Witaj,
tak, rozmawiam z moim mezem ze sytuacja jest dla mnie trudna. Maz to wszystko rozumie. A ja sie mecze. Kocham bardzo meza, kocham mojego synusia, a pasierba nie kocham. Ba, nawet czasami przeszkadza mi ze on jest. Jak wyjezdza to odpowczywam od niego. Nigdy nie powiem mezowi tego, ze mi pasierb przeszkadza, bo byloby mu strsznie przykro. Ale prawda jest taka, ze "starszego syna" moglo by nie byc w moim zyciu i tez by bylo dobrze. Na domiar zlego, im moj syn jest wiekszy tym bardziej "starszy syn" wydaje mi sie dla tego malego zagrozeniem. Nie mozna kochac cudzego dziecka. Ja nie potrafie. A Wy potraficie? Niech ktos jeszcze cos napisze.