Skocz do zawartości
Nerwica.com

aguss8787

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aguss8787

  1. zomiren pomaga doraźnie dzisiaj męczy mnie ósemka mam wrażenie, że mam w głowie jakiś guz, który jest złośliwy i umrę 7 lat temu miałam MR bo mam niedosłuch prawego ucha wszystko ok, jak mam przestać myśleć o tych rzeczach ? nie chcę się zadręczać śmiercią, nie potrafię pojąć tego, że i tak kiedyś w końcu umrzemy, ale ja najbardziej boje się tego, że to nastąpi wkrótce, wtedy gdy moja córka nadal będzie mała
  2. nie biorę leków przerwałam leczenie miesiąc temu do psychologa idę za dwa tygodnie tak, zdecydowanie jest tak, że sama siebie napędzam pytanie jak przestać to robić bez farmakologii chcę iść do psychologa, ale nie mają terminów
  3. jak wyłączyć takie negatywne myślenie? bez przerwy myślę o chorobach jakie mogą mi się przytrafić nie potrafię cieszyć się z miłych rzeczy
  4. boje się... że umrę.. że zachoruję, na raka, że nie wygram, że przejedzie mnie samochód, że coś mi się stanie i nie będę patrzeć jak moja córka dorasta ma 5 latek, potrzebuje mamy, przecież jak umrę to nawet mnie pamiętać nie będzie a ja dla niej świat do góry nogami wywrócę psycholog 2 razy - nie przypadł do gustu, więcej ja gadałam niż otrzymałam wsparcia psychiatra - włączył leki, stwierdził silną nerwicę ale po lekach pływałam, czułąm się naćpana odrzuciłam czekam na kolejną wizytę u psychologa, nowego kobiety tym razem straciłam dziecko, 4 miesiące temu, dowiedziałam się, że mój synek w umarł we mnie, 21 tydzień ciąży, połowa, brzuch, ruchy tragedia przeszłam piekło każdy ból w moim ciele, każda dysfunkcja od razu zapala światło - a to może rak, a to może już przerzuty są, a zaraz umrę a co jak dostanę białaczki, z tego nikt nie wychodzi a co jak mam guza mózgu, a jeśli tętniak pęknie jak żyć nie potrafię nie umiem się cieszyć z chwil moja głowa chyba eksploduje jak przestać o tym myśleć
  5. cortezjusz ja mam podobnie, z tym, że mam schizy, że mam raka płuc żadnych objawów nie mam poza takimi, że mogę umrzeć mam stwierdzoną nerwicę, biorę zomiren wedle potrzeb złe myśli uciekają ale ja z byle kaszelku potrafię wymusić kaszel po czym sprawdzam, czy nie kaszlę krwią ot tak równie dobrze zaraz może mi pęknąć tętniak bo to jest top 2 na mojej liście top 3 to jest rak trzustki
  6. półtora miesiąca temu przeszłam przez piekło jadąc na rutynowe badanie ciąży dowiedziałam się, że mój nienarodzony synek nie żyje zmarł we mnie to był 20 tydzień, właściwie jego końcówka, czyli 5 miesiąc, połowa ciąży wszystko było ok, czułam się dobrze, badania i wyniki miałam świetne nie wiem co się stało, lekarze też nie wiedzą, na sekcję zwłok dzidziuś był za mały urodziłam, pochowałam z przygodami w szpitalu - rzeźnia wróciłam do codziennej rutyny do wspaniałej 5 letniej córki i kochanego męża niestety coś we mnie pękło do takiego stopnia, że do dnia dzisiejszego nie umiem żyć, a mianowicie wszędzie widzę śmierć, boje się wychodzić z domu, boje się jazdy samochodem boje się, że zaraz umrę, że pęknie mi tętniak w głowie - mimo, że nic mi nie dolega, chyba go nie mam że pęknie mi trzustka - tak po prostu - słyszałam o takich przypadkach że dostanę raka - obojętnie jakiego zaczyna mnie wszytko boleć, nagle mi wszystko dolega biegałam - nie biegam, bo od wysiłku coś może mi się stać ćwiczyłam w siłowni - boje się j.w. jak wieczorem gdzieś wychodzę, chociażby na zakupy muszę natychmiast wrócić kręci m isię w głowie, duszno mi się robi - zaraz umrę a przecież mam córkę - nie mogę odejść, nie pożegnałam się z nią codziennie przytulam i kocham ją tak jakbym to robiła po raz ostatni - tak nie można mam ochotę zacząć pisać listy na każdy dzień jej życia, w razie by się okazało, że na prawdę coś mi się stanie mąż JESZCZE mnie słucha.... u psychologa byłam - nie pomogło czy pora iść do psychiatry ? a jak umrę po drodze ?
