Skocz do zawartości
Nerwica.com

nadzieja

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nadzieja

  1. Jowanka naprawde Cie rozumiem przez co przechodzisz, i jak sie czujesz, jak Ci jest ciezko. Niedojze problemy ze zdrowiem to do tego emigracja, rozlaka z synem. U mnie tez sytuacja nie wyglada dobrze. Wlasnie jestem w trakcie rozstawania sie z narzeczonym, ktory w najblizszych 2 miesiacach wyprowadza sie do innego kraju i zostane tu calkiem sama. Mam teraz wieksza depresje przez to odrzucenie przez niego, a do tego jestem DDA. Tez nie wiem co robic. Tu mam dobra prace no i psychoterapie, a w Polsce? Do toksycznych rodzicow przeciez nie wroce, a tez mam paniczny lek ze sobie bym w Polsce nie poradzila. Tez nie wiem co robic szczegolnie jak juz zostane calkiem tu sama. Dlatego myslalam zeby pojechac choc na miesiac do Polski, zaczac brac leki i moze bylabym w stanie wrocic tu ponownie, bo troche zal mi by bylo zostawiac dobrej pracy w swoim zawodzie i psychoterapii. I podobnie jak Ty jestem w rozdarciu Poza tym Jowanka GP to angielski lekarz rodzinny. On moze nawet przepisac leki na depresje itp, tak ze nawet nie zawsze trzeba isc do psychiatry. Moze sprobuj najpierw do GP, ktory znajduje sie w jakies przychodni najblizej Ciebie. Pozdrawiam
  2. Jowanka to rzeczywiscie nie ciekawie. Nie wiem co Ci doradzic. Ja jeszcze tu u lekarzy nie bylam, glownie wlasnie z braku zaufania. Ale jak juz naprawde nie dam sobie rady, to bede musiala pojsc. Jestem teraz w bardzo trudnej sytuacji, i tez nie wiem co zrobic. Czasem mysle by pojechac na miesiac do Polski , pojsc do lekarza, dobrac leki i wrocic tu i jakos isc do przodu razem z psychoterapia na ktorej efekty bede musiala pewnie troche poczekac. Jowanka, a bylas u GP? On tez moze przepisywac leki i za taka wizyte sie nie placi. Ps. ja mieszkam w Slough, w sumie nieduzy dystans nas dzieli Pozdrawiam
  3. Ja takze wiekszosc czasu mowie, ostatnio tak sie rozgadalam ze jak sie zorientowalysmy to bylo juz sporo po czasie. A jesli chodzi o forme terapii to wspomnialam ze ta obecna bardziej do mnie przemawia niz ta ktora mialam z poprzednia terapeutka. Najwazniejsze by nasze terapie nam pomogly, a wierze ze tak bedzie KACHA mi sie wydaje ze terapia aby przyniosla efekty powinna byc dlugotrwala. Moze jak skonczysz ta terapie, zapisz sie na inna, tym bardziej ze sama uwazasz ze ta krotka terapia Ci nie wystarczy. Co do pozostawania w kontakcie z terapeuta poza sesjami, to wydaje mi sie ze zapytac sie jej mozesz, tylko nie wiem jak ona do tego podchodzi, bo kazdy terapeuta ma swoje zasady. Moja ex terapeutka okreslila jasno ze kontakt z nia jest ograniczony tylko do sesji, czyli jakies pisanie maili nie wchodzi w gre. Ale obecna terapeutka inne ma do tego podejscie, i czasem po sesji lubie do niej napisac o moich przemysleniach ostatniego spotkania, albo o czyms innym co mnie nurtuje w dniach miedzy sesjami. I ciesze sie ze ona sama to zaproponowala. A co do emocji w trakcie psychoterapii, to jest to normalne, tak po prostu musi byc. Ja tez przechodzilam przez rozne stany emocjonalne w trakcie mojej pierwszej terapii, i to czasem bardzo skrajne emocje. Teraz sie to troche uspokoilo. Tak wiec nie martw sie KACHA, po jakims czasie te emocje ustapia. I bedzie juz tylko lepiej Jowanka lekow poki co nie biore, choc zastanawiam sie nad tym, ale tez bym sie wahala czy tu pojsc do lekarzy, bo tez jakos nie mam zaufania. A odpowiadajac na Twoje pytanko, to mieszkam pod Londynem, a na terapie dojezdzam do Londynu do polskiej terapeutki, z ktorej naprawde jestem bardzo zadowolona. Jesli mieszkasz w okolicach Londynu i chcialabys namiary to daj znac Pozdrawiam
  4. Ja ogromnie wierze ze terapia mi pomoze. Na poczatku przez 4 miesiace chodzilam do angielskiej terapeutki, bo mieszkam w anglii. Bylo ciezko, czesto nie wiedzialam co mam mowic a ona mi niezbyt pomagala, choc wiedziala ze mam problemy z mowieniem, zwlaszcza zeby zaczac mowic. Czasem siedzialysmy pol godziny w milczeniu, widziala ze leca mi lzy bezsilnosci, a ona nawet wtedy nie probowala jakos ze mna rozmawiac. Na pewno w jakims stopniu te 4 miesiace cos mi pomogly, uswiadomily, ale jednak przerwalam ta terapie. Znalazlam w necie polska terapeutke i od ponad miesiaca uczeszczam na sesje wlasnie do niej. Ona prowadzi terapie w kierunku psychosyntezy, i czuje ze bardziej ta forma mi odpowiada. Przede wszystkim nie musze sie martwic ze przyjde i bedziemy milczec pol godziny ktora zreszta slono mnie kosztuje, tylko od razu jak przychodze ona zadaje mi pytania, pomaga mi wglebic sie w moje mysli i uczucia, i razem ze mna analizuje rozne sytuacje. Nie jest tak ze ja siedze i ze to ja mam tylko mowic. Poza tym zawsze powtarza mi ze jak bede miala potrzebe to zawsze moge do niej zadzwonic, albo napisac maila o tym jak mi tydzien mija, i jak sie czuje. Ogromnie wierze ze ta terapia mi pomoze choc dluuuga droga przede mna. I wszystkim nam zycze by terapia pomogla nam zmienic siebie, swoje myslenie i dzieki tym nasze zycie
  5. Ja rowniez zastanawiam sie nad lekami. Jestem w takim punkcie mojego zycia ze juz nie daje rady. Mam depresje, nerwice i dodatkowo jestem DDA, a zeby bylo ciekawiej i trudniej mieszkam w Anglii, przyjechalam tu z moim narzeczonym, i niestety on postanowil rozejsc sie ze mna, wkrotce wyjezdza do pracy na drugi koniec swiata, a ja zostaje tu sama jak palec. Czasem mysle zeby wrocic do Polski, ale do czego? Do rodzicow, pijacego ojca? Bardzo bym chciala jakos tu zostac ale to wszystko mnie tak przeraza, ta samotnosc i bol po rozstaniu ktore wkrotce nastapi. Zaczelam miesiac temu terapie indywidualna i chce tez zaczac grupowa, ale coraz bardziej dociera do mnie ze bez lekow nie dam rady zyc, nie poradze sobie z tym wszystkim. Co prawda boje sie troche skutkow ubocznych bo musze jakos funkcjonowac w pracy ale chyba one beda niczym w porownaniu do tego co teraz przezywam.
×