
kanawkin
Użytkownik-
Postów
58 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kanawkin
-
Powtarzasz się, racjonalizujesz swoje błędy, jak te dzieci. Jeżeli nie zrobiłeś nic bardzo złego no to dobrze ale ile metrów papieru zaprzeczania, pisania ciągle tego samego a przez ten czas mogłeś zrobić coś dobrego. O tym pomyśl. A czy pisanie w kółko tego samego jest roztropne? A czy wieczność nie jest ostatecznym wyborem drogi życia i wiecznym powtarzaniem swoich błędów? Patrzę na Ciebie i jakoś umiem to sobie wyobrazić, że ktoś mógłby się katować przez wieczność swoimi błędami. Jeżeli weźmiesz to osobiście to i lepiej, ja napisałem to bez dużego gniewu.
-
Moim zdaniem grzesznik potepia się sam, to nie Bóg potepia. Przyziemny przykład, dosłownie z podwórka, każdy widział to w życiu co najmniej kilka razy jeżeli przykład wychowywał się na blokowiskach. Dziecko niszczy jakieś dobro wspólne, zostaje za to skrzyczane na przykład przez sąsiada. Możliwe są dwie "czyste" reakcje winnego na takie sytuacje: dziecko albo reflektuje się, zawstydza się, przerywa to co robi, odchodzi, przeprasza (przeprosiny to chyba rzadkość) albo ignoruje upomnienia, wyzywa sąsiada, krzyczy że każdy tak robi, mści się - na przykład wybija sąsiadowi szybę itp. Każda z tych postaw związana jest z pewnym cierpieniem przez grzech ale pierwsze dziecko słucha ostrych słów (przecież słusznych) i bierze je do siebie. Drugie dziecko walczy z tą słusznością i buntuje się przeciwko cierpieniu, racjonalizuje sobie swój zły czyn, sprzeciwia się, nie chce uznać że źle robi a nawet nakręca się na następne złe czyny. Widać tu analogię do dwóch łotrów na krzyżu. Pierwszy cierpi ale żałuje za zło i rozmawia z Chrystusem, drugi cierpi ale nie uznaje słuszności kary którą sam na siebie sprowadził przez złe czyny, złorzeczy Bogu. Być może nie każdy nie dostrzegł takie sytuacje podczas swojego dzieciństwa. Jest taki film dokumentalny na youtube "Jestem Zły" o dzieciach z Kaweńczyńskiej na warszawskiej Pradze. Dzieci dostają kamerę od dziennikarza, żeby wzieły na swoje podwórka i sfilmowały swoje codzienne życie. Tam jest taka sytuacja, chyba ze trzy razy, że dzieci coś niszczą i są w następstwie besztane przez dorosłych. Reakcją tych dzieci jest zawsze przeklinanie, zaprzeczenie że robią źle, wskazywanie że inni też to robią, atak słowny a nawet fizyczny na dorosłego za zwrócenie uwagi. Widać po tych dzieciach dość wyraźnie, żę zrzucają winę za to jakie są na swoje otoczenie, za to nie widać prawie żadnych szczerych prób przeciwstawienia się złu, wyjścia jakoś poza ten krąg patologii a widać raczej przyjemność tych dzieci czerpaną z róznych aspołecznych zachowań (męczenie zwierząt, podjadanie w marketach, naruszanie własności). Bardzo pouczające są komentarze pod tym filmem. Jak dokument był kręcony jakies 10 lat temu, to większość z bohaterów podobno siedzi w więzieniu, ta jedyna dziewczynka która się tam wypowiadała siedzi teraz zdaje się za okradanie staruszek metodą "na wnuczka". Prawie żadne z tych dzieciaków właściwie nie wykazywało jakiejś czynnej dobrej woli, żeby może coś zrobić dobrze, coś komuś pomóc albo uczciwie zarobić, jedynie mgliście coś wspominały że można by posprzątać podwórko albo pójść do pracy, najlepiej jako gwiazda filmowa. I tak żyją jak żyły, według własnej woli. Można jednak powiedzieć, Dobry Łotr całe życie robił źle, a Pan Jezus wziął go do nieba, więc i dla tych dzieci jest szansa. Tylko tutaj trzeba chcieć żałować, tu trzeba walczyć z życiem, pokonać swoje demony. Więc take-u, chodzi o naszą prawdziwą dobrą wolę, żeby posłuchać co źle robimy i że są tego konsekwencje oraz żeby czynnie walczyć o zbawienie a nie chodzi o to, że Pan Bóg chce nas "biednych grzeszników" torturować. Odnośnie naszej natury, tego czego ona od nas wymaga i kontrastu ty wymagań z żywotami świętych, diabeł jest największym humanistą, diabeł zawsze chce dogodzić człowiekowi, chce go uśpić, żeby mu było przyjemnie i żeby atakował wizję piekła jako niesprawiedliwą. Jeżeli nie chcesz Boga Miłosiernego ale i Sprawiedliwego, który tak nas kocha, że ze względu na naszą wolność dopuszcza nawet to że możemy się sami potępić to nie wierzysz w Pana Boga.
