Skocz do zawartości
Nerwica.com

Diffident

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Diffident

  1. Diffident

    Toaleta...

    No to mamy tak samo jak temu zaradzić w takim razie?????????????? U mnie było podobnie. Lęk przychodził zwykle przed wyjściem do pracy, a korzystanie z toalety było "męczarnia". Wizyta u lekarza, kilka badan i stwierdzenie IBS(u mnie na szczęście/nieszczęście miało to charakter zaparciowy lub z efektem takim, że nie mogłem się "do końca wypróżnić") -> tabletki jakie mi przepisał, to Debretin, które w jakimś tam stopniu pomogły. Nigdy nie korzystałem z pomocy psychologa etc. ale wiem, że mam stany depresyjne, nerwicę lękowa i bardzo niskie poczucie własnej wartości -> to sa 3 powody przez, które "cierpiałem", bo teraz jest lepiej(odpukac 3 razy). Co mi pomaga? Urozmaicenie diety min. więcej owoców, soków , przed nocnymi zmianami biorę espumisan(w moim przypadku było tak, że na nocnej zmianie miałem gazy, a przez to, że pracuję z duża grupa ludzi wstrzymywałem się wiadomo od czego) , zielona herbata(zwykla tez pije ale robie sobie slabsza i tak samo z kawa) , 2 litry wody niegazowanej dziennie(nie wliczam w to innych napoi) i zaczalem pic tez sok z buraków(bardzo zdrowy i wiem,że mi osobiście pomaga). Problemy z lekami nie przeszly do konca, ale widze zdecydowana poprawe. Co jest najwazniejsze? zdecydowanie nastawienie sam po sobie widze, ze jak sie nie przejmuje i nie mysle o tym, to problemu nie ma(wiem łatwo się mówi itd.)
  2. Witam. Przesiadując jak zwykle przed PC i szukając "pomocy" , porady trafiłem na tematy o afirmacjach. Czy ktoś z was z nich korzysta? Wiele osób poleca afirmacje w formacie mp3(możecie jakieś polecić?). Na jednym z forum o depresji użytkownicy zachwalają afirmację hepika czy ktoś z was z nich korzysta? czy w ogóle warto zainteresować się tym tematem? Chciałbym jakoś podbudować swoje poczucie własnej wartości, które jest poniżej zera i wpędza mnie w stany depresyjne + brak sił i motywacji. Po przeczytaniu kilku artykułów stwierdziłem, że system afirmacji mógłby mi w jakimś stopniu pomóc.
  3. Diffident

