Skocz do zawartości
Nerwica.com

ofi

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ofi

  1. Dziękuję za odpowiedz Cieszę się,że Tobie udało się zwalczyć trądzik.Ja niestety do tetracykliny nie chciałabym wracać.Branie przez długi okres nie przyniosło efektów a poza tym w trakcie kuracji włosy sypały się garściami i bolał mnie żołądek
  2. Witam Mam duży problem i nie wiem już gdzie szukać pomocy Mam 15 lat i potworny trądzik.Zdaję sobie sprawę,że w moim wieku to normalne-koleżanką wyskoczą ewentualnie 1-2 wypryski i już płaczą ale u mnie jest to koszmar.Cała twarz,czoło,policzki(również plecy,ramiona,czasem nawet szyja) są zajęte przez pryszcze,ropne gule i czerwone plamy.Jedynym wolnym od czerwonych gul na mojej twarzy jest nos na,którym z kolei są zaskórniki. Byłam już u 5 dermatologów w tym u dr.nauk i..nic.Miałam też wszystkie możliwe badania(tarczyca itd itd) i jestem zdrowa. Stosowałam :epiduo,duac,benzacne,hascożel,davercin,dermalgin...Do ustnie dostałam antybiotyk tetralysal( 0 efektów).Ostatnio dermatolag poleciła mi Izotek,jednak wiem,że to bardzo silny lek i ma od groma strasznych skutków ubocznych Uciekałam się też do naturalnej medycyny-kozieradka,żyworódka,aloes,olejek herbaciany,maść cynkowa,propolisowa,nagietkowa,przemywanie buzi rumiankiem,piciu pokrzywy i skrzypu,drożdży itd Zupełnie odstawiłam czekoladę,maksymalnie ograniczam nabiał i cukier..Diety( same warzywa,świeże soki,kasze) musiałam zaprzestać bo strasznie schudłam i mama mi zabroniła(nie jadłam słodyczy,białego pieczywa,serków,twarożków,jogurtów,mleka,fast foodów,0 czekolady itd).Doszło do tego,że wolałam nie zjeść nic bo żołądek ściskał mi się na myśl co mi po tym wyskoczy.Nie dotykam twarzy rękoma,nie wyciskam.Nie wystawiam twarzy na słońce.Całe moje życie stało się temu podporządkowane. Wiem,że z perspektywy postronnej osoby może wydawać się przesadą ale nie mam siły już tak żyć.Wygląda to po prostu potwornie(nie wspominając,żę boli).Doszło do tego,że wchodząc do łazienki nie włączam światła. i unikam jak ognia luster czy zdjęć.W szkole czuję się potwornie.Nikt nie ma takiej sieczki jak ja i nie wiem czym sobie zasłużyłam. Nigdy się nie malowałam ale ostatnio jest już tak zle,że staram się maskować korektorem mineralnym ale nie dużo pomaga i wygląda to raczej koszmarnie.Wstydzę się siebie.Nabawiłam się jakiegoś świtłowstrętu,te mocne światła w klasie normalnie wykańczają.Mam wrażenie,że to wszystko strasznie widać(no i tak jest).Czuję ulgę jak pani na lekcji zasłania rolety bo wiem,że wtedy nie widać tak moich wągrów i tego wszystkiego.Moja pewność siebie leży i kwiczy.Jeszcze te uwagi dziewczyn,wiem,że w większości nie są raczej złośliwe ale kiedy ktoś "w towarzystwie",przy innych mówi" jak Ci skóra schodzi!" albo "Co ty masz na twarzy?Jakiś krem dziwnie wyglądasz"(i oczywiście wtedy wszyscy się gapią) to chcę się po prostu zapaść pod ziemię.Jestem już na pewno przeczulona ale dokładnie widzę kiedy człowiek patrzy mi w oczy a kiedy lata mi po twarzy. Trądzik tak naprawdę rujnuje mi życie.Nienawidzę go,nienawidzę swojej twarzy,siebie.Kiedy ktokolwiek na mnie patrzy mam wrażenie,że widzi tylko przyszcze i ledwo powstrymuje się od powiedzenia -bleee!Często płacze gdy widzę siebie w lustrze.Staram się o tym nie myśleć(pomimo,że takie krosty często bardzo bolą)czymś się zająć.Ale oczywiście zawsze musi mi ktoś o tym przypomnieć.Dla mojej babci to temat „number one”.Wiem,że chce pomóc ale tylko dodatkowo mnie dołuje.I tak wszyscy.Kiedy tylko zobaczą mnie rano robią swoisty rekonesans i oczywiście muszą mnie poinformować tu ci wyskoczyło!o tu też! Przez to co mam na twarzy i ogólnie przez mój wygląd często wolę(jeśli mam wybór) zostać w domu.Ale do szkoły chodzić muszę.Nie podchodzę do koleżanek(kolegów już nie wspomnę) bo się najzwyczajniej w świecie wstydzę się i poza tym od zawsze mam problem z osobnikami własnego gatunku,większość przerw spędzam w toalecie by nie musieć się nikomu pokazywać. Jestem już zmęczona.Nie wiem co mam robić
  3. ofi

