cześć.
od dwóch tygodni biore Brintellix.
Na początku, miałem zwykłe pogorszenie nastroju i wspomagalem sie 0,5 mg xanaxu wieczorem aby rano obudzic sie bez lęku.
w drugim tygodniu brania (ktory dzis mija) po zwiekszeniu dawki mialem takie samopoczucie jakbym mial doslownie umrzec za chwile
bezsennosc i kiedy lek osiagla najwieksze stezenie we krwi, kolo wczesnego popoludnia czulem jakby swiat tak przyspieszal, ze nie moglem patrzec na oczy, wykonywac zadnych ruchow, nawet zwiniecie sie w kłębek i zamkniecie oczu nie pomagalo, doslownie, jakby za chwilke mialo mi wyrwac mozg, potem nastepowal koszmarny bol glowy.
Wczoraj było apogeum, brak koncetracji, odrealnienie i niemożonsc wykonywania podstawowych czynnosci, lezalem w takich konwulsjach 12h... to bylo gorsze niz piekło.
w ciagu dnia, przez 5 minut poczulem nagly wybuch radosci, ktory trwal krotko.
Czuje, ze mam po tym tak zaorany mozg, ze nie chce i boje sie tego dzis łyknąc.
Dodam, ze nie jestem uzalezniony od xanaxu, bo od 15 tabletek 0,5 mg SR raczej nie mozna sie uzaleznic.
Lekarz twierdzi ,ze to lęki ,ale ja umiem rozpoznać lęki, a nieprawidłowe dzialanie leku.
Gdyby ktos mi powiedział, ze mam przelezec jeszcze bez sil, przez dwa tygodnie a potem nagle bedzie ok, to bym sie zgodzil, ale czuje sie tak skrajnie wyczerpany i oderwany od rzeczywistosci, ze watpie aby to zadzialalo.
Mam nieprawidlowy wynik badania EEG, wiec moze tam jest problem.
Dzis nie bralem leku i czuje sie slaby, ale to chyba przez to wymęczenie mojego mozgu przez ostatni czas.
KOSZMAR przez duze K.