Skocz do zawartości
Nerwica.com

nikt89

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nikt89

  1. nikt89

    Dopalacze

    Pamiętam swoją już dawną jazdę na dopach, mój pierwszy raz wyglądał tak że nabyłem, 2g czegoś, spodobało mi to dorzuciłem 10g. Ten dop był dosyć słaby, ale tak mnie uzależnił psychicznie że owe 10g poszło w jednym ciągu. Nie mogłem przestać, kiedy dawka przestawała działać musiałem wrzucać dalej. Nigdy więcej już tego nie kupiłem.
  2. Załamałem się uświadomiwszy sobie w jakiej dupie jestem, zaczołem pić spowrotem bo jedynie to jest w stanie zdusić moje emocje, i tak rozjebany stałem gdzieś w krzakach z flaszką w ręku, nie mogąc funkcjonować, musząc uciekać i ukrywać się przed ludźmi, blady ze strachu i kompletnie załamany jak gówno, już nie wiedziałem co zrobić... Skądś wzieło sie pogotowie, coś mi wstrzykneli, wzieli na odtrucie, powiedzieli że jestem po prostu alkoholikiem, i wysłali na odwyk. Osobiście wątpie żeby to był skutek samego alkoholu, ale tak mówią, ja w to nie wieże, to nie pierwszy raz kiedy czuje coś takiego, tylko wcześniej dało sie to ogarnąć, z ledwością ale dało sie. Ciśnienia dostaje co chwile, wkurwiam sie o nic. Ciężko wytrzymać z innymi ludźmi dlatego unikam ich jak mogę. Jedna masakra. Nie wiem co ze mną będzie ;/ ps. salir, dobrze wiedzieć że nie tylko ja jestem tak popierdolony....
  3. Witam, niewiem czy dobrze trafiłem, tu taka ciężka sprawa, czuje się jakbym był opętany, jakbym miał diabła w środku (choć w takie rzeczy nie wieżę), głupieje przez to. I od razu zaznaczam jestem alkoholikiem, a dziać się zaczęło jak przestałem pić. Najpierw kilka lat temu miałem duże problemy z nerwami, były olbrzymie (jadłem na umur i chudłem 5kg tygodniowo), czułem ciągłą wściekliznę w sobie, furię, wszystko mnie drażniło, to ciągneło się około 6 miesięcy, jednak nie dysfunkcjonowało mnie społecznie. Z czasem jakoś ucichło. Jednak około rok temu znowu zaczołem coś czuć, jakiś dyskomfort psychiczny kiedy przebywałem w społeczeństwie. Uczucie rosło, a ja je zapijałem. Robiłem się coraz bardziej nerwowy, nie wiem czemu. No i ostatnio pić po urlopie przestałem, siedzę w pracy na stołówce ktoś coś mówi a mi się wydaje że do mnie, dostałem białej gorączki, ręka sama sie pchała by go uderzyć, z każdym kolejnym słowem gotowałem się coraz bardziej, aż w końcu uciekłem i pobiegłem do pracy myśląc że się pracą wyładuje, jednak znowu ktoś coś do mnie mówi i sytuacja się powtarza. Uciekłem z pracy. Gorszy problem zaczął się na drugi dzień, wyspałem się uczucie puściło wychodzę z domu, kolega do mnie coś mówi a mój organizm zaczyna reagować agresją, pojawia się we mnie uczucie które chce go chyba mocno skopać, nie panuje nad nim , jest poza moją wolą, więc coś odbąknołem i uciekłem do sklepu gdzie kupiłem ćwiartkę i lekko podpiłem. Wytrzeźwiałem i uczucie wraca za każdym razem kiedy kogoś widzę, nawet znajomych, kiedy ktoś tylko coś do mnie powie np. "co tam", czuję jak rośnie we mnie agresja której nie mogę powstrzymać, nie zależy ode mnie, jakbym zwariował, jakby to uczucie było osobne od mojej woli, jakby miało swoją wolę i robiło ze mną co chciało, każe mi biec na kogoś i mu przygarnąć pięść, zawsze wtedy uciekam. Teraz wszystko we mnie jakby wyje, psycha mi siada, nie mogę funkcjonować społecznie, nie jestem w stanie, czuję jakby siedział we mnie diabeł, jakbym miał piekło w brzuchu, zamykam oczy widzę twarze ludzi których chętnie bym pozabijał, czuję że sprawiało by mi to przyjemność, mam chore sny gdzie wszyscy się nawzajem lejemy, i również sprawia mi to przyjemność. Już nawet myślę czy się nie powiesić. Zwariowałem. Co się ze mną dzieje? To może być normalne po zaprzestaniu picia? Czy poprostu z nerwów mi się we łbie popsuło (bo ostatnio były ciężkie, czułem jak podchodzą coraz większe i wieksze). I co robić w takiej sytuacji?
×