Skocz do zawartości
Nerwica.com

nantes

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nantes

  1. Cieszę się, że zainteresował Cię mój post i dziękuję za odpowiedź. Ja sama nie wiem czy na pewno jest to związane z natręctwami, wydaje mi się że raczej tak, bo wykazuję skłonności również do innych czynności typu zbyt częste mycie rąk. Poza tym jestem na lekach i zdaję sobie sprawę, że chociażby z tego powodu nie patrzę na wszystko jak "przeciętny" człowiek. Na pewno jest to też związane z moim perfekcjonizmem, chcę żeby wszystko było idealne. A twój problem polega na tym, że czegoś nie kupujesz, a później to rozpamiętujesz, czy również masz problem z "niedoskonałością" rzeczy? Co ciekawe, u mnie cały proces kupowania ubrań opiera się o racjonalne "przesłanki": - rzeczywiście potrzebuję coś kupić - rzeczywiście ubrania dostępne na moją kieszeń (sieciówki) mają często wady, dlatego próbuję znaleźć rzecz tych wad pozbytą. - jeśli przymierzam spodnie i widzę, że dobrze pasują, ale mają jakaś drobną wadę (np. ten szew, który prawdopodobnie nie jest widoczny dla innych (jest tylko lekko przesunięty, a nici są tego samego koloru co spodnie), to je kupuję. Bo zdaję sobie sprawę, że wprawdzie mogę znaleźć inny egzemplarz tych samych spodni bez tej wady, ale który już nie będzie tak dobrze pasować (będzie np. odstawać w pasie - tak miałam ostatnio) - więc biorąc to wszystko pod uwagę podejmuję decyzję, bo też nie chcę, żeby było tak, że nie kupię tych spodni, a później będę się źle czuła, bo nie będę miała co na siebie włożyć Ale taka "racjonalizacja" jakoś na mnie nie działa. I tak się zamartwiam. Chciałabym mieć wpływ na rzeczy, na które nie mogę mieć wpływu, jak mi powiedziała kiedyś psycholog. Ale ja zaczynam analizować, czy na pewno nie mam na nie wpływu. Przecież mogłabym Przymierzyć wszystkie egzemplarze tego samego modelu w tym samym rozmiarze dostępne w sklepie, albo nawet wybrać się do tego sklepu w innych centrach handlowych. Ale przecież wiem, że zajęło by to strasznie dużo czasu. I w pewnym momecnie już nie będę wiedziała, gdzie postawić granicę. Jestem ciekawa co o tym sądzicie. Będę wdzięczna za wasze wrażenia z "lektury" i jak oceniacie moją sytuację, stan.
  2. Już od około 8 lat się leczę i biorę leki, więc niestety nie jest to początek nerwicy natręctw, ale pełen rozkwit Odstawiłam jakiś czas temu leki i w wyniku różnych stresów wszystko mi wróciło i teraz już od ok. 2 miesięcy biorę z powrotem leki. Bardzo dziękuję za odpowiedź i rady. Niestety znam siebie i wiem, że nie da mi się tego w taki sposób wytłumaczyć, inaczej mówiąc wydaje mi się, że moja nerwica natręctw jest "oporna na rozmowę"... Może wypowiadam się trochę lakonicznie, ale średnio mam już siłę na to wszystko. Kupiłam na przykład ostatnio spodnie. Przymierzyłam pierwsze i dobrze leżały, tylko trochę szew w jednej nogawce szedł inaczej niż w drugiej. Nie jakoś bardzo do środka ale jednak trochę. Przymierzyłam więc drugie z tego samego rozmiaru i modelu, ale już inaczej leżały, odstawały w pasie itd. Kupiłam w końcu te pierwsze, bo doszłam do wniosku, że egzemplarze tego samego modelu w tym samym rozmiarze tak bardzo się różnią (zaobserwowałam to wielokrotnie na zakupach), że moze już nie znajdę tak dobrze leżącej pary spodni. Ale teraz bardzo mnie ten szew denerwuje. Natrafiłam na takie forum: http://harel.blox.pl/2009/04/Kryzys.html Więc widzę, że nie tylko ja mam taki problem, ale niektórzy nie traktują tego jako natręctwo. Zastanawiam się po lekturze tego bloga, czy nie oddać tych spodni w ramach reklamacji. Już sama nie wiem, czy przesadzam czy nie.
  3. Witam, Często przeglądałam tego typu forum, ale nigdy nie zdecydowałam się, żeby napisać o sobie. Nie będę przedstawiać całej historii, bo byłoby za długo, a poza tym chciałam się skupić na jednym z objawów, który mnie teraz szczególnie męczy. Wielokrotnie szukałam na różnych forach osób, które mają podobne objawy, ale nikogo takiego nie znalazłam. Chciałam zaznaczyć, że to co teraz opiszę to objaw i jest on związany z różnymi przykrymi przeżyciami, o których napiszę przy innej okazji. Mam problem z kupowaniem ubrań. Bardzo trudno jest mi znaleźć coś co by mi się podobało i dobrze by na mnie leżało. Najgorsze jest jednak to, że widzę wszelkiego rodzaje defekty, których pewnie inni nie zauważają przez co kupowanie jest dla mnie super