Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amallya

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Amallya

  1. Amallya

    Witam :)

    Katowice.
  2. Amallya

    Witam :)

    Jako tako, ujdzie
  3. Amallya

    Witam :)

    Witaj, z jakiego miasta jesteś?
  4. Amallya

    Witam :)

    Hej, szału nie ma, d... nie urywa. W moim przypadku, to jako taka równowaga i stabilizacja. Wróciłam, bo potrzebuję kontaktu z ludźmi, którzy również chorują. Nikt mnie tak nie zrozumie jak Wy. Pozdrawiam
  5. Zazwyczaj objawy nasilają się w określonych sytuacjach i przez określone osoby. Jesteś sama z dwójką dzieciaczkow, to wielka odpowiedzialność. Wiesz, że musisz dać radę, choćby nie wiem co się działo. Twój organizm się przed tym wszystkim broni. Tyle do udzwigniecia, a Tobie nie ma kto pomóc. Jesteś klebkiem nerwów. Znajdź w swoim mieście dobrego psychiatre i umów się na wizytę. Dodatkowo może pomóc jakas forma terapii. Musisz się wyciszyć i znaleźć w sobie siłę, choć wiem jakie to trudne. Nie poddajemy się, walczymy do końca.
  6. Amallya

    Bezsenność

    Witaj Ja osobiście nie pracuję w trybie zmianowym, ale o zaburzeniach snu troszkę mogę powiedzieć. Dopóki nie zwiększono mi dawki kwetiapiny, a teraz biorę 400 mg, co godzinę wybudzalam się w nocy. A to jadłam, a to paliłam. Rano tragedia, dzwoni budzik, a ja mam ochotę umrzeć. Cały dzień byłam zmęczona, ratowala mnie tylko mocna kawa. Po powrocie z pracy kilka godzin drzemki. I tak w kółko. Teraz sytuacja wygląda lepiej, budzę się w nocy co najwyżej dwa razy. Chyba, że pojawi się stres, zdenerwowanie, kolejne życiowe zawirowania i wracam do punktu wyjścia. Na marginesie, choć to ważne, moja Pani Doktor powiedziała, że sen jest dla mnie podstawa do sprawnego funkcjonowania. Ale się nagadalam o sobie, masakra
  7. Kochana, te wszystkie sytuacje, o których piszesz to w dużej mierze powód Twojej choroby. Nie masz wsparcia w mężu, który jest daleko. Dzieci na Twojej głowie. Piramida rośnie. Drugi aspekt, to być może genetyka. Czy ktoś w Twojej rodzinie choruje, bądź chorował psychicznie? Co do leków, to uwierz mi, nie ma się czego bać. Ja na pewnym etapie leczenia brałam konska dawkę i nadal żyje. Powiem Ci tyle, w krytycznym momencie przebiegu choroby, gdy już jest nie do zniesienia, jedynym wyjściem jest przyjmowanie leków. Oczywiście pod stała kontrola lekarza. Trzymaj się i nie poddawaj. Tu znajdziesz ludzi, którzy zrozumieją Cię jak nikt inny. Pozdrawiam
  8. Amallya

    Witam :)

    Moja przygoda z forum zaczęła się w 2009 roku. Wtedy chorowałam na nerwicę natręctw i depresję. Cztery lata temu zdiagnozowano u mnie CHAD. Takie tam szaleństwo. :). Witam wszystkich i każdego z osobna. Pozdrawiam! :D
×