszystkim. Nie chce mi się powtarzać ćwiczeń pomagających w przetrwaniu. Wiem, że będę się strasznie bał co będzie wybitnie nieprzyjemne. Wypieram myśl o tym, ale nie wyprę rzeczywistości, trzeba będzie się z nią zmierzyć. Najchętniej bym uciekł gdzieś daleko. Ewentualnie zwinął się kłębek, schował i zasnął - to też swego rodzaju ucieczka. Przede mną trudny czas. Lipa. Ble...

  7. A ja myślę, że psycholodzy mieli trochę racji. W obrazowych i spektakularnych porównaniach (jak to z nogami i rękami) fajne jest to, że są obrazowe i spektakularne. Poza tym jednak upraszczają problem. Czy można obiektywnie stwierdzić kto ma większe problemy? Być może tak, ale na pewno nie jest to bardzo łatwe. A tym bardziej nie jest łatwe w przypadku tak "trudnomierzalnych" kwestii jak zaburzenia psychiczne. Chociaż nie wiem czy ta sprawa ma duże znaczenie dla uporządkowania życia...

     

    To fajnie, że forum trochę Ci pomaga. Spróbuj jednak zacząć intensywniej działać. Wierzę, że jesteś w stanie doprowadzić się do takiej formy, która pozwoliłaby wrócić na studia.

     

    Pozdrawiam :)

  8. Cześć.

     

    Życzę Ci,uporania się z problemami oraz siły i pomysłów na to co ze sobą zrobić po studiach. Co do pytania o diagnozę to zdaje się, że są na forum jakieś działy dotyczące zaburzeń osobowości - myślę, że tam będziesz mogła znaleźć "większy odzew" u osób, którym są tego typu sprawy nieobce.

     

    Pozdrawiam.

  9. Witaj.

     

    Wiele osób ma różne problemy z "psyche". Jedni mają "większe" inni "mniejsze" ale tak naprawdę dość trudno to porównać - chyba każdy ma tak duże jak je odczuwa (a przynajmniej może to być jeden z wyznaczników "wielkości"). Nie znam przyczyn Twoich kłopotów i niestety nie wiem jak je rozwiązać. Ważne, żeby próbować dojść do tego czego się od życia chce. Jeśli chcesz swoje sprawy uporządkować to staraj się to robić. Są różne metody - lekarstwa, terapie, realizowanie się w zakresie jakichś pasji, związków z ludźmi, uprawiania sportu itd. Wydajesz się być bystrą osobą co zresztą potwierdza się dostanie się na dobre studia - więc wierzę w to, że będziesz w stanie znaleźć tą metodę na ułożenie sobie życia. Czego Ci życzę - może w jakiś sposób pomoże w tym to forum.

     

    Pozdrawiam.

  10. Ja studiuję prawo... jestem na 3 roku a nerwice mam od kilku miesiecy (jakos od lipca) Powiem tak: jest ciezko... studiuje dziennie wiec bywam na uczelni kazdego dnia. Na szczescie są to po 1-2 cwiczenia wiec jakos da się wysiedziec ale jest czasami trudno. Bywa tak że siedzę i o niczym nie mysle tylko patrze na zegarek, macham nerwowo jedną nogą i pragnę byc juz w domu albo gdzies gdzie nie ma zbyt duzo ludzi. Często mam mysli, ze zaraz zemdleję i narobie zamieszania :( zawsze siadam gdzies z brzegu, blisko drzwi żeby w razie czego móc szybko wyjść. Przed wyjsciem z domu oczywiscie codziennie to samo...lęk, czasmai mniejszy czasami wiekszy ale muszę jakos z tym życ....nalepiej to wiedziec ze to tylko głupia nerwica, od tego nie da sie zemdlec...to tylko ataki lęku. I dodam jeszcze że jak już uda mi sie wysiedziec całe 1,5h na zajciach to jestem z siebie bardzo dumna! To jest bardzo budujące i wtedy wierze, ze uda mi sie z tego wyjsc. Od października z zajęc wyszłam tylko raz...juz nie wytrzymałam tych objawow nerwicy (pot, drzenie rąk, uczucie ze zaraz padnę) Zadzwoniłam po tatę żeby po mnie przyjechał i jak juz wiedzialam, ze bedzie po mnie za 15 min to lęk zaczal przechodzic...