-
W 6 dniowym stworzeniu świata nie ma nic o piekle chyba że owe oddzielenie światłości od ciemności jest piekłem. A propo tego to słońce powstało dopiero w 4 dniu 3 dni po oddzieleniu światła( skąd ono się wzięło z latarki) i ciemności i dzień po powstaniu roślinności( czyli ona rosła bez światła). Oczywiście w całym tym powstaniu świata widać że lud który to spisywał nie miał zielonego pojęcia o tym jak wygląda świat z naukowego punktu widzenia, ot zbiór mitów prymitywnych plemion gdzie nie widać żadnych oznak nadprzyrodzonej boskiej wiedzy. Potwierdzasz to co pisałem powyżej do bakusa, w księdze Genesis nie ma nic o piekle bo Pan Bóg piekła nie stworzył. Skoro jest objawione, że było światło zanim powstało słońce to masz dowód na to, że księga Genesis jest naprawdę objawiona bo opis jest niezgodny z prostymi obserwacjami nieba które ludzie przeprowadzali w czasach kiedy były natchnione księgi. Na szczęście Prawda Boża to jest to co rzeczywiście było a nie to co się naukowcom wydaje , że było. Skoro jest objawione tak jak było naprawdę, to pewnie nie było tam też paradygmatu ewolucyjnego który głosi, że koniecznie najpierw musi być słońce, żeby rosły rośliny.
-
Wiemy jaki On jest choćby z cytatów o których piszesz, a w których to objawia. Tylko człowiek złej woli źle widzi, "przegapi" nawet przyjście Mesjasza. To co dobre i sprawiedliwe uzna za zło. Zła wola i pycha zaślepiają. Piekło istnieje takie samo od początku bo od początku jest przecież Sprawiedliwość, myślisz że coś się zmieniło? Myślisz, że człowiek od początku nie ma sumienia i nie wie że jak się zrobiło źle, to trzeba zapłacić? Cały Stary Testament jest o tym, tylko trzeba nie być zaślepionym. Może takich cytatów w ST nie ma, że sprawiedliwy otrzymuje nagrodę a grzesznik karę? Jeżeli w ST opisano głównie Szeol to znaczy że była taka potrzeba. Jednak Sprawiedliwość wymaga, żeby każdy dostał co mu się należy i to jest wiadome od początku od Adama i Ewy, Kaina aż po Kapucyna, kanawkina, refren, Ambarasa czy Bakusa. Bo każdemu Bóg objawia co jest Sprawiedliwe, albo z zewnątrz albo przez sumienie. Nawet jeżeli z własnej woli nie masz już wyraźnego sumienia bo sam je w sobie zagłuszyłeś to jednocześnie sam sobie zaprzeczasz bo cytujesz sprawiedliwe wyroki opisane w Stary Testamencie, więc jak później powiesz że nie zasługujesz na karę bo nie wiedziałeś o Sprawiedliwości? Sprawiedliwość jest rozumiana albo nierozumiana, tak jak nie wszyscy zrozumieli i przyjęli Pana Jezusa kiedy przyszedł. Oskarżasz Pana Boga o okrucieństwo, a nie widzisz wiele poza czubek własnego nosa, co już miałeś powiedziane przez refren. Są rzeczy gorsze niż śmierć ciała, czasem to co po ludzku wydaje się niesprawiedliwe jest słuszne gdy ostatecznie prowadzi do zbawienia. W piekle znajdują się ci z pretensjami do innych a nie do siebie. "Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" - czyli wieczne cierpienie ale też wieczne pretensje. Tutaj masz tylko podszepty którym ulegasz, że Bóg jest zły bo czasem dopuszcza śmierć. Ale w piekle diabeł zwodzi już totalnie, że piekło to jest twór Pana Boga. Tam, w piekle, masz ten fałsz, że Pan Bóg jest zły utrwalony już na wieczność, wedle swoich chęci które tak wyraźnie i gorliwie tutaj przedstawiasz. Ta historia o kobiecie której córka się zabiła to znowu pretensje i bredzenie, bo nawet tu na ziemi ludzie doświadczają straty bliskich a żyją, pamiętają ale jakoś funkcjonują. S a m ironizujesz że Pan Bóg może nie jest dobry i wszechmocny a tutaj wątpisz w taką prostą rzecz, że skoro nawet już na ziemi ludzie potrafią żyć ze stratą to cóż dopiero w niebie .
