
zagubiony31
Użytkownik-
Postów
20 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia zagubiony31
-
Zapamiętywanie. Czy to normalne?
zagubiony31 odpowiedział(a) na zagubiony31 temat w Pozostałe zaburzenia
A możesz uszczegółowić? Zapamiętywanie twarzy znajomych rodziny, w sensie posiadania obrazu ich w głowie? Zapamiętywanie szczegółów? Generalnie nie czuję bym miał problem z twarzami. No chyba, że widzę kogoś pierwszy raz w życiu no to nie sądzę bym był w stanie dokładnie opisać taką twarz (sądzę, że to akurat mogłoby być normalne). A Ty miewasz takie problemy i jednocześnie spotkałeś się może z czymś takim co ja opisywałem w pierwszym poście? -
Hej, zastanawiam się nad pewną kwestią związaną z zapamiętywaniem, kojarzeniem. Ogólnie nie czuję bym miał problem z pamięcią, jednak kiepsko kojarzę fakty (chyba). Dobrym przykładem może być serial, film, który aktualnie oglądam. W momencie oglądania serialu czy filmu wiem co się dzieje, kto z kim jakie ma powiązania itd. po porostu normalnie sobie oglądam. Jednak problem pojawia się później w momencie gdy ktoś mi się pyta o opinię na temat danego filmu, czy też pyta na jakim jestem etapie danego serialu co się stało, co się wydarzyło, jaki aktualnie wątek jest poruszony. Jest to dziwne, bo inni jak obserwuje w mgnieniu oka odpowiadają na takie pytania. Ja nie dosyć, że muszę chwile pomyśleć, to często nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem czy po prostu czy nie przywiązuje do tego wagi, nie wciągam się, aż tak w te materiały czy co jest nie tak...? Generalnie nie myślę o tych serialach po zakończeniu oglądania ich... nie myślę sobie "ojej co tam może się wydarzyć? no ciekawe co teraz będzie z tym czy z tamtym?". Wiem, że trochę to dziwnie brzmi wszystko, no ale tak udało mi się chyba przekazać o co mi chodzi. Ciekawy jestem jak jest u Was z czymś takim. Co to może być? brak koncentracji? problemy z pamięcią?
-
Cześć, jak poradzić sobie z tym, że teoretycznie ma się dużo rzeczy do robienia w domu mówię również o przyjemnych typu rozmowa z rodziną, czytanie książki, granie w gry komputerowe, ogarnięcie czegoś na uczelnie, sprzątanie itd. Ma się teoretycznie ochotę przykładowo zagrać w tą grę, czy przeczytać trochę książki, ale jednocześnie wie się, że po 5min nas to znudzi i wiedząc o tym od razu rezygnujemy z danej czynności. Nie potrafię wytłumaczyć tego, a mam tak bardzo często. Dziwę się temu, bo dużo spraw udało się uporządkować, dużo rzeczy zostało poprawionych i naprawionych, a jednak zamiast wziąć się za coś przyjemnego tym bardziej, że mam przykładowo dzień wolny i idealny moment na relaks nie potrafię z tego skorzystać. W ostateczności cały dzień spędzam na snuciu się z kąta w kąt, będąc w jakimś napięciu, bez jakiegokolwiek zdecydowania "tak z tych wszystkich rzeczy wybieram to i tak spędzę np. ileś tam sobie czasu". Jest to bardzo męczące na dłuższą metę... W sumie takie marnowanie czasu na nierobieniu nic w momencie czasu na regenerację i ładowanie baterii na kolejne obowiązki dnia następnego. Co to może być, jak można to ogarnąć? Też tak macie? Jak sobie z tym radzicie?
-
Na tą chwilę jeszcze nie trochę za dużo osób jak na jeden raz, ale mam pytanie w jakim przedziale wiekowym owe grono się zamyka?
-
Chodzi mi o takie firmy jak Medicover, Luxmed itd. Często w takich placówkach dostaje się różne pozwolenia typu zdolność do pracy. Jednak jakiś ślad w systemie na pewno zostanie.
