
Ancilla
Użytkownik-
Postów
26 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia Ancilla
-
Cześć, zapraszam na mojego bloga o tym, jak pokonałam nerwicę: http://nerwicalekowajakzniawygralam.blogspot.com/
-
Cześć, zapraszam na mojego bloga o tym, jak pokonałam nerwicę: http://nerwicalekowajakzniawygralam.blogspot.com/
-
dziękuję, dużo dla mnie znaczą te słowa :) trzymam kciuki, że Tobie też się w końcu uda!
-
tictac, i jak, spróbowałeś? Ja nadal nie palę i mnie za bardzo nie ciągnie. Tzn. kiedy lepiej się czuję, to bym zapaliła. Teraz zamiast się cieszyć z tego rzucenia fajek, znów zaczęłam sobie wkręcać, że jak tak łatwo udało mi się rzucić, to pewnie mam... raka płuc, albo będę miała za 2 lata (znalazłam info w necie, że jak się komuś łatwo udaje odstawić papierosy, to może to oznaczać, że w ciągu 2-3 lat zachoruje na raka płuc). No jestem popieprzona :/
-
Polecicie dobrych psychiatrów i psychologów z Łodzi i okolic?
-
Hej, nie palę od 8 dni! Tak sobie wkręciłam, że dostanę przez to raka, że się udało i w ogóle mnie nie ciągnie. Tzn. myślę o tym kilka razy dzienne, ale od razu tę myśl odrzucam. I czuję się megadumna z siebie, tym bardziej, że przy moich zaburzeniach odżywiania palenie było jakby środkiem odchudzającym (palenie zamiast jedzenia). Przez ten tydzień raz miałam bardzo ciężką sytuację - przy silnym napadzie lęku od razu chciałam zapalić i na pewno bym to zrobiła, ale nie miałam w domu papierosów. Po tym czasie od niepalenia mogę stwierdzić, że mam lepszą kondycję i fizycznie czuję się zdrowsza. Mnie się wydaje, że jak odpowiednio się nastawisz do rzucenia palenia, to Ci się uda. Naprawdę nie wiem, o jakim spadku dopaminy mówisz, bo mnie w ostatnim czasie palenie nie sprawiało żadnej przyjemności - to był tylko nałóg. Paliłam, bo musiałam, a nie dlatego, że lubiłam.
-
Zostało mi 12 papierosów. To na pewno na jutro mi starczy i może jeszcze ze 2 zostaną na piątek. Tak więc w piątek planuję zacząć. Długo już palisz? Ile dziennie?? Ja od mniej więcej 15 lat z dwoma przerwami na ciąże, średnio pół paczki dziennie Ostatnio przy mojej nerwicy zaczęłam sobie wkręcać, że mam raka (bo mam jakieś dziwne objawy), no i dlatego chcę rzucić. Poza tym w uj kasy na to idzie... Możemy rzucić razem i będziemy się wspierać oraz mobilizować :)
-
No właśnie mam czarne scenariusze, jak zareagują (ogólnie mam skłonność do wyobrażania sobie wszystkiego w jak najgorszych barwach). Gratuluję Ci odwagi i zmiany w życiu :) Mam nadzieję, że mi kiedyś też się uda. Jestem już bliżej, jak dalej.
-
tictac, i jak się trzymasz? ja wczoraj kupiłam ostatnią paczkę, znaczy tego się trzymam, zobaczymy...
-
Kaja, a jak Twoi rodzice zareagowali, jak im powiedziałaś? Bo u mnie to prawdopodobnie byłoby tak, jak u Ooak. Ja i tak jestem dla nich wariatką i wszystko moja wina.
-
Kaja, dziękuję. Masz rację. Tylko jak mam być szczera wobec rodziców? Co mam im powiedzieć? Nie chcę, żeby czuli się jeszcze gorzej. Chronię ich, oboje, choć jak piszesz - nie powinnam. Psychiatra stwierdziła u mnie syndrom sztokholmski :]
-
Hej :-) Mąż nie musi wierzyć nie jego choroba, nie wiem dlaczego mamę chronisz czemu nie może się martwić? a ojca masz ? Mamę chcę chronić, bo ma swoje problemy i nie chcę jej dokładać. Bulimię mam przez ojca (psychiatra określiła go mianem psychopaty), także jemu nie zamierzam się zwierzać, bo mnie wyzwie od czubków.
-
stara żono, bardzo dziękuję za słowa wsparcia :* Nie wiem, czy jestem dobrze zdiagnozowana, nie ufam lekarzom, jeden z drugim są sprzeczni z wydawaniem opinii i przepisywaniem leków. Z psychoterapii nie będę rezygnować, a leków żadnych nie biorę, bo się boję (skutków ubocznych i uzależnienia). Uśmiałam się z tego Klanu Rycerzy, dziękuję :) No i witam wszystkich nowych!
-
Odświeżam wątek Też mam klaustrofobię. Najgorsze są windy, ale w ogóle odnosi się to u mnie do wszystkich pomieszczeń, miejsc, z których nie mogę wyjść kiedy zechcę, np. autobusy i tramwaje, zamknięty balkon. Nie lubię też tunelów i ogromnych sklepów czy budynków, w których czuję się jak w labiryncie (mam tak np. w IKEA). Samolotem leciałam raz i wzięłam tabletkę na uspokojenie (chyba jakieś benzo, nie pamiętam). Pomogła i sam lot wspominam bardzo dobrze. Ale w tym czasie, kiedy leciałam, moja nerwica była w uśpieniu i nie nakręcałam się za bardzo przed podróżą. Klaustrofobia dość mocno utrudnia mi życie. Psycholog radzi mi przełamanie się i przejechanie się windą. Mam nadzieję, że niedługo się na to skuszę.