Skocz do zawartości
Nerwica.com

maja88

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maja88

  1. A "mamusi" powinnaś wygarnać wszystko co czujesz. Ona myśli że jest bezkarna, niech poczuje, że Ciebie to dotyka...
  2. Dobrze znam typ maminsynka. Byłam z takim chłopakiem. Mama jechała po nim równo , a on jedyne co potrafił wydusić to "mamooo...." . Czułam się przy niej beznadziejnie. Też mi sie wydawało, ze dobry chłopak, nie chciałam szukać nikogo innego... zresztą pomyślałam .. kogo ja znajdę teraz jak już wszyscy moi znajomi wyszli za mąż i mają dzieci? Wszyscy fajni faceci są zajęci! Było mi dobrze... ale po 3 latach okazało się, że mnie zdradzał. Mniejsza z tym. Rozstaliśmy się i byłam załamana. CO TERAZ. I wiesz co? Po miesiącu użalania się nad sobą, leżenia 24h w łóżku, zjawił się TEN JEDYNY. Teraz sobie myślę jaka ja byłam głupia... ile czasu zmarnowałam bo mogłam mieć prawdziwe życie! Po pół roku już się zaręczyliśmy, zamieszkaliśmy ze sobą... jest nam cudownie. Za 2 lata ślub. Piszę to dlatego, że chcę abyś sobie uzmysłowiła że nie na próżno mówi się.. tego kwiatu jest pół światu. Sorry że to powiem ale ten chłopak to CIAPA. On powinien Cię na rękach nosić!!!! Wspierać i przede wszystkim to TY POWINNAŚ BYĆ NAJWAŻNIEJSZA. Mamusia już spełniła swoją rolę wychowując go. To już dorosły facet i powinien się tak zachowywać. Co to za czasy żeby kobieta zajmowała się wszystkim ? Nie bój się podejmować twardych kroków. Pomyśl, że jeśli tego nie zrobisz będziesz stała w miejscu. Pomyśl o tym, że przy tym facecie spędzisz CAŁE ŻYCIE. Czy naprawdę tak sobie swoje życie wyobrażałaś ? Moja przyjaciółka też jest otyła. Co chwilę się z kimś spotyka nie każdy lubi chude szkapy. Waga nie ma znaczenia. Jeśli czegoś zapragniesz to dostaniesz. Albo nim potrzepiesz i odejdziesz, a on się zmieni... albo naprawdę nie jest tego wart.
  3. maja88

    Cześć wszystkim

    Mogłabym to napisać o sobie... znam to aż za dobrze a tak w ogóle to cześć Julusia a Tobie co dolega? Też miałaś przykre doświadczenia z pracą jak widzę... mi się wydawało, że jestem twarda, a jednak organizm nie wytrzymał.
  4. maja88

    Cześć wszystkim

    Dodam, że jestem na ogół bardzo pozytywnie nastawiona do wszystkiego. Staram się nie zamartwiać, bo wiem, że inni mają gorzej.. działam w fundacji. Tym bardziej boli mnie to, że coś takiego mnie spotyka.. nie czuję się sobą. Nie mogę zrobić wielu rzeczy, które bym chciała. Moi bliscy twierdzą, że po prostu za dużo siedzę w domu (bo pracę mam w większości przed komputerem) i sobie wkręcam. Nikt nie bierze tego na poważnie.
  5. Micle Ja na Twoim miejscu przebadałabym się pod kątem boreliozy. Dużo ostatnio czytałam na ten temat. Wejdź sobei na facebooku na grupy związane z boreliozą. Właśnie wiele osób myślało, że ma nerwicę ponieważ borelioza atakuje układ nerwowy. Ty jak widać masz wiele więcej symptomów. Nie myśl sobie, że straszę, po prostu uważam, że nie zaszkodzi się zbadać.
  6. maja88

    Cześć wszystkim

    Cześć wszystkim. To mój pierwszy wpis na tym forum. Zacznę może od początku. Kilka lat temu zaczęłam pracę w nowym miejscu. Niestety szybko okazało się, że w pracy jest nieustanny mobbing i stres. Byłam jedynym pracownikiem. Praca sama w sobie nie była taka zła i nie wstawałam rano z myślą, że naprawdę mi się nie chce. Czasami było wręcz odwrotnie. Wszystko jednak psuł mój szef, który wpadał do zakładu i strasznie mnie wkurzał, a ja chciałam być mimo wszystko dobrym pracownikiem i tylko mu przytakiwałam. Wszystko tłumiłam w sobie. Po prawie trzech latach dałam wypowiedzenie, jednak były szef poprosił mnie abym jeszcze została i to był mój największy błąd. Wypowiedzenie dałam w kwietniu, ale zostałam jeszcze do końca czerwca. Natomiast w maju zaczął mnie strasznie denerwować. Nagle zaczęłam przysypiać w pracy, wracałam do domu popołudniu, szłam spać i wstawałam rano i tak przez jakiś tydzień. Kiedy byłam w pracy i obsługiwałam klienta nagle zobaczyłam mroczki przed oczami. Poczułam się strasznie słabo. Powiedziałam o tym szefowi, bo akurat był w zakładzie. On zamiast mi pomóc zaczął mieć pretensje, że przecież nie będzie wykonywał za mnie pracy. Obsłużył tego klienta dalej po czym nadal coś klepał pod nosem i wyszedł, a ja osunęłam się na krzesło. Poczułam jak serce chce mi wyskoczyć z klatki i nie mogłam złapać oddechu. Wpadłam w taką panikę, że zaczęłam płakać. Zadzwoniłam do żony szefa i powiedziałam że natychmiast muszę wyjść. Przyjechały po mnie przyjaciółki i zawiozły mnie do szpitala. Całą drogę nie mogłam złapać oddechu. W szpitalu na wejściu powykręcało mi palce i cała zdrętwiałam, myślałam że umieram, moje przyjaciółki zaczęły krzyczeć bo nie wiedziały co się dzieje... na co pielęgniarka posadziła mnie na wózku i kazała liczyć powoli. Faktycznie zaczęło ustawać. Czekałam 8h na przyjęcie do lekarza. Lekarka stwierdziła, że wszystko jest w normie jedynie w krwi wyszło już nie pamiętam co.. że jakieś zapalenie. Przepisano mi magnez i kazano się nie stresować. Oczywiście na drugi dzień musiałam wrócić do pracy. Później jeszcze przez długi czas odczuwałam początki napadu... kiedy tylko zaczynały mnie mrowić ręce i czułam niepokój liczyłam 1,2,3.... Przez wiele dni czułam się słabo. Kolejne badania nic nie wykazały. Dostałam leki na uspokojenie, które mnie otumaniały. Później to wszystko zniknęło na długi długi czas. Nawet gdy rozstałam się z chłopakiem w bardzo burzliwy sposób i strasznie się załamałam... nie było oznak nerwicy. Teraz gdy mam wymarzoną pracę, wymarzonego narzeczonego i niczym się nie musze tak naprawdę martwić... znów powróciło. Znów osłabienia, w ciągu pół roku 2 razy odczułam lekkie uczucie paniki ale szybko starałam się to zwalczyć. Dwa razy wzięłam leki na uspokojenie. Od dwóch tygodni nie chce mi się wstawać z łózka. Czuje kompletny bezsens. Nic mnie nie cieszy. Nawet papierosów nie palę bo już nie smakują.... Czy ktoś miał kiedykolwiek podobne objawy ? Nie biorę żadnych leków, jestem przeciwna lekom... Chciałabym poznać jakieś metody naturalne, które by mi pomogły. Oprócz mruczenia moich kochanych kotów
×