     

    Podpisuję się pod tym co napisała koleżanka. Patrzenie na zegarek, siadanie z brzegu, lęk przed wyjściem z domu i duma z ulgą po przetrwaniu - znam to świetnie :)

     

    Dla założyciela wątku śpieszę z odpowiedzią, że mimo tego że jest trudno to da się skończyć studia. Oczywiście zależy też od natężenia objawów i samych studiów (bo jedne drugim nierówne). Zapewniam jednak, że wielu osobom się to udało.

     

    -> wieczny student

     

    W pracy i na stażach może być trudno ale to też zależy od ich rodzaju. Ze swojego i innych osób doświadczenia wiem też, że da się również pracować z nerwicą. Podobnie jak ze studiami dużo zależy od rodzaju pracy i natężenia objawów. Generalnie się jednak da.

     

    Trzymam kciuki, żebyś i Ty się odnalazł w jakiejś pracy i czerpał z niej satysfakcję i środki niezbędne do utrzymywania się :)

  11. Ech.

     

    Nie czuję się dobrze. Nawalają mnie ostatnio silne ataki lęku :/ W ciągu ostatnich dwóch tygodni dwa razy uciekałem - masakra. Dzisiaj też miałem silny atak, ale dla odmiany wytrwałem. Co najgorsze w najbliższym czasie będę musiał znowu mierzyć się z lękotwórczymi sytuacjami - ale lipa :/

     

    Kurcze, mam wrażenie że jakby coraz mniej mi się chce walczyć a bardziej uciekać. To jest tak nieprzyjemne uczucie, ten lęk, że ja naprawdę się zmuszać potrzebuję. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że jak się nie będę zmuszał to moje życie będzie "zdecydowanie-nie-takie-jakie-chciałbym-żeby-było". Strasznie mnie to wkurza, że nie mogę być taki jakbym chciał.

     

    -> zjebnerwicowy

     

    Podoba mi się Twój podpis. Rozwal tą beznadziejną nerwicą.

     

    -> L. E.

     

    Przesyłam duchowe wsparcie dla wzmocnienia wewnętrznych sił potrzebnych do rzucenia palenia..

     

    Pozdrawiam wszystkich "zlęknionych".

  12. Hej.

     

    O ile jestem w stanie zrozumieć, że ten problem jest dla Ciebie krępujący, to jednak poprę przedmówczynię (Tahelę) - teraz nie ma się co wstydzić i brnąć w to dalej tylko próbować wyjść jak najprędzej. Wraz z upływem czasu na pewno nie będzie łatwiej. Jeśli nie podejmiesz żadnych kroków, to może dojść do tego, że przeżyjesz większy wstyd niż ten którego obawiasz się teraz. Zresztą nie musisz rozgłaszać o tym co robisz na lewo i prawo i być w miarę dyskretna.

     

    Przede wszsytkim wola zmian i zaprzestania picia. Obok tego działanie - jeśli nie czujesz się na siłach wyjścia z tego samemu (a może być to trudne) to spróbuj może jakiegoś lekarza/terapii. Do rozważenia są na pewno jakieś techniki relaksacyjne przed spaniem, może jakieś ziołowe substancje uspokajające na początek?

     

    Zachęcam do działania i trzymam kciuki za to abyś wyszła z tego.

     

    Pozdrawiam.

  13. Hej.

     

    zob. Hope, Heimberg, Juster, Turk; Podręcznik ćwiczeń klienta (podejście poznawczo-behawioralne), z wydawnictwa alliance press gdynia. Są chyba wydania dotyczące różnego rodzaju lęków. Jest to jakby przewodnik do samodzielnej pracy nad sobą - jest dużo ćwiczeń. Można to zamówić przez neta.

     

    Ja czytałem jeszcze jakąś pozycję niemieckiego specjalisty (też raczej poznawczo-behawioralne podejście) - Bandelowa, tylko, że to było z kolei bardziej takie do "zrozumienia" problemu i oswojenia sobie pewnych spraw niż do ćwiczeń. Jak dla mnie była to jednak książka, która dała mi dużo motywacji i optymizmu.

     

    Pozdrawiam.