    Poddaje się

    Na wstępie chciałbym podziękować użytkownikom za rady w moich postach temacie. Szczerze powiedziawszy nie sadziłem , że ktoś spróbuje pomóc,poradzić obcej osobie. Dzisiaj stwierdziłem, ze tak naprawdę nic nie zmienię pomimo(śmiech) 26 lat,a za parę miesięcy 27, które spędzę samotnie i potraktuje jako zwykły dzień. Ja tak naprawdę nie dostrzegam pozytywnych rzeczy... Zreszta jakie pozytywne rzeczy? gdy jedyne wyjścia z "wiezienia" ograniczaja sie do pracy,a po z powrotem do celi i PC, bo tak naprawde nie mam pomyslu co robic i gdzie. Tak naprawde nigdy nie wiedzialem..... Dzisiaj, to sobie uświadomiłem. Poza PC tak naprawdę nie mam zadnych zainteresowan, pasji czegos co sprawiloby mi radosc w zyciu tylko jeden metlik w glowie i nawracajace mysli o tym,ze tak naprawde jestem nieudacznikiem , ktory nikomu nie jest potrzebny. Brak motywacji , perspektyw , celu , pasji. Z kolezanka dalem sobie spokoj bo tak naprawde co sam moge dac od siebie i zaoferowac? 26 latek, ktory tak naprawde nie ma nic? poza gotowka odlozona na koncie. Nie mam nawet wlasnego samochodu, mieszkania itd. Przestałem próbować inicjować kontakt, bo to i tak nie ma sensu i ciagle miałem wrażenie,że wychodzę na natręta. Myśłałem również żeby zapisać się na siłownię(samemu przecież to i tak nie ma sensu i tak nie dam rady) i rzucić palenie(to może mi się uda). Miały być to moje małe cele i metoda małych kroczków miałem je realizować. Przepraszam za błędy stylistyczne ale mam problem z klawiatura, ktorej nie moge przestawic na znacznik PL. Dziekuje rowniez za odpowiedzi w moim temacie.
  4. Witam wszystkich użytkowników smile. Swoja historię opisywałem już w innych postach. Tak w skrócie mam 26 lat i czuję,że ucieka mi życie.... Odkąd pamiętam nigdy nie potrafiłem zrobić niczego sam tak aby się z tego cieszyć tzn. wyjazd , przejażdżka rowerowa , treningi na siłowni , spacer , kino. Zawsze towarzyszyli mi znajomi(z 2 do tej pory utrzymuje bardzo dobry kontakt, ale jak to mówią "każdy ma swoje życie" i poszedł swoja droga). Mogę śmiało stwierdzić,że tak naprawdę zostałem sam. 26 letni facet bez paczki znajomych , bez większych celów/marzeń typowy "szaraczek". Przez kilkanaście sytuacji w życiu doświadczyłem tego,że człowiek z ambicjami może spaść z górnego pułapu na dno i wiem co znaczy mieć depresję, fobię społeczna itd. Można powiedzieć,że nie "żyłem dla siebie" tylko dla innych. I teraz gdy zostałem sam nie potrafię zrobić niczego dla siebie np. kurs tańca , tatuaż , zapisanie się na siłownię itd. Najczęstszą ucieczka jest świat wirtualny(internet , gry pc , konsola), który w pewnie sposób mnie niszczy. Bardzo doskwiera mi samotność... brak paczki znajomych , z która można by gdzieś wyskoczyć , brak dziewczyny(bardzo spodobała mi się koleżanka z pracy i nie chodzi mi tu o wygląd tylko o charakter i podejście do życia, ale wiem,że nawet jeśli byłbym bardziej "ogarnięty", to i tak nie miałbym szans). Bardzo zazdroszczę osobom, które opowiadają jak super spędziły weekend w gronie znajomych , ze swoimi połówkami.... Wiem,że moje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie,ale nie wiem jak je podbudować. Jak wyznaczać sobie cele tak aby cieszyć się z najmniejszych osiągnięć?. Jak zacząć działać aby coś zmienic... Brak mi "przysłowiowego kopniaka" , motywacji , która pozwoliłaby mi uciec z tego marazmu i sprawić żeby kolejny dzień nie był "deja vu" -> praca / pc / książka/ film.....
