Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tany8nyT

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tany8nyT

  1. Tany8nyT

    Fobia szkolna

    Może i masz rację ostatnio odniosłam właśnie takie wrażenie. Bo jak można przechodzić koło kogoś na ulicy (w tym wypadku koło mnie ) i rzucać w niego wyzwiskami?!
  2. Tany8nyT

    Fobia szkolna

    Dziękuję, że podzieliłyście się ze mną swoimi historiami. Mogę chociaż porazmawiać z kimś, kto coś podobnego przeżył. Tak Motylcio, mnie też denerwuje jak ludzie, którzy mnie napastowali żyją sobie normalnie z paczką znajomych i nie mają żadnych wyrzutów sumienia pewnie... Ale z drugiej strony niektórzy z nich stoczyli się, więc mogę się tylko cieszyć, że nie jestem taka jak oni (alkohol, bardzo częste imprezy, prymitywne odzywki). Anonimowa trzymam za Ciebie kciuki, abyś mogła znaleźć prawdziwych przyjaciół, chociaż wiem, że to trudne - też znam ten strach przed bólem, jaki moze mi ktoś zadać. Również odtrąciłam kilku znajomych (w tym chłopaka, który się podobno we mnie zakochal) - po prostu, bałam się. Bałam się, że mnie zrani, ale też tego, że dowie się o mojej przeszłości i mnie odtrąci. Zimbabwe - bardzi chciałabym znaleź jakąś paczke. Mam kilku znajomych, z którymi czasami chodzę w góry, ale mam wrazenie, że jestem dla nich zbyt nudna... ze nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Ale chyba tak nie jest - tyle że nie potrafię się otworzyć. Żyję we własnym świecie. Od gimnazjum nikt nie ma ze mną głębszego kontaktu.
  3. Tany8nyT

    Fobia szkolna

    Hej mam taki problem: gdy chodziłam do szkoły podstawowej klasy 4-6 ludzie w klasie strasznie mnie wyzywali. Na początku tylko chłopcy, ale później odwróciła się ode mnie cała klasa. Dziewczyny były wredne i mnie obgadywały, chłopaki nawet na lekcji mnie wyzywali. Całe ławki były zamalowane wyzwiskami na mnie. Byłam nieśmiała, przeżywałam koszmar. Konsultacje z nauczycielami nic nie dawały. Czasami coś im odpyskowałam i to ostro, ale oni dalej swoje. Wiązało się to z codziennym bólem żołądka (nerwica w tak mlodym wieku), brakiem przyjaciól, płaczem. Mimo to pozostawałam bardzo dobrą, ambitną uczennicą. Jak szłam do gimnazjum poczułam ulgę, jednak te wydarzenia bardzo zawazyly na mojej psychice, byłam i jestem trochę przewrazliwiona, cały czas mam wrazenie, ze wszyscy są przeciwko mnie, nikomu nie ufam, a nagromadzona wtedy agresja zostaje wyladowywana na członkach rodziny (ale oni się już przyzwyczaili do moich częstych kłótni). Ale to nie koniec. Teraz jestem w 2 liceum. Na początku było nawet spoko, miałam koleżanki; z chłopakami bardzo rzadko gadałam, prawie wcale, ale najwazniejsze, ze nikt mi nie dokuczał. Stałam sie pewniejsza siebie, ale przyjelam taktykę, ze w związku z podstawówkowym wyzywaniem muszę okazać, ze jestem dumną i konkretną dziewczyną (żeby już nikt mi nie podskoczył). Zaczęlo mnie wkurzać, że chłopaki mnie ignorują, a dziewczyny podzieliły się na grupki. Zawsze zastanawiałam się co jest we mnie takiego, że odpycham od siebie ludzi. Mama mówi, zę może są oni zazdrośni (o wiedzę, determinacje, ambicje, może trochę urodę, ale nie przesadzajmy). Znowu sie zaczeło; jeden chłopak zaczął wyzywać mnie od Downów. Reaguje juz mniej emocjonalnie na takie coś, bo jestem przyzwyaczajona, ale nie pozwolę sobą pomiatać!!! Co mam zrobić? Czy na chama nalezy zareagować chamstwem? Czy w razie czego dzieczyny też by się ode mnie odwróciły? Jeśli tak by sie stało to chyba nie wytrzymałabym tego. Skończyłabym... a za rok mam maturę - nie mogę podchodzić do niej w takiej atmosferze, a za bardzo szkoly zmienic nie mam jak. Dodam jeszcze że do każdej z tych szkół chodziłam z innymi nowymi ludźmi. Aha! I nie mówcie proszę, żebym ich ignorowała. Przepraszam, że tak długo, ale musialam sie wygadać... ;*
×