Witam, niewiem czy dobrze trafiłem, tu taka ciężka sprawa, czuje się jakbym był opętany, jakbym miał diabła w środku (choć w takie rzeczy nie wieżę), głupieje przez to. I od razu zaznaczam jestem alkoholikiem, a dziać się zaczęło jak przestałem pić. Najpierw kilka lat temu miałem duże problemy z nerwami, były olbrzymie (jadłem na umur i chudłem 5kg tygodniowo), czułem ciągłą wściekliznę w sobie, furię, wszystko mnie drażniło, to ciągneło się około 6 miesięcy, jednak nie dysfunkcjonowało mnie społecznie. Z czasem jakoś ucichło. Jednak około rok temu znowu zaczołem coś czuć, jakiś dyskomfort psychiczny kiedy przebywałem w społeczeństwie. Uczucie rosło, a ja je zapijałem. Robiłem się coraz bardziej nerwowy, nie wiem czemu. No i ostatnio pić po urlopie przestałem, siedzę w pracy na stołówce ktoś coś mówi a mi się wydaje że do mnie, dostałem białej gorączki, ręka sama sie pchała by go uderzyć, z każdym kolejnym słowem gotowałem się coraz bardziej, aż w końcu uciekłem i pobiegłem do pracy myśląc że się pracą wyładuje, jednak znowu ktoś coś do mnie mówi i sytuacja się powtarza. Uciekłem z pracy. Gorszy problem zaczął się na drugi dzień, wyspałem się uczucie puściło wychodzę z domu, kolega do mnie coś mówi a mój organizm zaczyna reagować agresją, pojawia się we mnie uczucie które chce go chyba mocno skopać, nie panuje nad nim , jest poza moją wolą, więc coś odbąknołem i uciekłem do sklepu gdzie kupiłem ćwiartkę i lekko podpiłem. Wytrzeźwiałem i uczucie wraca za każdym razem kiedy kogoś widzę, nawet znajomych, kiedy ktoś tylko coś do mnie powie np. "co tam", czuję jak rośnie we mnie agresja której nie mogę powstrzymać, nie zależy ode mnie, jakbym zwariował, jakby to uczucie było osobne od mojej woli, jakby miało swoją wolę i robiło ze mną co chciało, każe mi biec na kogoś i mu przygarnąć pięść, zawsze wtedy uciekam. Teraz wszystko we mnie jakby wyje, psycha mi siada, nie mogę funkcjonować społecznie, nie jestem w stanie, czuję jakby siedział we mnie diabeł, jakbym miał piekło w brzuchu, zamykam oczy widzę twarze ludzi których chętnie bym pozabijał, czuję że sprawiało by mi to przyjemność, mam chore sny gdzie wszyscy się nawzajem lejemy, i również sprawia mi to przyjemność. Już nawet myślę czy się nie powiesić. Zwariowałem. Co się ze mną dzieje? To może być normalne po zaprzestaniu picia? Czy poprostu z nerwów mi się we łbie popsuło (bo ostatnio były ciężkie, czułem jak podchodzą coraz większe i wieksze). I co robić w takiej sytuacji?