  5. Witam wszystkich użytkowników smile. Swoja historię opisywałem już w innych postach. Tak w skrócie mam 26 lat i czuję,że ucieka mi życie.... Odkąd pamiętam nigdy nie potrafiłem zrobić niczego sam tak aby się z tego cieszyć tzn. wyjazd , przejażdżka rowerowa , treningi na siłowni , spacer , kino. Zawsze towarzyszyli mi znajomi(z 2 do tej pory utrzymuje bardzo dobry kontakt, ale jak to mówią "każdy ma swoje życie" i poszedł swoja droga). Mogę śmiało stwierdzić,że tak naprawdę zostałem sam. 26 letni facet bez paczki znajomych , bez większych celów/marzeń typowy "szaraczek". Przez kilkanaście sytuacji w życiu doświadczyłem tego,że człowiek z ambicjami może spaść z górnego pułapu na dno i wiem co znaczy mieć depresję, fobię społeczna itd. Można powiedzieć,że nie "żyłem dla siebie" tylko dla innych. I teraz gdy zostałem sam nie potrafię zrobić niczego dla siebie np. kurs tańca , tatuaż , zapisanie się na siłownię itd. Najczęstszą ucieczka jest świat wirtualny(internet , gry pc , konsola), który w pewnie sposób mnie niszczy. Bardzo doskwiera mi samotność... brak paczki znajomych , z która można by gdzieś wyskoczyć , brak dziewczyny(bardzo spodobała mi się koleżanka z pracy i nie chodzi mi tu o wygląd tylko o charakter i podejście do życia, ale wiem,że nawet jeśli byłbym bardziej "ogarnięty", to i tak nie miałbym szans). Bardzo zazdroszczę osobom, które opowiadają jak super spędziły weekend w gronie znajomych , ze swoimi połówkami.... Wiem,że moje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie,ale nie wiem jak je podbudować. Jak wyznaczać sobie cele tak aby cieszyć się z najmniejszych osiągnięć?. Jak zacząć działać aby coś zmienic... Brak mi "przysłowiowego kopniaka" , motywacji , która pozwoliłaby mi uciec z tego marazmu i sprawić żeby kolejny dzień nie był "deja vu" -> praca / pc / książka/ film.....
  6. Problem w tym,że zawsze znajdę jakąś "wymówkę" typu : mam bardzo słaby wzrok , siłownia jest za daleko , lepiej zostawić 100 zł(które mógłbym przeznaczyć na miesięczny karnet) na koncie, brak czasu , zmęczenie po pracy, samemu(jak,to samemu? na siłownię etc. przecież nie dam rady ->a tak naprawdę tylko pozostaje mi działanie w pojedynkę,bo nie mam znajomych,z którymi mógłbym się wybrać nawet do cholernego kina na film ) i tak naprawdę jedyna rzeczą , która mnie odrywa jest ten cholerny PC(doskonale wiem,że nie wnosi nic dobrego)....
  7. Zdaje sobie z tego sprawę,że wmawiam sobie wiele rzeczy,ale tak naprawdę ja po prostu boję się tego,że nie poznam nigdy "drugiej" połówki(pewnie jest to spowodowane też tym,że kiedyś przerabiałem rozstanie bez wyjaśnienia po którym miałem depresję -> tak facet też ją może mieć po rozstaniu.... Jak się ma miękkie serce, to powinno się mieć twarde 4 litery). Kilka tygodni temu zauroczyłem się w koleżance,z która wiem,że nie stworzę związku,a którą widzę codziennie,bo razem pracujemy. Moja największą obawa jest to,że kiedyś zostanę sam i tak naprawdę nigdy nie będę w sytuacji, w której ktoś mnie "pokocha" i stworzę szczęśliwy związek tak jak większość ludzi. Już raz przerabiałem podobną sytuację(rozstanie bez wyjaśnienia) przez co zaczęły się moje problemy z "kontaktami" z ludźmi(wycofanie,depresja itd). Zresztą wcześniej też miałem tak,że dopiero jak trochę wypiłem(pub itd), to stawałem się duszą towarzystwa(nawet koleżanka określiła mnie mianem "cicha woda" :< PS> sorki,że wylewam swoje "żale" na forum,ale tak naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać i większość rzeczy "tłumię" w sobie.
  8. Na szczęście nie jestem na tyle pusty żeby wyrywać "dupy" na 20 letnie audi a4 . Chciałem kupić je dla siebie,a nie dla dup. Z drugiej strony do chwili obecnej jakoś sobie radzę z "jego brakiem"(czasami pożyczam od ojca ale to nie to samo gdy ma się własne). Właśnie główny problem, to brak jakichkolwiek celów i pomysłów na nie. Często mam tak,że nie potrafię się zaprzeć i gdy coś rozpoczynam,ale nie idzie to po mojej myśli szybko z tego rezygnuję. Dominik w sumie,to nie wiem co napisać, bo sam spotkałem się w życiu z paroma ludzkimi tragediami gdzie było ciężko,a jednak osoby wychodziły z tego i sobie radziły. Sam przejmuje się pierdołami, które są niczym w porównaniu do w/w opisu . Nigdy nie byłem osoba religijna i nie wiem czy jakiekolwiek modlitwy do Boga , Jezusa itd są w stanie mi pomóc i wskazać jakiś cel.
