Skocz do zawartości
Nerwica.com

DairectX

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DairectX

  1. Witajcie Możnaby powiedzieć, że jestem człowiekiem "z zewnątrz", jednak w sprawach nerwicowych mam lekkie doświadczenie. Udało mi się jednak w miarę wyjść "na ludzi" czuje sie o wiele lepiej. Można powiedzieć że problem mam z głowy, ale tak przez to wszystko zainteresowałem się samorozwojem, że cały czas pragnę być coraz bardziej otwartym na ludzi i być co raz bardziej towarzyskim. Dobrze mi to idzie, potrafię się już b. dobrze dogadywać z ludźmi. NIESTETY Pojawiła się pewien problem. Ludzie ze słabym ego mają tą cechę, że za szybko biorą niektóre rzeczy do siebie, obrażają sie o byle co. Mają pretensje do całego świata o własne nieszczęscie, użalają się, żywią pogardę do osób z silną psychiką które "dają sobie rade w życiu" że są bezduszne, prostackie itd. Sami jednocześnie wzorują się na niewzykle wrażliwych, dobrodusznych. Mi się wydaje że wynika to głównie z próby zwrócenia na siebie uwagi. I ja to rozumiem bo też podobnie myślałem, ale teraz wziąłem się w garść, wiem że życie to nie jest bajka i jak sam nie zadbasz o własne sprawy to nikt za ciebie tego nie zrobi Mam nowe cele w życiu, chcę zwiększyć swoje zdolności towarzyskie, zdobyć szacunek, zwiększyć atrakcyjność u dziewczyn. Nie potrafię jednak być do końca szczęśliwym, wyluzowanym, stanowczym bo czuję jakieś dziwne poczucie winy, że to nie fair że ja będę szczęśliwy a inni nie. Że ja jestem silni, a inni od razu się poddają. Budzą je we mnie w szczególności osoby chore, pokrzywdzone, nieumiejące się cieszyć życiem. Ale ja przecież nie odpowiadam za wasze nieszczęście, to wynika z waszych indywidualnych cech, wychowania, dzieciństwa. Dajcie mi radę jak wyzbyć się tego poczucia winy, nie mogę przecież czuć odpowiedzialności za ludzi z którymi nie łączą mnie żadne więzy. Nawet gdybym był dla was miły, to nic nie pomoże, bo osoba w depresji nawet życzliwość może traktować jako akt agresji. Poza tym szczęście zależy głownie od was, skoro psychiatrzy nie mogą wam pomóc to co dopiero wasz kolega z klasy, osoba z autobusu, czy ktokolwiek inny. Nie szukam pocieszenia, ale raczej rady co zrobić żeby wśród takich osób nie czuć wyrzutów winy.
×