Skocz do zawartości
Nerwica.com

poziomkowa

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia poziomkowa

  1. Zostałam zakwalifikowana do terapii grupowej. Niestety jest kolejka. Trzeba czekać. Boję się tego, bo niby w teorii wiem jak to działa, ale wiadomo, że mogę różnie zareagować na to co mi ludzie powiedzą. Ale chyba najbardziej boje się tego, że to nic mi nie da. Że przejdę to wszystko, a mnie i tak to nie pomoże. Niedowiarek ze mnie i sceptyk.
  2. poziomkowa

    Cześć po przerwie..

    Nie do końca się zgadzam z tym, że bycie w związku rozwiązuje poczucie samotności. To nie tak... Nawet w związku można być tak samotnym, że tylko wyć się chce. Wiem z własnego doświadczenia. Nie tędy droga, bo być z kimś to nie cudowna tabletka na samotność. Póki sam nie uporasz się z tym co cie trapi, nie podoba, wkurza nie stworzysz dobrego związku. Zresztą wyrządzisz krzywdę nie tylko sobie, ale i partnerce. Pytanie odnośnie tego wypadku: skąd taka reakcja (agresja) na tego typu wydarzenie w życiu? Nie chcę być schematyczna, ale zazwyczaj jak ludziom udaje się wyjść z takiego czegoś raczej się cieszą, że dostali drugą szanse od losu, a ty się wściekasz. Co cie tak wkurza? Pytanie drugie: dlaczego byłeś nieuczciwy wobec partnerki? Dlaczego będą w związku angażowałeś się w relacje z byłą dziewczyną? Dla adrenaliny, z nudów? Masz zrobione badania hormonalne? Bo takie huśtawki mogą być spowodowane zaburzoną gospodarką hormonalną.
  3. poziomkowa

    Cześć po przerwie..

    Cześć Kamiru. Napisz coś więcej. To zawsze pomaga.
  4. poziomkowa

    Cześć!

    Cześć Aly. A może powinnam powiedzieć: witej dziołcha., bo my som prawie, że sąsiadki.
  5. Ja do psychiatry nie potrzebowałam skierowania. Psychiatra wypisał mi skierowanie do psychologa. U nas jest ośrodek leczenia nerwic. Czas oczekiwania zamyka się do kilku tygodni. Potem zapisywałam się na wizyty tydzień po tygodniu. Ale czas oczekiwania pewnie zależy od miasta.
  6. Miałam ostrą wymianę zdania z matką. Jestem z siebie dumna. W końcu powiedziałam swoje zdanie, a nie przytakiwałam jak bezwiedny klaun.
  7. poziomkowa

