Eh, witajcie. Oprócz kilku wymienionych wyżej mam uroczą konieczność dzwonienia do domu (mamy, brata) ilekroć zobaczę/usłyszę przejeżdżającą karetkę, straż pożarną. Pracuję w przeciwnej części miasta, na logikę - żaden z tych pojazdów nie może być do nich wezwany, ale nie jestemm w stanie się powstrzymać. Oczywiście wymyślam jakieś preteksty, zadaję błahe pytania i uważnie wsłuchuję się w ton głosu, czy na pewno dobrze się czują, nic się nie pali.
Gdy drętwieje mi ręka i twarz co chwilę zerkam na rękę, czy jeszcze jest, bo mam wrażenie, że nie.