Hej mam taki problem: gdy chodziłam do szkoły podstawowej klasy 4-6 ludzie w klasie strasznie mnie wyzywali. Na początku tylko chłopcy, ale później odwróciła się ode mnie cała klasa. Dziewczyny były wredne i mnie obgadywały, chłopaki nawet na lekcji mnie wyzywali. Całe ławki były zamalowane wyzwiskami na mnie. Byłam nieśmiała, przeżywałam koszmar. Konsultacje z nauczycielami nic nie dawały. Czasami coś im odpyskowałam i to ostro, ale oni dalej swoje. Wiązało się to z codziennym bólem żołądka (nerwica w tak mlodym wieku), brakiem przyjaciól, płaczem. Mimo to pozostawałam bardzo dobrą, ambitną uczennicą. Jak szłam do gimnazjum poczułam ulgę, jednak te wydarzenia bardzo zawazyly na mojej psychice, byłam i jestem trochę przewrazliwiona, cały czas mam wrazenie, ze wszyscy są przeciwko mnie, nikomu nie ufam, a nagromadzona wtedy agresja zostaje wyladowywana na członkach rodziny (ale oni się już przyzwyczaili do moich częstych kłótni). Ale to nie koniec. Teraz jestem w 2 liceum. Na początku było nawet spoko, miałam koleżanki; z chłopakami bardzo rzadko gadałam, prawie wcale, ale najwazniejsze, ze nikt mi nie dokuczał. Stałam sie pewniejsza siebie, ale przyjelam taktykę, ze w związku z podstawówkowym wyzywaniem muszę okazać, ze jestem dumną i konkretną dziewczyną (żeby już nikt mi nie podskoczył). Zaczęlo mnie wkurzać, że chłopaki mnie ignorują, a dziewczyny podzieliły się na grupki. Zawsze zastanawiałam się co jest we mnie takiego, że odpycham od siebie ludzi. Mama mówi, zę może są oni zazdrośni (o wiedzę, determinacje, ambicje, może trochę urodę, ale nie przesadzajmy). Znowu sie zaczeło; jeden chłopak zaczął wyzywać mnie od Downów. Reaguje juz mniej emocjonalnie na takie coś, bo jestem przyzwyaczajona, ale nie pozwolę sobą pomiatać!!! Co mam zrobić? Czy na chama nalezy zareagować chamstwem? Czy w razie czego dzieczyny też by się ode mnie odwróciły? Jeśli tak by sie stało to chyba nie wytrzymałabym tego. Skończyłabym... a za rok mam maturę - nie mogę podchodzić do niej w takiej atmosferze, a za bardzo szkoly zmienic nie mam jak. Dodam jeszcze że do każdej z tych szkół chodziłam z innymi nowymi ludźmi. Aha! I nie mówcie proszę, żebym ich ignorowała. Przepraszam, że tak długo, ale musialam sie wygadać... ;*