stresujące. Z drugiej strony, w wyniku powiedzmy „traumy”, potrzebuję dobrze wyglądać i dobrze czuć się w moich ubraniach, a to jest bardzo trudne, wziąwszy pod uwagę defekty, które widzę pewnie tylko ja. Jednym słowem kupione przeze mnie ubranie musi spełnić mnóstwo różnych kryteriów, tych „rozsądnych” i tych dyktowanych mi przez moją nerwicę i perfekcjonizm. Utrudnia mi to życie, za dużo czasu spędzam w sklepach, potrafię przymierzać kilka par tych samych spodni (ten sam rozmiar i wszystko) w poszukiwaniu tej najlepszej pary. A później martwię się, że to co kupiłam jest nie dobre, bo czegoś się w tym dopatrzyłam, co sprawia, że nie są idealne. Nie wiem czy oddać, czy nie, bardzo się stresuje, czasem do tego stopnia, że oprócz normalnego leku jaki biorę (asentra) muszę wziąć środki uspokajające. Zdaje sobie sprawę jak to beznadziejnie brzmi. Ale przez te wszystkie lata choroby nauczyłam się jednego: żaden problem, o ile sprawia komuś cierpieni, sprawia że ma myśli samobójcze itd., nie jest głupi. Mam potrzebę, żeby być ubraną idealnie według moich standardów. Nie chodzi tylko o to, że wszystko musi do siebie pasować i ma sprawiać, że wyglądam naprawdę dobrze, ale też same ubrania muszą być perfekcyjne (np. szwy itd.). Oczywiście jeśli dokonam złego zakupu, to później mam wyrzuty sumienia, że straciłam bezsensownie pieniądze. Z drugiej strony, wstrzymywanie się od zakupów nie ma sensu, bo muszę w czymś chodzić, a jeśli mam jakieś „braki” w szafie i nie mam się w co ubrać, to czuję się zagrożona Zasadniczo jedynie „liznęłam”temat, chciałam tylko z siebie szybko zrzucić to, co na chwilę obecną szczególnie mnie martwi. Chciałam też dodać, że nie jestem „pustą laską”, która interesuje się tylko modą. Po prostu u mnie kwestie związane z ubraniem wiążą się z poczuciem bezpieczeństwa. Chciałabym wiedzieć, co o tym sądzicie. Chciałabym po prostu o tym porozmawiać, bo nie chcę tym zamęczać ciągle mojego chłopaka i mamy. Jeśli ktoś ma podobnie, niech koniecznie się odezwie!
  4. nie wiem, czy można to zaliczyć do natręctw, jak to wogóle klasyfikować... przejrzałam ten wątek, ale nikt o tym chyba nie pisał. mam taki problem, który powraca szczególnie przy dokonywaniu jakichś większych zakupów ubraniowych typu kurtka, buty, płaszcz... np. jak znajde juz w jakims sklepie np. fajna kurtke, mierze ja i wydaje sie okej, to zaczynaja sie schody, zawsze przyczepie sie do jakiegos szczegolu, ze np. moglaby byc troche szersza w biuscie, albo ze rekawy za krotki / dlugie. oczywiscie wszyscy mowia mi ze okej a ja sie czepiam i podejrzewam ze obiektywnie nie ma zadnego problemu. CZesto rpzymierzam kilka identycznych np. kurtek (ten sam rozmiar, fason, kolor) i przez pol godziny porównuje, która lepsza... z butami podobna sprawa, nigdy nei wiem, który rozmiar, biore np. 38 i 38,5 albo 39 i tez conajmniej z pol godziny albo i dluzej sprawdzam, ktore dobre...to bardzo problematyczne. jednym slowem zakupy bardzo mnie stresuja. chcialabym wiedziec ,czy ktos ma podobny problem i jak sobie z tym ewentualnie radzi.
  5. a jakim sposobem odstawiasz? i jaki lek, jesli moge zapytac? powodzenia.
  6. a orientujesz sie czym to grozi ? czy tylko jest zagrozenie na tle psychicznym, czy tez zle to dziala na organizm ?
  7. Tez chcialam sie poradzic w zwiazku z odstawianiem lekow. biore asentre i pernazinum od dluzszego czasu (mniej wiecej od pol roku czy jakos tak) - ale dawka nieduza - po jednej tabletce raz dziennie , na lekach jestem od ponad 3 lat. co jakis czas odstawiam leki jak pije alkohol ( nie biore wtedy danego wieczora lekow, kiedy pije alkohol - nie pije duzo) , teraz 3ci dzien nie biore lekow, bo postanowilam je odstawic, czuje ze biore je juz troche na wyrost, i dlatego postanowilam sprobowac poradzic sobie bez nich. mam jednak watpliwosci, czy powinnam tak nagle je odstawiac, bez konsultacji z lekarzem. z drugiej strony nie jestem zadowolona ze swojego psychiatry i naprawde nie mam juz ochoty sie z nim konsultowac, nie chce tez wybierac sie do nowego, bo nie mam najmniejszej ochoty i sily od poczatku opisywac co mi jest. jakie moga byc konsekwencje takiego naglego odstawienia lekow? poki co nie jest zle, choc tez nie jset najlepiej, czuje roznice, moze jestem troche rozchwiana emocjonalnie bez tych lekow, ale chcialabym bardzo juz teraz przestac je brac. bede wdzieczna za porady. pozdrawiam.
×