Z tym egzorcystą żartowałam ( w kwestii żartów spokojnie mogę starać się o rolę prowadzącego Familiadę:) ). Dość ciężko zniosłam ciążę pod względem psychicznym. Nie była planowana, nie jestem specjalnie religijną osobą, ale jednak było mi wstyd, że tak bez ślubu itp. Być może brzmi to absurdalnie ale tak było. Jednocześnie było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Ta myśl, ze rozwija sie we mnie nowe życie. Ale od momentu gdy sieurodziła czuję sie pogubiona, często się izoluje. Z jednej strony staram się okazywać Jej dużo czułości i uwagi (niedawno okazało się, ze ma problem ze słuchem i wymaga rehabilitacji, akurat tutaj nie mam kłopotu, by to ogarniać. paradoksalnie dalo mi to motywację do działania, bo chcę żeby dać Jej jak najlepszą możliwość rozwoju. A z drugiej bardzo się izoluję, uciekam np. w książki. Nie potrafię się z Nią bawić, często mnie męczy, a wtedy jestem na siebie wściekła. Ale od jakiegoś czasu ogólnie mam problem z relacjami z innymi. Stałam sie wycofana. Mecze sie wśród ludzi. Mam nadzieje,ze w miarę klarownie sie wypowiedzialam.:)