-
Hej, mam pytanie czy wizyta u psychologa/psychiatry w dużej firmie w której często pracodawcy zapewniają opiekę zdrowotna pracownikom może stworzyć pewne problemy w przyszłości? Chodzi mi o "bałagan w papierach". Zastanawiam się nad wizyta tylko nie wiem czy wybrać właśnie takie bezpłatne dla mnie miejsce wizyty czy jednak poszukać czegoś odpłatnie prywatnie bez narażenia się na mieszanie sobie w papierach. NFZ jakoś mnie odstrasza i tam to już wgl chyba bym nie poszedł ;P
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
zagubiony31 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Zasługujemy i Ty i ja . Sądząc po sobie myślę, że Ci co tak myślą byliby najlepszymi partnerami. Ja wiem, że jestem uczciwy, że nikogo nigdy nie skrzywdzę. Jednak obarczony innymi "cechami" raczej ciężko będzie mi znaleźć dziewczynę nad czym ubolewam. Bo jestem człowiekiem i potrzebuje bliskości, której bardzo mi brakuje, chociażby w postaci dobrego znajomego/znajomej. Naprawdę jeśli ktoś czuje się sam tak jak ja to zapraszam do kontaktu (najlepiej Poznań, ale w sumie to nie ma znaczenia może być i np. Sanok). Ja dzisiaj wykonałem z miliard kroków w tył, a może już od jakiegoś czasu. No ale jak mówią trzeba być na samym dnie by się znowu móc odbić. W tej chwili mam bardzo dużo energii by tak się stało. Mam nadzieje, że tak właśnie będzie, bo sami sobie tworzymy obraz nędzy, potem wpadamy w błędne koło, z którego ciężko wyskoczyć. Proszę żeby tak się stało. -
Nikt? a może komuś z dalszych regionów potrzeba kogoś do rozmowy? Czekam na kontakt.
-
Hej, jestem z Poznania i mam 24 lata. Chętnie poznam kogoś z Poznania i okolic, kogoś z kim będę mógł porozmawiać, z czasem może najdzie ochota obu stron na spotkanie.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
zagubiony31 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wiem, że wrzucanie "ludzi" do jednego worka jest niesprawiedliwe, ale po przeczytaniu opinii jednych ludzi na temat drugich na dany temat zwątpiłem w innych już całkowicie. Sam też przechodząc obok kogoś na ulicy się zastanawiam czy może ta osoba też tak myśli... i czy nie widzi, że sama też nie jest idealna. Jednak pomimo tego chce przebywać z innymi, mieć z nimi głębszy kontakt. Jednak chyba potrzebuje jakiegoś zaproszenia, którego nikt mi nie ofiarowuje, a ja nie wiem czy próbować czy nie. Nie chcę się narzucać, a jeden przypadek już chyba pod to podchodzi. Jeśli ktoś chce pogadać to zapraszam na PW. Chętnie popiszę, pogadam. -
Wg. mnie też dużo łatwiej nawiązać kontakt przez internet jest to banalnie proste, tylko jak potem przenieść taką znajomość do świata prawdziwego? Bycie samotnym to jest tragedia, jedna z gorszych rzeczy jaka może się przydarzyć człowiekowi. Ja już sam nie wiem co ja mam zrobić by się odmienić, by odmienić swój los. Robię dużo dla siebie, robię wszystko by stać się przystojniakiem. Wszędzie tyle sympatycznych, ładnych dziewczyn, większość taka radosna, promienna, że aż zarażają człowieka dobrym nastrojem. Ja się pytam dlaczego ja nie potrafię nawiązywać kontaktów z nikim, dlaczego muszę być sam... przecież to takie nie sprawiedliwe ;( Nawet nie wiecie jak bardzo pragnę kogoś poznać, być z kimś na stałe, budzić się koło takiej osoby, zmienić swoje życie na takie w którym będzie ktoś ważny i ja będę ważny dla tej drugiej osoby. Pomyśleć, że to przez niska samoocenę, która niszczy wszystko... No i tak poza tym inne problemy, nad którymi pracuje, ale to nie takie proste jak się wydaje Czy kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym będę miał z kim pogadać, pójść do kina, na zakupy, wyjechać na wczasy albo choćby na 2 dni... Niech to w końcu nadejdzie, bo zwariować idzie...
-
Samotny już chyba na zawsze Czas się z tym pogodzić i cieszyć się samym sobą. Nawet nie wiecie ile bałbym za jakiś wyjazd ze znajomymi, za wspólnie spędzony z nimi czas. Jeszcze więcej za stałego/stałą kolegę/koleżankę, przyjaciela/przyjaciółkę. Chciałbym, żeby ktoś taki był w moim życiu i jednocześnie być dla tej osoby oparciem. Jednak jak widać nie jest to mi pisane, więc pozostaje radość z rzeczy materialnych, powiedzenie cześć w pracy/na uczeni i tyle.
