Skocz do zawartości
Nerwica.com

rejdi94

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rejdi94

  1. Właśnie wszedłem w ten wątek z ciekawości co to jest takiego ta cała derealizacja i depersonalizacja. Mam odnośnie tego mieszane uczucia i jestem tym troche przerażony. Nie wiem czy to sobie zmyślam czy naprawdę te zaburzenia mnie obejmują. Tak z ciekawości sobie wpisałem pojęcie derealizacji w necie by sprawdzić jej objawy. To co wyczytałem: uczucie snu na jawie - od czasu do czasu mam pojebane sny. Śni mi się że coś się dzieje z moim ciałem. Wydłubuje sobie np oko łyżką albo krztuszę się jakimś dużym przedmiotem. Po chwili się budzę i sprawdzam czy oko jest na miejscu albo wkładam rękę do buzi żeby wyciągnąć z jej przedmiot który mi się śnił. Raz z prześcieradłem wyszedłem prawie na klatke schodową ale mama się obudziła i zareagowała. wrażenie braku spójności z otoczeniem, - czuję to niedopasowanie na każdym kroku. Cały czas obserwuje jak się zachowują inni. Mam ciągle wrażenie że ludzie są sztuczni i udawają kogoś kim nie są. Unikam z nimi kontaktów. Nudzą mnie Ci ludzie, ale tez patrze z zazdrością jak sami ze sobą potrafią się porozumieć na każdym szczeblu, zwłaszcza w pracy. Rozmowa o tym o czym inni rozmawiają mnie nudzi. Mam nie wiadomo jakie wymagania. A ludzie potrafią godzinami gadać o tym co jedli na śniadanie albo jak długo robili kupę. Brak mi spontanu, nieraz 40 razy się zastanowię zanim coś powiem a raz pierdolnę to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Mało osób mnie rozumie. Mam swój świat i swoje kredki. Rzadko potrafię być jak inni. odczucie nierealności, bądź sztuczności świata - żeby poczuć realność świata muszę się na nim skupić i wytężyć umysł. Czuję dziwne uczucie w zatokach, taki misz masz i kompletne nieogarnięcie. Nie dostrzegam małych i dużych rzeczy. Jak idę przez miasto jestem pogrążony w swoich myślach. Raz szedłem na uczelnie i prawie wpadłem pod samochód a facet z samochodu powiedział, że chodzę jak krowa na pastwisku ja się tylko zaśmiałem i poszedłem dalej. Po prostu jakaś masakra. myśli egzystencjalne dot. świata - tak jak wcześniej pisałem. Takie tematy codzienne mnie nurtują i szybko nudzą. Chcę być jakiś na siłę odmienny i przemyślam swoje zachowania, zachowania innych nie wiadomo po co. Myślę co by było gdyby. Ostatnio myślałem żeby myśli z całego dnia z kązdej minuty spisać na kartkę, Zwłaszcza analizuje swoje zachowania i zachowania innych. Ciekawe jak będzie w piekle jak do niego trafie a co w niebie. W piekle pewnie non stop będę się czuł tak jak by ktoś mnie spalił żywcem. Czy szatan zawładnął moim umysłem, że jestem jaki jestem. Długo by pisać. Obowiązki codzienne poprostu je wykonuje i nie rozmyślam o nich. odcięcie od emocji. Również w stosunku do najbliższych - ostatnio się koleżanka do mnie przymilała. Położyła mi głowę na ramieniu a ja się odrazu odsunąłem i miałem natłok myśli który stawiał ją według mnie w złym obrazie. Byłem z dziewczyną i mnie zostawiła. Wtedy jeszcze jakieś tam emocje miałem. Teraz to już kompletnie. Sam blokuje dziewczyny z którymi pisze z byle powodu. Jednak z drugiej strony czuję się samotny i szukam zrozumienia. Nie chcę się spotykać bo sobie muszę ciągle coś ubzdurać w tej zjebanej głowie. Jednak jak tłumię w sobie te emocje zbyt długo potrafię w domu rzucić talerzem przy mamie. Taki paradoks. spadek motywacji - praca, dom, obiad, sen, komputer, sen. Analogicznie spędzam kolejne dni. Niby pomysł na siebie jest no ale wiecie. Jedynie czasami w weekendy się najebie z kumplem co potęguje jeszcze większy natłok niepotrzebnych myśli. Obawiam się wstępu do depresji. A może ja ją już mam a sobie z tego nie zdaje sprawy? Tak wszystko z sobą jest połączone. spadek koncentracji - Wiem co chcę przekazać ale nie mogę zebrać myśli i się wysłowić. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja jak coś piszę jak tutaj. Przy ludziach się nie mogę w ogóle skupić. Tyle chcę powiedzieć a nie mogę. Nie nawidzę publicznych wystąpień i od nich uciekam. Prawo jazdy już zdaję 4 raz. Umiem jeździć ale mam problem z koncentracją i zaraz się wyłożę na jakiejś głupocie. Ostatnio przekroczyłem prędkość dwa razy jak wracałem do ośrodka. Kiedyś wyszedłem z mieszkania do szkoły i 3 razy wchodziłem na 3 piętro żeby tylko sprawdzić czy zamknąłem drzwi. Normalnie jakieś nieporozumienie. brak odczucia zmian otoczenia/klimatu/pogody - tutaj akurat jest ok. Odczuwam kiedy jest wiosna kiedy zima. Czuć ten zapach roślinności itp. Gorzej z zaburzeniami wzroku. Wybaczcie za tak długi post. Pewnie mało kto go przeczyta, ale chciałem dowiedzieć się waszej opinii na ten temat.
  2. To takie niby zdrobnienie od mojego imienia Radek. Czasami tak do mnie mówią
  3. Postanowiłem, że coś tam wrzucę od siebie. http://zapodaj.net/62c37e04df6d1.jpg.html http://zapodaj.net/1ad1e83d889ab.jpg.html
  4. rejdi94