  7. wszyscy mają takie właśnie terminy oczywiście, że prywatnie z tych lęków to mi po kolei wszystko dolega zaczynając od zawrotów głowy które są codziennie do tego obudziła się ósemka która nie wyszła do dnia dzisiejszego mimo, że ostatnie dzieścia mam w tym roku i zaczyna wychodzić....
  8. to poczucie bezpieczeństwa musiało zostać mocno zachwiane nie umiem normalnie funkcjonować byłam u psychologa który tak na prawdę tylko mnie słuchał nie pomogło mi kolejna wizyta po 3 tygodniach, masakra nie pójdę bo to jest bez sensu boje się, że zaraz mi pęknie jakiś tętniak, że będę miałą wypadek że odkryją u mnie guza mózgu, że pęknie mi trzustka, że umrę tu i teraz, gdybym mogła to leżałabym przytulona do mojej 5 letniej corki z którą chciałabym spędzać swój czas i gdyby mąż tyle nie pracował to rowniez leżała bym przy nim, trzymając go mocno za ręce, bo przecież w każdej chwili mogę umrzeć co chwilę słyszę o chorobach, o rakach, o guzach i tętniakach nie umiem zyć, cieszyć się tym co mam, nie myśleć, że coś złego może przytrafić się mnie mojemu mężowi i mojej corce co ja mam zrobić
  9. problem polega też na tym, że nie wiem jakbym zniosła fakt, gdyby faktycznie coś by wyszło w tych badaniach tego boje się jeszcze bardziej więc nie wiem gdzie leży mniejsze zło
  10. coraz bardziej mnie boli to się pogłębia chyba potrzebuję silniejszych leków uspokajających
  11. noce spokojne nie potrafie przestac myslec o sobie zaczynam roic jakies choroby i co najgorsze zaczyna mnie bolec tam gdzie wymyslam nie umiem przestac o tym myslec co chwile znajduje cos nowego nie umiem sobie poradzic sama ze soba
  12. gdy odwracam uwage od tego co sie wydarzylo to wszystko jest ok jak zaczynam o tym myslec, denerwowac sie to od razu pojawiaja sie wyimaginowane boile a to brzucha a to zebra a to serca
  13. lepszego wsparcia od meza chyba dostac nie mozna szanuje moje myslenie, moj lek i moje obawy pozwala mowic plakac pomaga mi niesamowicie boje sie boje sie, ze jestem za slaba ze cos mi sie stanie
  14. jestem zapisana do psychologa, zrobiłam to 2 tygodnie temu zaraz po wyjściu ze szpitala niestety takie sa terminy prywatne nawet są momenty kiedy staram sie funkcjonować normalnie choćby dla corki ale co wieczor mężowi w rękaw rycze, żeby nie pozwolił, by mnie zabrali stąd
  15. Witam 2 tygodnie temu przeszłam koszmar ktory chciałabym wymazać z pamięci w połowie ciąży podczas badań prenatalnych dowiedziałam się, że moje dziecko nie żyje musiałam przejść przez poród i pochować synka tragedia nie znamy przyczyny chyba jej nie poznamy, bo w takich wypadkach nie pobiera sie próbek dziecko było za małe a ja mam dobre wyniki do rzeczy minęły dwa tygodnie a ja opłakując smierć dziecka myślę o swoim zyciu że jestem chora że umrę że za chwilę coś mi wynajdą byle coś zaboli, zakłuje, od razu myśli, że muszę być bardzo chora dlaczego mam córkę 5 letnią męża firmę nie mam 30 lat nawet nie chcę umierać nie chcę odchodzić z tego świata jeszcze, mam tyle do zrobienia, dom wybudowany, chcemy go wykończyć i zamieszkać tam firmę jeszcze bardziej rozbudować
×