    Poczucie straconego czasu

    o628 ja bym popatrzyła na to trochę z innej perspektywy. Nie jako 7 lat straconego czasu, ale 7 lat drogi, którą musiałaś pokonać by być tu gdzie teraz jesteś z tym doświadczeniem, które zdobyłaś. Bo to przecież ważna lekcje: o sobie samej, o rodzicach. Bo czy to co robiłaś przyniosło ci tylko ból i cierpienie? Czy może w jakiś sposób dowartościowało ciebie, wniosło jakieś pozytywne wartości? Zrezygnowałaś z tego, odrzuciłaś to, a przecież by się sprzeciwić rodzicom musiałaś w sobie znaleźć tyle siły by to zrobić, prawda? Trzeba nie lada odwagi, by głośno powiedzieć "to nie to". Wybrałaś siebie, a nie obrazek idealnego dziecka, które roiło się w głowie twojego ojca. Martwisz się zmarnowaną przeszłością... A ja bym bardziej się martwiła zmarnowaną pRZYszłością, gdybyś nadal tkwiła w czymś co cie dusi, uwiera i po prostu unieszczęśliwia. Miałaś po prostu szczęście, że udało ci się szukać swojej drogi tylko 7 lat. Niektórzy grzęzną w aspiracjach swoich rodziców całe życie. To dopiero ból: ból zmarnowanego życia, a nie 7 lat. Masz szansę na życie swoim życie, na ułożeniem go tak jak TY chcesz. Wolisz cieszyć się tym co przyniesie los czy zamartwiać się czymś na co wpływu i tak już nie masz? Bo jeśli tak, to zacznij doliczać kolejne zmarnowane lata.
  8. kofel psychiatra nie przepisał mi żadnych leków. Dał tylko skierowanie do psychologa. Myślę, że mój problem nerwicowy dałoby się rozwiązać wzmocnieniem psychicznym, podbudowaniem swojego środka. Na tabletkę zawsze jest czas, tylko na to co mnie męczy w środku ona nie podziała.
  9. Pierwsza wizyta za mną. Było dobrze. Jestem zadowolona o ile można z takiej wizyty być zadowolonym. Popłakałam się znowu, ale mam mocne postanowienie, że na kolejnej wizycie nie zrobię tego ponownie. Bo pani psycholog już zna mój problem. Przede mną kolejnych kilka wizyt. Jak to się wszystko ułoży? Nie wiem. Wiem tylko jedno: to jest ostatnia moja deska ratunku. Choć w nią nie wierzę, łapię się jej i spróbuję dopłynąć tam gdzie potrzebuję. Gorzej jak nawet to nie pomoże, bo wtedy nie pozostaje mi już nic...
  10. Malarz to jest terapia państwowa. Jest u nas w mieście specjalny ośrodek leczenia nerwic i uzależnień. Sporo psychologów i psychiatrów. Bardzo zdziwiło mnie to, że tak wiele osób potrzebuje tego typu pomocy, bo ośrodek pełen ludzi. Jeszcze bardziej zdziwiłam się, że tak szybko udało mi się umówić na wizytę: cztery dni po wizycie u psychiatry, na którą też krótko czekałam.
  11. Już po wizycie. No nie dało się: poryczałam się. Zostałam skierowana na psychoterapię. Pierwsza wizyta w piątek. Tam pewnie się tez poryczę. No nie umiem inaczej. Emocje wygrywają. Ale nie boje się tego, że będę płakać, ani tego, że muszę opowiadać o moich problemach kolejny raz. Boję się, że mi to po prostu nie pomoże. Że to nic nie da. Wiem jakie jest rozwiązanie moich problemów. I nie jest to rozmowa z obcą osobą. Chciałabym jednak, aby taka rozmowa pomogła mi pojąć kroki, których się panicznie boję.
  12. Dzięki za odpowiedź. wilbe nie chcę brać żadnych lekarstw na stałe choć może przydałoby się coś na czas napadu. Mam wątpliwości, bo byłam dwa razy u psychologa i kompletnie się na tej konkretnej psycholożce zawiodłam. Wszystko co do mnie mówiła trąciło po prostu banałem jakby wzięte z gazety " Moja prawdziwa historia". Zresztą chyba i tak muszę zacząć od psychiatry, bo tylko on może potwierdzić ewentualną nerwicę. sailorka ja się nie o tyle boję, co wstydzę. Wstydzę się mojego problemu i tego, że na 100% będę płakać. No, już mmnie wstyd ogrania na samą myśl. Ech...
  13. Dzień dobry wszystkim. Dziś zarejestrowałam się na forum i dziś także zarejestrowałam się na wizytę u psychiatry. Ważne wydarzenie w moim życiu, bo mam nadzieje na zmianę na lepsze. Chciałabym się od was dowiedzieć jak taka wizyta wygląda. Czy taka wizyta u psychiatry to jednorazowe wejście: powiedzenie o swoim problemie, recepta na leki i do widzenia? Czy ja mogę opowiedzieć psychiatrze o swoich problemach tak jak psychologowi? Mam podejrzenie nerwicy, ale chciałabym najpierw zawalczyć o siebie terapią, rozmową, a nie receptą na psychotropy. Czy psychiatra to dobry pomysł czy lepiej psycholog?
×