Ja mam bardzo podobne objawy co Voytek - totalne wycofanie z życia, problemy w kontaktach towarzyskich (praktycznie z nikim się nie spotykam) a jeszcze parę miesięcy temu prowadzilam zupełnie inne życie. Nic mi się nie chce - nawet usiąść do internetu, do tego też muszę się przymusić nadludzkim wysiłkiem. Mam pustkę w głowie, czuję się intelektualnym wrakiem. Poza tym zero pomysłów na to jak spędzać czas - praktycznie całymi dniami leżę w łóżku. Z natury jestem osobą towarzyską i lubię kontakty z ludźmi a od paru miesięcy mam z tym taki problem, że nie jestem w stanie nawet porozmawiać z kimś. Aktualnie jestem w szpitalu na Sobieskiego (na weekandy biorę przepustkę do domu) i tam jest sporo osób w moim wieku. A ja nie potrafię z nikim nawiązać kontaktu, jestem milcząca, spięta, przygnębiona. Przeraża mnie myśl o prowadzeniu normalnego życia (nie mam pracy, nie mam zbyt wielu znajomych). To jest taka potworna męka, że nie życze tego najgorszemu wrogowi. Brakuje mi jakiejś psychoterapii, ale nie mam na to pieniędzy.Potrzebuję pomocy, ale czuję się jakby cały świat się odwrócił, albo jakby był za jakąś ścianą, niedostępny. Krótko mówiąc dno. Ale cieszę się, że mogłam wypowiedzieć się tu na forum.