Skocz do zawartości
Nerwica.com

naftan_limes

Użytkownik
  • Postów

    317
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez naftan_limes

  1. Ja myślę, że Vizyo jest przesadnie skupiony na sobie. W każdym wpisie pisze o sobie i trudno w związku z tym nawiązać z nim kontakt. 

     

    Proponuję otworzyć się trochę na świat zewnętrzny, przekierować na niego swoją uwagę. Pomyśl o innych ludziach i nawiąż z nimi jakiś kontakt. Może znajdź sobie jakieś zainteresowanie, żeby przekierować uwagę z myślenia o swoim wzroście. 

    A porównanie do anoreksji jak najbardziej na miejscu. Problem to nie waga, a sposób myślenia o sobie.

  2. Z zaczęciem od zera, myślę że to dobry pomysł.

    -USA zaczęły od zera i w 300 lat stały się mocarstwem

    -informatycy bardzo często stosują metodę restartu w komputerach, żeby się pozbyć się błędów i przyspieszyć działanie

    -również serie gier video mają swoje rebooty, gdzie seria zaczyna się na nowo

     

    Sam chciałbym się odciąć od przeszłości, żeby uzyskać psychiczną świeżość i odciąć się od metod, które i tak nie działały.

  3. Jest taka kontrowersyjna metoda na kompleksy. Mniej skupiać się na sobie i na swojej samoocenie. Można też ćwiczyć medytację, co może prowadzić do wyzbycia się poczucia siebie co również usuwa kompleksy i samoocenę. Mówię kontrowersyjna, no bo kto by chciał pozbywać się osobowości.

     

    Po sobie widzę, że medytacja przydaje się tylko do słuchania muzyki. Nie jest to nic koniecznego moim zdaniem.

     

    Problem z tobą jest taki, że masz problem, ale nie masz praktycznego rozwiązania. Chcesz być wyższy, ale nie da się tego zrobić. Pragniesz rzeczy niemożliwej dla ciebie, stąd duże marnotrawstwo energii i czasu na jedną rzecz. 

     

    Chęć bycia doskonałym wykończyła już nie jednego. Myślę, że energię możesz przekierować na coś na co masz wpływ. Możesz zwiększać inteligencję, spotykać się z ludźmi zdobywając umiejętności społeczne. Możesz też zapomnieć o problemach i się bawić przy grach i filmach. Zawsze coś jednak z tego wyciągając.

  4. To wy nie wiecie, że życie zaczyna się po 70?

    :P

     

    Niewiele ten pogląd różni się od chrześcijańskiego, gdzie prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci.

    Jestem schizofrenikiem i odradzam takie myślenie.

     

    Do wieku lat 16 byłem jeszcze zdrowy, więc działał determinizm psychologiczny, kultura, plus zmienna losowa.

    Wtedy niewątpliwie dzieci przygotowują się do dorosłości, tutaj nie ma żadnych ale. Dzieciństwo jest sztucznym tworem, który nie można trwać wiecznie, to takie zęby mleczne, które wypadną. Potem zaczyna się dorosłość. Wydawać by się mogło, że wtedy zaczyna się nasze właściwe życie. Może zdrowi tak mają. Ale zawsze żyłem w oczekiwaniu na przyszłość, gdzie jakieś cudowne zdarzenie zapoczątkuje moje życie. Ostatecznie w wieku 21 lat uznałem teorię o duchowym oświeceniu i zacząłem żyć w teraźniejszości. To bardzo dziwny stan. Traci się poczucie celu, bo cel to przeszłość. Można powiedzieć, że życie redukuje się to marności codziennego życia. A wszelkie nierealne marzenia, choćby były głęboko ukryte (a powiem że mogą, miałem to), znikają. Żyje się w takim raju ateisty. Może nie ma cudownych, nadprzyrodzonych boskich rozkoszy, będących doskonałą odwrotnością piekła. Ale za to są te zwykłe rzeczy. Komputer, wczasy, ładna pogoda, książki, koty i słodycze.

     

    A także wizja niechybnej śmierci, tak słabo zbadanej przez materialistyczny świat. Nie mówię, że trzeba schizofrenika całować po stopach. Ale duchy na prawdę istnieją i każdy kiedyś umrze. Co wtedy? Psychiatra odhaczy zgon pacjenta i pójdzie grać w pasjansa. Ciekawe jak ten kapłan anty-spirytyzmu sam umrze. Może nie będzie tak źle, bo chociaż ma wyższe wykształcenie, a rozum to jeden z aspektów duszy. Może mu tam być lepiej, niż obżartuchowi z McDonald's. Paradoksalnie. 

