Witajcie,
Ciężko jest mi o tym pisać publicznie, ale wiciąż szukam potwierdzenia tego co się ostatnio ze mną dzieje a lekarze niestety nie są zbyt pomocni.
Zacznę od opisania tego na co wcześniej nie zwróciłem uwagi a mogło być zalążkiem moich problemów- kilka lat temu miałem po raz pierwszy wyjechać na dłuższą wyprawę- 24 godziny w autokarze wspominam jako ciągłą wizytę w toalecie, ogromne wzdęcia i ból brzucha nie ustąpił nawet po dojechaniu na miejsce i towarzyszył mi przez cały czas wyjazdu. Po powrocie do "normalnego" życia wszystko ustąpiło, lecz tak na wszelki wypadek wyposażyłem się w duże ilości medykamentów, które nosiłem ze sobą niemal wszędzie w razie potrzeby, a że potrzeba zawsze się znalazła delikatnie rzecz ujmując stałem się lekomanem i z tego akurat zdaję sobie sprawę :) Wzdęcia i uczucie osłabienia towarzyszyły mi w pracy przed zebraniami, przed spotkaniami ze znajomymi a nawet wyjazdami na wakacje. Każda inna sytuacja niż codzienne obowiązki powodowały bliżej nieokreślony niepokój, ból gardła, brzucha, itp. Po powrocie do normalności ustępowało. Najpierw leczyłem się na różnego rodzaju infekcje, później na bóle brzucha (podejrzenie zapalenie trzustki, wrzody żołądka, itp). Rok temu miałem bardzo przykre wydarzenie w swoim życiu i kilka mniej poważnych i wszelkie te objawy jakby na jakiś czas ustąpiły. W czerwcu tego roku wszystko powróciło z wiele większą siłą- pojawiły się drętwienia palców lewej ręki, ból lewej ręki, kołatanie serca, ciągłe uczucie niepokoju, bóle brzucha, wzdęcia, bóle głowy a także inne poważniejsze objawy jak brak zadowolenia z tego co robię a zawsze cieszyłem się z nawet małych rzeczy, paniczny strach przed nagłą śmiercią, który wychodzi głównie w nocy, lęk przed chorobami i miejscami publicznymi. Chodziłem od lekarze do lekarza, miałem robione wszelkie badania takie jak tomografia głowy x2, kolonoskopia x2, gastroskopia, USG i EKG tyle razy, że nawet nie jestem w stanie napisać. Badania krwi 23 razy w tym tylko roku w tym na boreliozę, toksoplazmozę, wirusa HIV, itp. Wszelkie wyniki badań poza cholesterolem mam w normie a mimo to wciąż szukam w internecie objawów jakie mi codziennie towarzyszą (dzisiaj np. to ból w okolicy wyrostka). Niestety nie potrafię sobie z tym poradzić- lekarze wciąż odsyłają mnie na badania, przepisują setki leków, które później leża w szafce, bo po zażyciu kilku tabletek problem nie ustępuje... Pomimo tego, że pisząc to sam wiem, że mam problem, nie potrafię tego ogarnąć i wciąż szukam przyczyny złego samopoczucia, zwłaszcza, że kiedyś byłem bardzo aktywny fizycznie a teraz zdrowie mi na to nie pozwala. Czy to naprawdę jest nerwica? Czy może ze mną faktycznie jest coś nie tak? Macie ogromne doświadczenie i chęci pomagania innym, więc liczę na sugestie takie jak gdzie się udać w Łodzi lub okolicach po pomoc, ile trwa oczekiwanie, jak przetrać ten okres kiedy ktoś będzie w stanie mi pomóc. Najgorsze jest zupełny brak zrozumienia ze strony innych osób- mam wrażenie, że zostałem z tym zupełnie sam.