To takie tandetne...jesli napisalabym, ze tez tak mam. Meczy mnie siedzenie w domu, ale kiedy chcialabym gdzies wyjsc to albo okazuje sie, ze nie mam z kim albo nie jestem w stanie. I tak samo z poznaniem kogos. Chcialabym, ale...potem uzmyslawiam sobie, ze ktos taki, jak ja moze nie powinien. I najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, ze tak sie juz nauczylam udawac, ze jest "dobrze", ze nikt tego nie dostrzega, kiedy jest zle. A jak nie mam sily udawac...to i tak na nikim to nie robi wrazenia. Pewnie sie przyzwyczaili do mojego smutku. Coz...