Skocz do zawartości
Nerwica.com

pszczola

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pszczola

  1. Hej, zapewne jestem tu najmłodsza, bo druga gimnazjum. Emetofobię mam od pierwszej podstawówki, mam parę teorii skąd się to wzięło. Wtedy w ogóle bałam się mówić o tym, więc jako dziecię po prostu mówiłam, że boli mnie brzuch. Masa badań oczywiście nic nie wykazała. Nie pamiętam już jak ale w jakimś stopniu to opanowałam, tzn. dalej wychodziłam gdy rzygał, ale przynajmniej nie obawiałam się wychodzić z domu. Nawroty miałam na wycieczkach szkolnych itd, bo mam chorbę lokomocyjną, ale tak się truję wszystkimi aviomarinami, że nie wymiotuję w podróży. Oczywiście, nawet po aviomarinie się tego obawiam. Zakladam ze już wyrosłam z choroby lokomocyjnej i nigdy nie byla ona taka duza jak myslalam, ale boję się jeździć wiecej niz 40 minut bez leków. Do końca podstawowki było okej. Pierwsza gimnazjum - na luzie. Złapało mnie teraz, niecaly rok temu, gdy na obozie jakas dziewczyna się zatruła i cykałam się, że się zarażę. Na tym obozie ratowałam się niewielkimi posiłkami i kroplami miętowymi (codziennie). Od tego czasu jem nie za wiele, mam straszną awersję do jedzenia w szkole. Na lekcji (też zalezy jakiej, bo niektóre kompletnie zajmują mysli i się zapomina) nie mogę wysiedzieć i wychodzę cięgle. Kiedyś (oboz) pomagały krople mietowe, teraz już nie działają i chyba uzależniły. Przez jakiś czas dawały radę tic taci, ale na lekcji to nie przejdzie. Ten strach paraliżuje mnie głównie w szkole, ale ostatnio i na treningach a i nawet w domu (napady lękowe w nocy). Rodzice uważaja, że to niemożliwe, żebym to miala no przeciez "nie wymiotuję". Podejrzewaja za to fobię szkolna i tak dalej. W nocy nauczylam się "to" kontrolować, ale w szkole nie mogę tego wykorzystać. Co mam zrobić? Jestem na skraju depresji, to rujnuje moje (i tak krótkie) życie.
×