Internet mi kiedyś powiedział, że mój jeden powiększony węzeł w ściśle określonej lokalizacji to nowotwór glowy jak nic. Miałem wtedy już od paru miesięcy dolegliwości bólowe głowy. Wstrząs. Poszedłem na USG. Koleś tylko moje obawy potwierdził: to zły omen. Poszedłem do innego lekarza na USG, bo co miałem do stracenia? Ledwo pamiętam rejestrację i poczekalnię, bo duchem już mnie tak nie było, odleciałem. Drugi lekarz zbadał i zaczął pisać diagnozę: powiekszony, pozapalny, wszystko ok. Odetchnąłem ale nie do końca, bo przecież dwie diagnozy. 3 miesiące był powiększony, potem zaczął się zmniejszać baaardzo powoli, a do dziś mam ledwo wyczuwalne zgrubienie w tym miejscu. To było 9 lat temu. Dziś pomimo, że znów siedzę po uszy w tym kanale chce mi się śmiać z mojej histerii sprzed lat. Niedawno węzły miała powiększone moja luba, olała sprawę, a ja chodziłem jak lunatyk. Po tygodniu zniknęły. Tak to z nimi jest...
który to węzeł był? pewnie też go mam powiększonego