  5. Postanowiłem przeczytać ten wątek od początku do końca, od drugiej strony zacząłem żałować.

    Widzę, że użytkownikowi Vizyo, trudno będzie pomóc. Zakręcił się jak słoik wokół jednego tematu i ani raczy zbaczać z obranego kursu.

     

    Dla mnie to coś w rodzaju projekcji. Szukamy jakiegoś kozła ofiarnego, żeby zrzucić na niego winę za nasze problemy. Człowiek czuje się źle i nie potrafi tego nazwać, próbuje to wyjaśnić, będąc pozbawionym wiedzy psychologicznej

     i efekt jest raczej kiepski. Coś jak kot który chciałby wyleczyć chorobę futra za pomocą drapania. To tylko działanie zastępcze dające chwilową ulgę. Człowiek jest jednak wyposażony w rozum i dostrzega dolegliwość kota biorąc go na leczenie do weterynarza.

     

    Mam nadzieję, że jeśli poszedłbyś na terapię, to nie wziął byś ze sobą jakiejś naukowej pracy na temat wzrostu wśród populacji na planecie w ujęciu czasowym. A jedynie uszykował ucho na fachowca, który może ten problem rozwiać powołując się na wiedzę i doświadczenie.

  6. Przypuszczam, że objaw jakoby ludzie stawali się głupsi dzięki chorobie może wynikać z zaniżonej samooceny, która wtedy się pojawia. Koncentrujemy się wtedy na własnych negatywach. Większość ludzi ma problem żeby zapamiętać własny pesel albo numer telefonu. Ale zdrowi nie robią z tego problemu. Mają taką wyluzowaną filozofię, że się tym nie przejmują.

    Wiele razy przerabiałem moje rzekome intelektualne słabości. Myślę, że udało się umysł wzmocnić, ale zawsze mi mało. To taka projekcja, że jak się będzie mądrym to troski miną. A często jest na odwrót. Znikąd się nie wzięły się motywy wesołego głupka i posępnego mędrca. Nawet filozof pan Hartman o tym pisał.

  7. ga1robe - mam wrażenie, że bieganie wprowadza cię w stan medytacji, gdy nawet mniej istotne elementy świata zmysłowego docierają do świadomości, chcę ci pogratulować

     

    Izolowanie się od ludzi jest o tyle złe, że jesteśmy istotami społecznymi. Pierwszy kontakt z "głosami" miałem, gdy obraziłem się na ostatnią osobę z którą łączyła mnie więź. Potem zostałem całkiem sam. Niespodziewanie odezwał się do mnie Jahwe, potem miałem jakieś wizje.

     

    Istnieje termin metabolizmu informacyjnego, jeśli zdobywamy informacje, a niewątpliwie tak jest to musimy je także przetwarzać w głowie i przekazywać dalej. To taki umysłowy: wdech-wydech. Gdy nie ma przy nas nikogo nadal myślimy, ale z nikim już nie wymieniamy się informacjami.

  8. Jakiś czas temu szukałem w sieci, gdzie da się studiować ten kierunek. Co ciekawe było to na wydziale psychologii.

    Pomyślałem, że można by utworzyć dział na temat umysłu i jego poznawczych umiejętności.

    Kiedyś prowadziłem bloga pt. Brain-Explosive. Myślę, żeby wrócić do tego tematu. Studia to może za dużo, ale pasja jak najbardziej tak.

     

    Jest ktoś chętny by zgłębiać tajniki umysłu. Inny termin, to heurystyka. 

  9. Mój jedyny plan jaki posiadam, to kupno 14 lutego pierwszej trylogii Tomb Raidera w wersji remastered. 

    Może gdy przejdę wszystkie trzy gry poczuję brak i pustkę, wtedy kolejny kamień milowy będzie trzeba postawić.

    Wchodzę na Gry-Online i tam się dowiaduję o premierach. 

     

    Na pewno będę robił growe podsumowanie roku jak i przyjrzę się nadziejom na przyszły.

     

    Pewnikiem będzie upgrade komputera.

     

    A, no i wybieram się na studia techniczne. To duża zmiana, mam nadzieję, że moje wu-wei zadziała i nie zauważę różnicy.

  10. A ja właśnie polecam wiarę we własne siły. Przez to że ludzie są słabi popadają w depresję. Dalsze poleganie na "cudownej" pomocy innych tylko będzie potęgować problemy. Ja nigdy nie spotkałem kompetentnego psychologa. Oni wiedzą to co my, prawie.

    Uzależnienie to sprawa wolnej woli. Jeśli ktoś chce przestać to przestanie. To od nas zależy. Ja jestem uzależniony od komputera, ale przecież wiem po co to robię. Nikt mnie nie zmusza. Benzo poprawia samopoczucie, trudno się nie skusić.

     

    Psychologia sprawia że przestaje się wierzyć w wolną wolę a postrzega się siebie samego jak jakiegoś robota, którego działanie zna tylko "wielka kasta" psychologów. 