  14. Hej.

     

    Ja też jestem jedną z osób, które rozumieją Twoje problemy, bo miały okazje mierzyć się z nimi we własnym życiu. Cóż mogę poradzić?

     

    1. Ogólne podejście do problemu i życia:

    Zastanów się, czy to naprawdę AŻ takie ważne. Nie chcę tutaj w żaden sposób lekceważyć Twoich kłopotów tylko myślę, że czasami można zgubić proporcje. Spróbuj się do tego zdystansować. Zobacz, że cokolwiek by się nie stało w klasie słońce wzejdzie kolejnego dnia :)

     

    2. Konkrety:

    Zwróć uwagę, że jeśli jest jakiś problem to możemy z nim postąpić jakby na trzy sposoby: zaakceptować to, zmienić albo nie robić nic i się męczyć. Myślę, że to ostatnie rozwiązanie jest najsłabsze :)

     

    Jak chodzi o działanie to tak:

    - staraj się rozwijać na innych polach tak aby rosła Twoja samoocena, doceniaj się za osiągnięcia;

    - czytaj w domu na głos, być może w obecności bliskich osób, potem można w coraz trudniejszych sytuacjach

    - staraj się nie unikać tego czytania, nie stawiaj sobie jednak zbyt wysoko poprzeczki - zająkniecie to nic takiego;

    - wykonuj jakiś ruch fizyczny (nie w trakcie czytania tylko ogólnie, żeby się lepiej czuć ;) );

    - rozważ pójście do specjalisty który udzieli szczegółowych porad; zapytaj też o to jak patrzy on na jakieś leki/zioła zapewniające wsparcie w trudnych chwilach;

    - rozważ zakup jakiejś książki/poradnika, która może zawierać szczegółowe porady.

     

    Pamiętaj, że nie każdy musi czuć się świetnie w czasie wystąpień publicznych. Zaakceptuj to, jeśli będziesz odczuwała dający się znieść niepokój. Po prostu niektórzy tak mają. Inni za dużo gadają, mają włosy w nosie albo nie lubią buraczków. Ludzie są różni :)

     

    Życzę powodzenia i pozdrawiam :)

  15. Cześć.

     

    Nie wiem jaki związek z Twoimi problemami lękowymi mają zaburzenia tarczycy (może mają - nie znam się na tym). Na pewno warto o tym wspomnieć jak gdzieś pójdziesz, i może jakoś to przebadać.

     

    Co do lęków które opisałaś, to wydaje mi się, że mogą świadczyć o jakiejś formie "nerwicy". Powiem Ci, że też miewam coś podobnego - coś co wydaje mi się bez sensu ale jednak się tego boję.

     

    Jeśli to utrudnia Ci życie, a chyba tak jest to warto spróbować jakiegoś leczenia. Nie wiem jak się zapatrujesz na wizytę u psychiatry? Pójście tam daje takie plusy, że powie Ci z fachowego punktu widzenia co o tym wszystkim sądzi i może zapisać jakieś lekarstwa oraz skierować na terapię, wizyty u psychologa. To już będzie jakiś punkt zaczepienia.

     

    Możesz też spróbować zaopatrzyć się w jakieś poradniki dotyczące "nerwicy". Nawet w empiku można coś znaleźć. Tak czy inaczej chyba będzie potrzebne, żebyś sama popracowała nad zmianą "toku myślenia" w pewnych sytuacjach (czy to pod kierunkiem psychologa czy też nie). Chodzi o to, żeby uświadomić sobie czego się boisz i podważać absurdalne podstawy tych lęków.

     

    Życzę powodzenia i pozdrawiam.

  16. Witaj.

     

    Myślę, że to dobrze, że możesz się teraz trochę bardziej otworzyć. Fajnie, że lek sprawił, że lepiej się czujesz. Chyba mimo wszystko warto też docenić pracę. Piszesz, że jest niesatysfakcjonująca - daje jednak pewnie jakieś pieniądze i też kontakt z ludźmi, zajęcie i może jest również pomocna w zorganizowaniu czasu.

     

    Życzę Ci, żeby przy tym "bujaniu" nie było za mocnych wychyleń w żadną stroną. Niech Ci się dobrze układa.

     

    Pozdrawiam :)

×