Cześć,
moja siostra od 9 lat choruje na schizofrenię paranoidalną. Jak do tej pory jakoś to było, co 1,5-2 lata miała psychozę, ale wychodziła z niej dosyć szybko po krótkim pobycie w szpitalu i wszystko wracało do normy. Tym razem psychoza jest naprawdę ostra. Jest przekonana, że największym jej wrogiem jest ojciec, mówi że go nienawidzi, opowiada o nim niestworzone historie. Do mnie i matki też jest wrogo nastawiona. Do tego ma pod opieką 7 letnią córkę, którą w psychozie nie jest w stanie się zająć. Nie chciała przyjąć od nas żadnej pomocy, nie dopuszczała nas do dziecka, małej naopowiadała, że dziadki ich prześladują. W końcu wyprowadziła się do ciotki i stamtąd karetka zabrała ją do szpitala. Zgodziła się na leczenie. Obecnie jest w szpitalu już 3 tygodnie, nie widać żadnej poprawy. Problem tez jest taki, że jest bardzo przekonywująca i wiele osób jej wierzy i uważa, że rodzina zamknęła ją na siłę w szpitalu. Każde widzenie to udręka - z jej strony spotykamy się z ogromną agresją, wrogością, uwierzy każdemu tylko nie nam. Za wszystko obwinia rodziców, którzy już ledwo dają radę. Jej córka jest pod opieką dziadków i ojca (są po rozwodzie).
Do tego pojawiła się koleżanka, która najpierw skontaktowała się z nami twierdząc, że chce pomóc siostrze a teraz podjudza moją siostrę i jeszcze pogarsza jej stan wmawiając jej, że jest zdrowa i nastawiając wrogo do rodziny. Obawiamy się, że chodzi jej o przejęcie mieszkania siostry, bo obie o tym wspominaly. MOja siostra w psychozie uważa, że w jej mieszkaniu jest zatrute powietrze i nie chce już tam mieszkać.
Nie wiemy już co zrobić, jak uchronić ją przed wykorzystaniem, jesteśmy załamani brakiem postępu w leczeniu, do tego jej córka bardzo przezywa rozłąkę z matką.
Czy ktoś ma podobne doświadczenia?
Dodam jeszcze, że siostra uważa że jest zdrowa, nie chce przyjmować leków. Nie upoważniła nikogo do informacji medycznej więc nie wiemy jak przebiega leczenie. I odgraża się, że wyjdzie ze szpitala na żądanie, co niewiadomo jak by się skończyło...
Miała pracę ale chyba już ją straciła. Nie wiemy, bo nie chce się przyznać.
Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji? A może znacie jakieś grupy wsparcia dla rodzin schizofreników w Krakowie? NIczego takiego nie znalazłam a już ledwo dajemy z tym wszystkim radę..
Będę wdzięczna za każdą pomoc.