    Siema

    Siema wszystkim, Mam na imię Radek i mam 22 lata. Co prawda nie chodzę na żadna terapie oraz nie biorę leków ale podejrzewam u siebie jakieś problemy. Studiuję i się uczę. Zdaję także prawo jazdy. To taki pęd za ustatkowaniem który i tak mi nie daje szczęścia ale robię to żeby jak najmniej samemu w domu zostawać. Chociaż po tych wszystkich czynnościach i tak to robię. Po pracy jestem tak wyczerpany (praca siedząca) że śpię prawie codziennie w ciągu dnia po 3 godziny a potem wieczorem kładę sie w godzinach 21-22. Nawet mam trudności wstać sobie coś zrobić do jedzenia a w nocy pójść do toalety oddać potrzebę czekając z nią do rana Po prostu jakaś masakra. W szkole i pracy stoję zazwyczaj z boku. Rzadko porozmawiam z kimś na tematy szkoły tylko po to żeby nie uważali mnie za jakiegoś dziwnego człowieka. Często się czerwienie z byle powodu, nawet normalnej rozmowy z drugą osobą. Stres już można powiedzieć ze zdominował moje życie. Jak się zdenerwuje wyskakują mi plamy na policzkach i klatce piersiowej. Obgryzam też paznokcie od wczesnego dzieciństwa i trudno mi nawet przestać na tydzień bo robię już to mechanicznie nawet o tym nie wiedząc. Relacje z innymi kobietami też mi nie wychodziły i udawałem kogoś kim nie jestem. Do wszystkiego zabieram się zawsze w ostatniej chwili wcześniej się wylegując i słuchając smutnych kawałków oraz oglądaniu motywujących filmów które i tak działają na mnie na 1 lub 2 dni i potem znów jest monotonność i użalanie się nad sobą. Mam wachania nastrojów. Raz jestem najspokojniejszy ze wszystkich a raz pod wpływem emocji najczęściej w domu potrafię rzucić jakąś rzeczą albo uderzyć pięścią w ścianę żeby wszystko rozładować (ten cały wyizolowany dzień na własne życzenie). Wiem że nie jestem głupi ale mam straszne problemy z koncentracją i pamięcią. Czasami potrafię nawet 3 razy wejść na 3 piętro w bloku tylko po to żeby sprawdzić czy zamknąłem drzwi. Wchodzę do jakiegoś pomieszczenia w domu i po chwili zapominam po co się w nim w ogóle znajduje. Piję prawie co tydzień żeby sobie ulżyć z swoich cierpieniach. Swojego czasu też paliłem trawę i brałem co innego ale już tego nie robię. Uważam że i tak mam naprawdę dobrze w porównaniu do innych ludzi którzy całymi dniami siedzą w domu nie mając pracy oraz żadnego innego zajęcia. Nie mam nawet siły żeby z kimś się kłócić i narzucać mu swoją opinie na jakiś temat. Wszystkim po prostu przytakuje. Można powiedzieć że jestem uzależniony od mojego najlepszego kumpla. Mówiłem mu o swoich problemach ale on mi powiedział, że ze mna jest wszystko ok i sobie coś wkręcam. Odkąd znalazł sobie dziewczynę teraz rzadko utrzymuje z nim kontakt. Poza nim wgl z nikim nie mam kontaktu. Nawet unikam swojej rodziny. W nocy mam często koszmary i zrywam się z łóżka. Są to tak beznadziejne sny pewnie usprawiedliwiające się tym co myślę w ciągu dnia albo przed samym snem. Są to zazwyczaj negatywne myśli. Często mi się śni że coś się dzieje z moim ciałem: np że podczas snu wydłubuje sobie oko jakimś przedmiotem albo połykam jakiś duży przedmiot którym się krztuszę. Takie sny wywołują u mnie że się często zrywam z łóżka i panikuje. Sprawdzam czy moje oko jest na miejscu czy coś mam w przełyku. To naprawdę nie jest normalne. Dużo się użalałem nad sobą ale odkąd wiem że to bez sensu i nikt mi nie pomoże już robię to rzadko. Dzisiaj drugi raz nie zdałem prawa jazdy a czułem się jakby to był przynajmniej 10 raz. Niektórzy tak łatwo to przyjmują. Oczywiście się nie skoncentrowałem i nie ustąpiłem pierwszeństwa. Ledwo co wyjechałem z placu. Moje zycie to taka gonitwa bez celu. Jestem też DDA, miałem w dzieciństwie ojca alkoholika ale uważam, że w dzieciństwie nie nabyłem od niego żadnych wartości które mogłyby mi pomóc w teraźniejszości. Wiem pewnie, że piszę rzeczy oczywiste które już były przewijane na tym forum tysiące razy. Może tak naprawdę jestem normalny a sobie tylko wkręcam tą nienormalność. Już wielu osób się pytałem czy jestem normalny i wszyscy twiedzili tak. Nie wiem czy moje zachowanie można nazwać dystansem do siebie czy czymś gorszym ale przy innych lubię ośmieszyć siebie samego. Nie mam poprostu uszanowania dla swojej osoby. Przepraszam, że napisałem taki obszerny post. Pozdrawiam
×