  9. To były inne czasy takie : Dragon Ball , moto myszy z marsa, brygada RR. Seriale typu : żar tropików, grom w rajui? xD. T akie rzeczy oglądało się za dzieciaka . Ja jeszcze lubię Elmo -> "jaki stary[26 lat] taki głupi" xD
  10. Nie ale pod koniec tamtego roku założyłem trochę podobny temat . Dzięki po prostu lubię ciasteczkowego potwora xD
  11. "Nikt tak na prawde nie wie, ile czasu mu zostało. Jeżeli nie zrobisz czegoś dziś, możesz już nigdy tego nie zrobić." Zdaję sobie z tego sprawę. Jednymm z celów[o ile można to tak określić] jest kupno swojego samochodu[okolice czerwca,także do realizacji minie jeszcze parę miesięcy]. Najbardziej wyniszcza mnie samotność. Nie mam pokaźnej grupy znajomych z którymi mogę wyjść na przysłowiowe piwo,billard itd. I tak naprawdę chyba to mnie dobija. Bo czasami nie mam z kim porozmawiać nawet o "pierdołach".
  12. Może ktoś z was miał/ma podobny problem i udaje mu się z nim walczyć . Pomimo młodego wieku[26 lat] i od 2 lat czasami czuję się jak starzec, który nie ma sił na to żeby coś w swoim życiu zmienić. Kurs CNC? Tatuaż?[bardzo mi się podobają i nawet mam wymyślony motyw], kurs językowy? Po co? przecież "nie mam czasu".... no właśnie nie potrafię się przełamać i zrealizować tak wiele rzeczy... Pomimo chyba w miarę dobrze płatnej pracy[nie jest to spełnienie marzeń itd. bo pracuję jako operator produkcji ale zarobki nie są najgorsze 2500-3000 tys. czasami 2000] nie wydaję praktycznie pieniędzy. Jedynym wydatkiem są jakieś drobne rzeczy , ubrania, jedzenie itd oraz dorzucenie się do budżetu domowego[tak wiem pomimo 26 lat mieszkam z rodzicami remontując sobie "poddasze" aby urządzić własne miejsce]. Znajomi? A raczej ich brak... przez przebyta depresję i nerwicę lękowa mam tylko 2 znajomych[znamy się od podstawówki], z którymi coraz rzadziej się spotykam ponieważ każdy ma swoja pracę itd. Sam nie potrafię nawiązać bliższych kontaktów, zresztą nawet nie wiem jak to robić. Moim największym problemem jest to,że przez kilka sytuacji życiowych stałem się nieufny wobec ludzi. W pracy jestem zupełnie inny nie mam większych problemów w prowadzeniu konwersacji[chociaż i takie się zdarzają gdy po prostu nie wiem jak zagadać] z kolegami z pracy, żartowaniu itd[ostatnio byłem nawet na imprezie integracyjnej na która wybrałem się niechętnie.... a po miałem/mam ochotę na kolejna ]. Nie mam też problemu w wyrażeniu tego co mi się nie podoba i co powinno być zmienione[w sensie pracy tak żeby usprawnić parę rzeczy]-> gdyby ktoś stanął obok stwierdziłby,że jestem inna osoba. Myślę,że moim głównym problemem jest bardzo niska samoocena[przez kilka wydarzeń w moim życiu kiedyś była poniżej zera] i chyba nieśmiałość w stosunku do płci pięknej[w rozmowie "twarz w twarz" mam jakieś dziwne blokady, nie potrafię wyjść z inicjatywa i zwykle kończy się na paru uśmiechach,wymienionych zdaniach i przelotnych spojrzeniach]. Sytuacja zmienia się gdy prowadzę konwersacje sms,komunikator etc. Wtedy nie mam żadnych blokad :<. Czuję się samotny i najbardziej chyba brakuje mi "drugiej połówki"[głównie przez nieśmiałość... :lala: gdy podoba mi się jakaś dziewczyna mam jakąś blokadę żeby podejść i porozmawiać, a jeżeli już do tego dochodzi "plączę mi się język" i przeważnie mam wrażenie,że robię z siebie idiotę. Zwykle jest tak,że kończy się też na wymianie spojrzeń i uśmiechu od płci przeciwnej i wtedy nachodzą mnie myśli czy ze mną jest coś nie tak itd uhuhuh ]. A tak bardzo chciałbym poznać kogoś tak jak robią to inni... Wspólne oglądanie filmów , podróżowanie , wypady do pubu itd. Wiem,że może wydać się to głupie itd Nie mam też hobby... jedynym zajęciem po pracy jest PC lub konsola często uciekam w "świat wirtualny" tak żeby zapomnieć o otaczających mnie problemach itd. Być może mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i przez to wynikają moje "problemy".... sam już nie wiem
  13. Diffident

