Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja_sn_e

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ja_sn_e

  1. Zarejetrowałam sie tu niedawno - ale juz ponad dobry rok systematycznie śledzę to forum. Ludzie piszą że chodzą na terapię, biorą leki, wzmagają się z tymi stanami lękowymi jak tylko mogą walczą z tym. Ja zastanawiam się czy jest możliwość bez tego wszystkiego - samemu dać sobie rade i uciec od tego raz na zawsze. Myślę, że jest taka możliwość. U mnie nikt nie zdiagnozował nerwicy. Lekarze poprostu nie wiedzą co mi jest mimo ze neurologicznie i kardiologicznie jestem zdrowa. jeden nawet próbował mi wmówić, iż moje stany z tachykardią są moim wymysłem. Co tu dużo mówic, raz jest mi lepiej raz gorzej. Pewnego dnia budzę się i chce mi się żyć, wiem co sie dzieje, mogę spokojnie bez obaw i bez lęku wyjść na dwór, nie pojawia się u mnie hipochondria. W szkole tez potrafie skupić myśli na nauce. Jednak wieczorem to wszystko wraca, jak by ktoś włączył przycieskiem "on" w moim mózgu funkcję "jest mi źle". Oglądam tv, patrzę na mojego chłopaka i zastanawiam się kim jest, kim ja jestem, co robię, czemu siedzę na fotelu, w jakim celu. To jest straszne uczucie dla mnie takiej derealizacji. Zastanawiam się dlaczego, czy można to zmienić? czy jest sens korzystania z terapii, kiedy człowiek widzi jednak to światelko w tunelu ? Nie potrafie sobie tego wytłumaczyć. Może ktoś mi pomoże. Mam jedynie szczeście ze mam silny organizm, i nawet w stanach całkowitej depersonalizacji mam siłę by udawać przed bliskimi, że wszystko jest OK. Zrzuccie tu jakies pomysly drodzy nerwicowcy. Pozdrawiam serdecznie.
×