-
EvilDream - Mógłbyś powiedzieć na czym polega ta dieta? coś się je w tej diecie? :)
-
Cześć, postanowiłem napisać, ponieważ nie widzę sensu w tym świecie. Niby jest ok, żyje, pracuje, większość zachcianek materialnych mogę spełnić, ale to wszystko jakby zmierza do nikąd. Codzienne schematy, codzienne ogarnianie wciąż tych samych obowiązków i spraw, ciągły brak czasu (pozornie, bo tak naprawdę mam go sporo) - pracuje max 8h i to nie codziennie (jeszcze studiuje). Wszystko co robię nie ma sensu, bo i tak za chwilę/jutro będę znowu to robił, nie wnosi to nic do życia jako tako. Nie mam z kim porozmawiać, czuje się samotny. Czuję, że to wszystko to jest jedna wielka nicość, która do niczego nie zmierza. Czynię jakieś kroki by to zmienić, ale to jest ponad moje siły. Może za bardzo chcę, ale jeśli inni nie dają szansy to nic po moich staraniach. Zawsze byłem domatorem i choć zdarza mi się częściej wyjść do ludzi (jeśli jest okazja to korzystam, sam ostatnio stałem się inicjatorem spotkania ze znajomymi). No ale co z tego, skoro to jest jednorazowe, może się powtórzy za np. 3 miesiące. Niekiedy mam przebłyski, kiedy dostaje fajnego motoru do życia, ale to trwa chwile. Nie wiem jak to ująć, ale już w tej chwili zazdroszczę innym ich szczęścia (bycia lubianym), ludziom którzy są w związkach, mają przyjaciół (chociaż jednego). Nie czuję się atrakcyjny dla innych i pod względem osobowościowym oraz pod względem fizycznym. Jak idę ulicą to czuje się taki malutki w porównaniu do innych... Od dawna chciałem poznać jakąś dziewczynę, ale ktoś mi dobrze napisał w innym temacie, że ja nawet takiej osoby nie mam do czego zaprosić w moim życiu (faktycznie miała ta osoba racje). W szkole nie byłem specjalnie lubiany, dom był spokojny, ale z dziwnymi zasadami, i w domu zawsze traktowany jako ten co nic nie umie nic nie potrafi - "lepiej nie dotykaj". Pracę mam łatwą i chętnie bym tam chodził, ale jest tam bardzo dużo ludzi (czuje się nie komfortowo - o wiele mniej komfortowo niż na uczelni, ale chodzić będę). Siedząc w pracy czuje jakiś podświadomy stres, że ktoś coś ode mnie będzie chciał, ktoś coś powie, albo ja coś będę musiał powiedzieć. To jest straszne niby chce tam chodzić, bo pieniądze itd., ale jest to okupione dużym dyskomfortem. Ja nie wiem co ja mam zrobić, by czuć sens tego wszystkiego, żeby sprawiało to wszystko radość... Najbardziej brakuje mi bliskości innych osób. Proszę pomóżcie, poradźcie coś
-
Cześć, jak czytam twój wpis, to mam wrażenie jakbyś napisał go o mnie. Pomimo tej różnicy, że ja nie stosuję używek - odczuwam praktycznie to samo co Ty. Też wśród tych co znam lepiej potrafię się wypowiedzieć, ustosunkować, z ciekawością dopytać o szczegóły (ale to ostatnie też nie zawsze). Dokładnie tak jak Ty jak z kimś rozmawiam w pracy przykładowo, czy na uczelni to po prostu słucham odpowiem, tak lub nie i idę dalej. Dopiero jak usiądę w "bezpiecznym miejscu" to przychodzą mi do głowy pomysły na jakieś pytania i często nawet wtedy rodzi się we mnie ciekawość co do tematów, które zostały poruszone. Ludzie w moim odczuciu widzą to, że taki jestem i faktycznie nie dają mi już "szans" często nawet mnie pomijają w rozmowie. Jest to bardzo dokuczliwe (wiem ile pracy już włożyłem w to by się zmienić - wyszedłem m.in do ludzi, chce z nimi przebywać itd.). Najczęściej moje rozmowy wyglądają tak, że na pytanie jak Ci mija dzień odpowiadam OK i tyle. Przecież można by tyle tematów rozwinąć, pogadać. Ale nie dosyć, że nie wiem co powiedzieć to jeszcze najczęściej robię się czerwony, pocę się - i to jest właśnie ten moment kiedy biegnę tam skąd przyszedłem. Nie wiem jak Tobie i sobie pomóc z tym problemem. To jest straszne niby wszystko jest ok, ale ta bariera z kontaktami międzyludzkimi mnie zaczyna przerażać. Nie chcę być całe życie uwięziony sam ze sobą przecież. Też bym chciał poznać dziewczynę, założyć rodzinę itd. Tylko jak to zrobić, jak boje się zagadać do recepcjonistki w pracy jak jej mija dzień Straszny ten świat i nie sprawiedliwy wg. mnie. Sorki, że tak długo, ale teraz przynajmniej wiesz, że nie jesteś sam z taką przypadłością