    Bezbarwne życie

    Co oznacza bezbarwne życie? Życie, które jest monotonne,w którym nic się nie dzieje i nic się nie zmienia z różnych powodów[również finansowych]. Barwne życie? Wystarczy,że spojrzę na wiele osób tzn. które maja jakieś cele, ambicje , spełniają się zawodowo[maja ciekawa prace i robia to co lubia] i towarzysko. Maja ciekawe pasje które rozwijają itd itp. Ja po prostu nie mam na to siły i pomysłu jak dazyc do okreslonych celow.... PS> przepraszam za bledy ale niestety moja klawiatura nadaje sie do wymiany i dzieki za pare odpowiedzi na ktore nie odpisywalem wczesniej, bo przez chwile ok ale wszystko znowu wrocilo
  14. Diffident

    Bezbarwne życie

    Witam wszystkich użytkowników forum . Trafiłem tutaj przez przypadek, a może los tak chciał?... Wkrótce skończę 26 lat lat.... Boże ale ten czas leci... I tak naprawdę pomimo wieku w życiu nie osiągnąłem nic. Pewnie nie raz czytaliście podobne tematy ale po prostu muszę się gdzieś "wyżalić", wyrzucić to z siebie.. Moje życie,to jedna wielka porażka,a przynajmniej ja tak uważam. Wiem zdaje sobie sprawę z tego,że są osoby,które mają gorzej itd. Zapewne gdybyście mnie spotkali stwierdzilibyście,że jestem "szczęśliwym" człowiekiem, ale to tylko "maska",a wewnątrz czuje się "podminowany". Pewnie miało na to wpływ wiele sytuacji min. rozstanie[bez wyjaśnienia] z dziewczyną,którą kochałem. Pewnie zostawiła mnie,bo pomimo 26 lat nadal jestem prawiczkiem[nie jestem brzydki etc... po prostu chyba nie spotkałem odpowiedniej osoby] i życiową pierdołą bez osiągnięć i nieskończone studia[zmarnowane 4 lata,bo rok próbowałem jeszcze poprawić ale nie wyszło jak większość rzeczy zresztą]... nie potrafiłem zaliczyć 2 egzaminów. Nie byłem w stanie "wykuć" 2 książek po 400 stron zresztą później stwierdziłem,że i tak mi to nie potrzebne... bo dużo osób,które znam pracuje za grosze po studiach. Jedynym plusem jaki dostrzegam,to moja praca. Nie jest,to spełnienie marzeń,bo pracuję na produkcji, ale zarobki są chyba w miarę ok.[2200 na rękę]. Tak naprawdę nigdy nie wiedziałem co chcę robić w życiu. Zresztą do tej pory nie wiem. Nie mam planu działania tak jak większość ludzi. Nie wiem co ze sobą zrobić żeby cokolwiek zmienić. Gdy wpadnę na jakiś pomysł np. kurs CNC szybko daję sobie spokój,bo zaczynam myśleć,że sobie nie poradzę,że i tak nie znajdę później pracy,a wydam tylko pieniądze na szkolenie. Często też porównuje się do innych. Zazdroszczę znajomym lepszej pracy, życia i tego,że cieszą się życiem. Każdy kolejny dzień jest taki sam -> jak nie pracuję,to siedzę na PC po kilka godzin[chyba tylko wtedy zapominam o wszystkich problemach i o tym kim jestem] albo wyskoczę gdzieś z dwójką znajomych,z którymi znamy się od dziecka. Ja po prostu już tak dalej nie mogę.... i nie wiem jak się zmienić i zacząć myśleć pozytywnie... zacząć normalnie żyć i chwytać każdy kolejny dzień jako coś wspaniałego....
×