Skocz do zawartości
Nerwica.com

storytotell

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez storytotell

  1. Lecze sie Orivenem (wenflaksatyna) od roku. Czuje sie na nim super, jednak raz zdarzylo mi sie kiedys wypic troche alkoholu i mialem nastepnego dnia takie ataki paniki i spiecie miesni, ze trafilem do szpitala, gdzie dali mi kroplowke i relanium i jakos wrocilem do siebie. Od tego czasu nie tykam w ogole alko. Pare dni temy zlapalem grype. Leczylem sie na wlasna reke gripexami, theraflu (troche namieszalem, glupi ja). Mialem zatkany nos wiec zrobilem sobie kilka razy inhalacje z amolu. Dzis czuje sie okropnie, mam zawroty glowy, odrealnienie, straszny stres i sciski. Na pogotowiu nie chca mi pomoc. Co moge zrobic zeby poczuc sie lepiej? Mam w domu relanium, ale boje sie juz cokolwiek brac na wlasna reke. Prosze o rady.
  2. No przyznam, że cytat jest konkretny, też mi się podoba. Podziwiam, że sama decydujesz się na taką podróż. Może też mi się kiedyś uda postawić taki krok. Masz rację, wycofać się to okropność w takich sytuacjach. Tyle razy się wycofywałem, że później czułem do siebie swego rodzaju obrzydzenie. Tylko łatwo się mówi jak się nie ma takiego problemu. Korzystasz z jakiejś pomocy farmakologicznej?
  3. Dziękuję za odpowiedzi. Dawkę leku miałem zawsze 5 mg. Przez jakiś czas była 10 mg, ale potem znów 5 mg. Na pewno jest w tym dużo racji, że warto coś robić często, żeby lęk pokonać. Chętnie porozmawiałbym o tym ze swoim lekarzem, ale mimo iż lek dobrał dobry to niestety ma dziwne podejście do pacjenta, ciężko się z nim rozmawia, jego nastawienie po prostu mi nie odpowiada. Chciałbym go zmienić. Jeśli możecie polecić kogoś dobrego we Wrocławiu lub okolicach to będę wdzięczny. Na pewno na znanym lekarzu się też rozejrzę.
  4. Witam wszystkich. Mam 30 lat i od 18 roku życia walczę z napadami paniki, lęków i sporymi wahaniami nastroju. Przez wiele lat mój problem polegał na tym, że bałem się wyjeżdżać z domu gdzieś dalej. Potem problem tak się pogłębił, że przestałem wychodzić z domu. Oczywiście starałem się z tym walczyć, ale na prawdę to nie chciało odejść. Raz bywało lepiej, raz gorzej. W końcu zdecydowałem się odwiedzić psychiatrę i ten przepisał mi Servenon (Escitalopramum). I powiem tak - ten lek na prawdę uratował mi życie. Zacząłem wychodzić do ludzi, zacząłem uprawiać sport, nawet sam jeździć w różne miejsca (co wcześniej było nie do pomyślenia). Lek brałem 5 lat i dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Mimo że jest o wiele lepiej niż było - dalsze podróże dalej są dla mnie powodem do stresu i gdy byłem ostatnio na urlopie nad morzem to fakt - cieszyłem się, że tam jestem - jednak w całym ciele czułem dalej mocno stłumiony atak paniki/stres, jakby czekał tylko na sytuację do ataku... przez cały urlop zamiast zwiedzać i bawić się życiem, czekałem tylko aż wrócę do domu, żeby mieć spokój z tym stresem. Mam tego dość. Chcę zwiedzać świat, podróżować w najdalsze zakątki świata. Przez tyle lat nie wychodzenia z domu zarobiłem tyle (pracuję jako grafik), że spokojnie mógłbym pozwiedzać masę krajów, ale się po prostu boję. Nie mam pewności siebie. A przecież nie polecę samolotem gdzieś daleko, żeby się okazało, że choroba znowu wróciła. Czy macie jakiś pomysł co powinienem zrobić? Zwiększyć dawkę (minimalna)? Zmienić lek? A może coś innego?
×