Kajusia moje problemy zaczęły się w listopadzie 2007. Na początku były to tylko lęki przed chorobami, wtedy głownie przed sepsą. Później zauważyłem zwiększoną agresję i liczne impulsywne reakcje. A jakoś od połowy grudnia, wszystko zaczęło we mnie "chodzić", czułem że za moment zemdleje, kręciło mi się w głowie. Brałem sobie ziołowe leki uspokajające Labofarm ale one działały przez jakąś godzinkę i znowu wszystko wracało. Poszedłem do lekarza ogólnego i zapisał mi Xanax. Od momentu gdy zacząłem go brać mój organizm odżył. Wszystko było super aż do momentu jak pierwszy raz się poważnie zdenerwowałem podczas brania. Od tamtej pory Xanax nie był już barierą przed nerwicą. Brałem go jednak aż 3 miesiące, oczywiście w najmniejszej dawca tj. 1mg. Wiem, wiem...za długo, przecież Xanax potrafi uzależnić. Później udałem się ostatecznie do bodajże najlepszego neurologa-psychiatry w moim okręgu, na wizytę prywatną. Lekarz zapisał mi Velafax, w dawce najmniejszej - 37,5mg. Miałem brać miesiąc raz, rano. Dodatkowo miałem brać Alprox - doraźnie. Na początku koszmar, czyli pierwsze 10-12 dni mnóstwo objawów nieporządanych. Później pierwszy raz wziąłem Alprox i zacząłem się lepiej czuć, mimo senności. No i brałem sobie dodatkowo codziennie ten Alprox i wtedy było w miare OK. Przyszedł czas wizyty i lekarz zwiększył mi dawkę, gdyż stwierdził, że teraz mój organizm jest gotowy na większą dawkę. Dodatkowo jestem dużym facetem i dlatego wcześniejsza dawka mogła nie przynieść porządanych efektów. Teraz biorę dawkę dwa razy większą tj. 75mg ale formuła jest XL - o przedłużonych działaniu. Doraźnie nadal mam ten Alprox. Biorę już te 75mg 3 dni i na razie jest tak samo, czyli bez zmian, szału nie ma. No może trzeba jeszcze poczekać...