-
Gratuluję "logiki" racjonalizowania bzdur. Tym niemniej jest grubą nadinterpretacją teza, że dowód matematycznego twierdzenia jest prawdą "fizyczną" i wymierną wyłącznie poza indywidualną świadomością. Te dowody sa logicznie spójne i sa konstruowane wenątrz umysłów. Stanowią więc prawdę wewnętrzną, gdy się je rozumie. Tobie najwidoczniej żadnego z nich zrozumieć nie było dane - czego dowieść nietrudno. Napisałem, że skoro bakhus pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim, prawdę o życiu po śmierci i innych "bzdurach". Napisałem, są takie doświadczenia które trwają całe ludzkie życie i wynik widać dopiero na końcu. Takie doświadczenia jak je sami przeprowadzacie uznajecie za naukowe a jak wam ktoś proponuje to już jest sprzeciw i oskarżenia o straszenie. Mówiliśmy o czymś innym. ale tu też się mylisz. Żaden człowiek nie jest właścicielem prawdy matematycznej w tym sensie, że ją stworzył ale że ją odkrył i że ją opisał i użył. Ale ta prawda już była przed nim więc o jakiej prawdzie wewnętrznej mówisz? Chyba o pysze wewnętrznej. Nawet sam używasz słowa skonstruować a nie stworzyć.
-
Jeżeli ktoś pyta o dowody to znaczy, że pragnie żeby ktoś pokazał mu prawdę fizyczną i wymierną poza nim. Jeżeli jednocześnie sam stanowi co jest dobrem a co złem to znaczy że sam neguje tę prawdę której pożąda bo nie uważa żeby była prawda poza nim. "Gratuluję" wewnętrznych sprzeczności. I gratuluję temu co nie wierzy, że życie może być testem (doświadczeniem) a jednocześnie żąda jakiegoś doświadczenia które udowodni mu, że życie jednak jest testem . Ale są przecież takie doświadczenia które trwają kilka lat a nawet dziesięcioleci, więc na wynik testu z życia każdy się doczeka. Każdy.
-
- Niezmienny. - Jest z ludźmi w relacji osobowej. - Każdy grzech jest raną zadaną Bogu, więc cierpi. - Jest z nami relacji osobowej więc jest personalny.
-
W niebie z pewnością nie ma niczego czego Bóg nie pochwala. Ponieważ Pan Bóg stworzył płeć więc wszystko co Pan Bóg pochwala w związku z płcią, a co jest dobre, jest w niebie. Moim zdaniem w piekle są właśnie dusze którzy "nadają swojemu Stwórcy formę". W piekle muszą też być tacy dla których Sakramenty były tylko "jakąś tam formalnością" i którzy nawet takiej niewielkiej rzeczy nie zrobili jak "wymienienie z księdzem kilku zdań" a mają żal że tamten drugi wymienił a oni całe życie byli tacy dobrzy. Dlatego właśnie w piekle jest nie tylko płacz ale też zgrzytanie zębów bo piekielnik ma żal. A tamten większą drogę pokonał bo musiał zwalczyć wszystkie swoje diabły, żeby się do księdza (do Pana Jezusa) szczerze odezwać a oni mieli łatwiej a nawet małego kroku nie zrobili. Jestem pewien, że w piekle są wyłącznie dusze które mają niezbity dowód na istnienie Pana Boga ale Go nie chcą. Wyobrażam sobie, że w piekle są dusze które nigdy nie próbowały zrozumieć czym jest Przebaczenie a zawsze miały w zanadrzu "dosadny naturalistyczny przykład" a to z reguły taki który wyklucza, że obok siebie w niebie mogą być morderca i jego ofiara i że to jest dobre. Wyobrażam sobie, że to musi być właśnie natura piekłoszczyka, że ciągle coś go kłuje, ma ciągle dysonans, między innymi z powodu tego, że zapętlił się w naturalistycznej wizji rzeczywistości. Ale gdzie nas zaprowadzi patrzenie stricte od strony biologicznej gdy z całą pewnością płeć ma aspekt biologiczny (naturalny) ale też pozabiologiczny (nadnaturalny). Wyobrażam sobie, że w piekle jest dużo dusz które za życia wedle swoich upodobań były ofiarami tego co skalane a odrzuciły to co czyste.