    Poddaje sie

    Wiem co czujesz Taka pustka w środku,wykończenie,samotność,uczucie,że jest się nic wartym prawda?Bardzo chciałabym Ci pomóc ale nie potrafię pomóc samej sobie więc innym zapewne też nie.Ale wiedz,że nie jesteś w tym sama.Jedyne co mi pomaga to realizowanie swojej pasji.Wiem,że nic się nie chce,nawet robić tego co się dawniej uwielbiało ale warto się przemóc.W moim przypadku są to konie.Nie byłam w stajni od miesięcy a mam do niej jakieś 100 metrów.Przemogłam się i zamiast położyć się do łóżka poszłam do koni.Działa jak znieczulenie .Dlatego myślę,że mogłabyś znalezć sobie zajęcie,które jest absorbujące fizycznie(kiedy jest się na prawdę zmęczonym łatwiej zasnąć) i psychicznie(kiedy ma się zajęcie nie myśli się tak dużo).Oczywiście to tylko moje doświadczenie ale na prawdę pomaga Wiem,że jest ciężko ale nie możemy się dać.Trzymaj się! Pozdrawiam ofi
  4. ofi

    Proszę o pomoc

    Nie widzę żadnego rozwiązania Dziękuję za rady,może pomimo wszystko powinnam wybrać się do psychologa,mam nadzieje,że trafię na dobrą osobę.Wiem,że nie ma magicznej pigułki,żeby wyzdrowieć więc boję się,że lekarz osądzi,że to depresja.Ale jak to mówią trzeba myśleć pozytywnie
  5. ofi

    Proszę o pomoc

    Mogę "skorzystać z usług psychologicznych",jednak wiem,że psycholog nie może przypisać leków i wizyta polega przede wszystkim na rozmowie (tak?).A w mojej sytuacji nie dużo mogę zmienić(taty nie uzdrowie,dziadka nie wskrzesze,trądziku,który rujnuje mi samoocenę nie mogę wyleczyć od 5 lata,świata nie zmienie)a czuję,że się wykańczam i chociaż staram wziąć się w garść mam wrażenie,że jest coraz gorzej.Wczoraj w szkole czułam się już tak zle,że zaczęłam(bez wyraznej przyczyny) płakać na lekcji i pobiegłam do toalety a zawsze staram się ukrywać swoje uczucia chodzę uśmiechnięta i wszyscy myślą,że jest ok.Najgorzej,że nikt nie rozumie i słyszę ciągle "nic nie robisz tylko w łóżku leżysz,nic ci się nie chce a może byś się pouczyła posprzątała? itd" A ja na prawdę lubie się uczyć,zdobywać nową wiedzę.A nie mam siły nawet się skoncentrować. Czuję się już nawet nie zmęczona a wycieńczona,wszystko mnie przygniata,przytłacza...
  6. ofi

    Proszę o pomoc

    Dziękuję za odpowiedz
  7. ofi

    Proszę o pomoc

    Witam, jestem nowa na forum mam 15 lat i chciałabym prosić o pomoc,radę. Moje problemy zaczęły się 2 lata temu kiedy mój tata zachorował na raka.Choroba taty jest dla mnie potwornym stresem,do tego napięta sytuacja w domu,śmierć dziadka,kłopoty w szkole,straszny trądzik,złamane serce,zawód przyjaciółki +100 innych rzeczy i wszytko zaczęło się nawarstwiać nawarstwiać i doprowadziło mnie do tego momentu w którym jestem teraz. Jestem zmęczona.Przygnębiona.Przestraszona.Wykończona.To wszystko jakoś tak mnie wykończyło emocjonalnie,że nie wiem jak długo tak jeszcze pociągnę..Czuję,że moje życie nie ma sensu.Tak na prawdę gdybym miała obszerniej opisać wszystko pewnie nawet najbardziej wytrwały czytelnik nie dotrwałby do końca więc postaram się streścić.Czuję się wykończona najzwyczajniej w świecie smutna,nie mogę się skoncentrować,brak mi motywacji,gorzej idzie mi w szkole.Codziennie przed szkołą jest mi niedobrze i boli mnie żołądek a kiedy już z niej wracam nie mam siły na nic innego jak tylko położenie się w łóżku.Mniewam napady nieuzasadnionego lęku i panicznie boje się śmierci,cały czas odczuwam niepokój.Zwykłe rzeczy,które normalnie by mnie nie obeszły doprowadzają mnie do płaczu i często przerwy przesiaduję w toalecie bo już nie wytrzymuję.Mam problemy z zasypianiem i potwornie niską samoocenę.Trochę "boję" się ludzi i na pewno wszystko za bardzo biorę do siebie.Nie mam przyjaciół,znajomych.Wstydzę i boję się do kogokolwiek podejść i zagadać.Rodzina raczej mnie nie rozumie.Mama złości się kiedy "znowu"widzi mnie w łóżku,babcia mówi,że mam wziąć się w garść.I na prawdę próbuję,ale nic nie wychodzi.Bywają dni trochę lepsze ale przeważają te złe. Nie byłam u psychologa ponieważ moja sytuacja jest na tyle beznadziejna,że tych stresujących rzeczy po prostu nie mogę się z mojego życia wyeliminować a dla samego faktu rozmowy z kimś psychologa zastępuje mi babcia a lekami chciałabym faszerować się w ostateczności. Czy mogę sobie jakoś pomóc i czy jest to depresja? Pozdrawiam
×