  11. Śmiech może da się jakoś wyćwiczyć. Nie wszyscy mają poczucie humoru. Jest wiele posępnych ludzi, którzy prawie nigdy się nie śmieją. Oglądaj memy, śmieszne filmiki. Wymyśl jakiś żart. 

     

    Mnie na przykład śmieszą żarty z papaja. 

    A w Hearthstone zamiast Bożego Narodzenia razem z graczami świętuję Zimową Ucztę.

  12. Ja ostatnio nie mam krytycyzmu do swoich "urojeń" i "omamów". Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. Jakość tych doświadczeń jest na tyle wysoka, że nie potrafię ich traktować tylko jako wadę mózgu. W tym jest coś więcej. 

     

    Rozum swoją drogą, ale człowiek nie składa się tylko z mózgu i należałoby się zastanowić czy te doświadczenia nie mają jednak jakiś wartości poznawczych. 

     

    Cały czas próbuję osiągnąć równowagę między duchowością i rozumem. Łączę sceptycyzm z wiarą w istnienia świata duchowego.

  13. Myślę, że to co piszesz w pierwszym poście jest całkiem odkrywcze.

     

    Pech i szczęście to pojęcia irracjonalne. To niekoniecznie musi być choroba. Po prostu nie w każdej z dziedzin życia jesteś racjonalna. Ja też się czasem na to łapie, zwracam uwagę na liczbę 11 i 12, czasem 33. 

     

    Może to wynikać z tego że psychiatrzy nie są szczerzy ze swoimi racjonalno-ateistycznymi fundamentami. Niekiedy nie wiadomo czy ktoś jest chory czy może po prostu religijny.

     

    To twórca psychoanalizy powiedział, że religia to największa neuroza ludzkości.

    Nic dziwnego, że na forum większość osób to ateiści. Ze mnie branie psychotropów też prędko zrobiło ateistę.

     

    To od ciebie zależy czy chcesz myśleć racjonalnie, czy jednak dopuszczasz, że światem mogą rządzić jakieś inne siły niż te znane nauce.

     

    Poznanie siebie to długotrwały proces, polecam samoobserwację, można dużo się dowiedzieć o mechanizmach psychiki. Może to jednak powodować pewne rozdwojenie, depersonalizację, co również jest zaburzeniem w psychologii.

     

  14. Jak tam osiągnęliście już oświecenie, czy nadal kręcicie się jak chomiki po kole samsary?

     

    Jeśli chodzi o mnie nadal się biję ze sobą, żeby przestać myśleć.

    Nawet ostatnio filmiki ze Sztuczną Inteligencji niejako uprawomocniły mnie do wejścia w ten stan. Zawsze jednak jest pokusa żeby wrócić. Mam Tidala i abonament na Onecie. :P 

    Jakoś tak mi szkoda.

  15. Myślę, że problem jest spowodowany słabo rozwiniętą wiedzą spirytystyczną. Gdyby ludzie oswoili śmierć problem zniknąłby. Jeśli ktoś wierzy w reinkarnację aborcja nie jest problemem. Dusza opuszcza zmarły, chory płód i być może będzie mogła wcielić się w zdrowy, gdy matka zajdzie w ciąże ponownie. Dziwne ale słyszałem od buddystów o podobnej sytuacji. 

    Gdybyśmy mieli pewność co dzieje się z duszą po śmierci eutanazja i aborcja nie byłyby żadnym większym dylematem. 

    W Polsce ścierają się dwa nurty: chrześcijaństwo i naukowy materializm. Psychiatria to wymysł niewierzących w istnienie duszy naukowców. Wydaje mi się, że potrzebny jest odpowiedni kompromis między tymi dwoma światopoglądami. Niestety nie mamy duchowego sejmu i duchowej demokracji.

    Aktualnie popieram starą ustawę w sprawie aborcji, czyli tzw. kompromis.

  16. Też mam derealizację, depersonalizacje i szumy optyczne. Z chęcią bym się z tego wyleczył. Z tym, że mam wrażenie że ludzie sobie wmawiam, że normalne zdrowe życie jest jakieś atrakcyjne. Pewnie wróciłbym do życia i wcale by nie było jak w bajce, tylko źle. Wszyscy mamy źle w życiu, tak samo zdrowi jak i chorzy. Czasem samo życie jest jak choroba.

     

    Fajnie, że zajmujesz się sportem. Imponują mi tacy ludzie, ja bym nie potrafił. Tak daleko zabrnąłem w swoje odklejki, że ciało jest bardzo daleko. Ćwiczenia mogą człowieka urealnić i wrócić do prawdziwego świata. Ćwicz dalej tylko nie musi to być takie ekstremalne, po co?

×