Skocz do zawartości
Nerwica.com

Unusual6

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Unusual6

  1. Tez mialam problemy z bolem glowy swoja droga. Teraz po prostu przeradza sie to w nieopanowane nerwy albo placz zaczynam sie dusic i kaszle jak 90letni palacz (kaszel przypominajacy dlawienie, krztuszenie) osoba obserwujaca to doznaje conajmniej szoku a pozniej dziwie sie ze nie pyta jakim sposobem jeszcze zyje. W sumie zawsze robie to w odosobnieniu. Moze to dlatego :/
  2. Dobrze by bylo jakos na to zaradzic. Jestem genialnym przykladem na to jak w pare dni od napisania mojego posta siedze i nie moge sobie ze soba poradzic bo wszystko mi sie sypie, a to jeszcze wzmaga to cholerstwo. Wlasnie doprowadzilam osobe na ktorej mi najbardziej zalezy do momentu krytycznego.
  3. Witam. Pierwszy raz udzielam sie na forum. Znalazlam je dzisiaj pod wplywem nerwow, bo nie moge sobie juz ze soba poradzic. Wiem, ze watek jest glownie o atakach, ale nie moglam znalezc bardziej ogolnikowego, aby podpiac wszystko co musze z siebie wyrzucic. Od dziecka mam nerwice lekowa. Wtedy nie mialam pojecia o istnieniu tego rodzaju rzeczy, ale z wiekiem zaczelo sie to wyostrzac. Do lekow w stresie , czerwonej twarzy i uderzen goraca w zlosci doszly inne przykre dolegliwosci. Wyjechalam z kraju zaraz po studiach aby odciac sie od stresu jaki zwiazany byl z domem i nie myslec o tym jakim odmiencem jestem. Niestety po czasie zaczely spotykac mnie rozne przykre sytuacje, rozstanie, zmiana srodowiska, miejsca, (dosc koczowniczy ze tak powiem styl zycia). Nie moglam znalezc sobie miejsca i przy nawet malym stresie zaczely pojawiac sie skoki cisnienia doprowadzajace czasami do zaslabniec, problemow z oddychaniem, kaszlu, atakow histerii itp. Cala przeszlosci, sytuacje i leki przeobrazily sie w chec zapanowania i przejecia kontroli nad wszystkim co sie w okol mnie dzieje aby zapobiegac wszystkiemu (wszystkim okolicznoscia ktore moga mnie skrzywdzic lub doprowadzic do leku czy tych przykrych odczuc) Sypie mi sie przez to zwiazek, zycie towarzyskie i musze wkladac bardzo duzo wysilku w zycie zawodowe, aby i tego nie zawalic. Nie lubie ludzi, nie czuje sie komfortowo w tlumie , a moj zawod wiaze sie z masa klientow, bezposrednim z nimi kontaktem, zagadywaniem... zmuszam sie, zeby zapanowac nad ta paranoja. Widze wszystkich jako lepszych, madrzejszych, pewniejszych siebie, szczesliwszych. Co do zwiazku...mam wyrzuty sama do siebie, bo caly czas pojawia sie zazdrosc, brak zaufania, brak pewnosci siebie, wprowadzania partnera w depresje. WIele razy myslalam o rozstaniu tylko po to zeby temy biednemu czlowiekowi dac spokoj, bo widze ze ciezko jest ze mna zyc. Probuje tyle lat i nie potrafie sie z tym uporac. Probowalam olewac drazniace mnie sytuacje i usmiechac sie na sile ludzac sie ze usmiech ten po czasie przerodzi sie w faktyczne szczescie....ymmmm nie , jednak nie. Probowalam byc chamem i mowic ludziom w prost co mi w nich nie pasuje ..niestety wpadam z deszczu pod rynne i efekt byl odwrotny w zwiazku z czym wpadalam w jeszcze wieksza furie. Bylam mila, wmawialam sobie ze to ja jestem lepsza (na sile, bo wcale tak nie myslalam) - skutek ten sam Siegalam bo ksiazki "sekret", "Sila podswiadomosci".... NIC, NIC , NIC Czy jest jakis magiczny sposob zeby nie bac sie wszystkiego, zapanowac nad tym cholerstwem i zyc spokojnie i szczesliwie? P.S. Przepraszam za brak polskich znakow, ale moj laptop ich niestety nie zawiera.
×