-
Postów
1 431 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Stracona100
-
-
-
-
codziennie..... i conocnie....... aż wreszcie się spełni...
-
Nie jest dobrze, chyba już bardzo zbliżyłam się do "game over".
-
Jestem jeszcze i czasem zagladam. Milo, ze zateskniles :)
A co u Ciebie?
Tak się właśnie zastanawiałem co Cię ostatnio nie widać.
U mnie po staremu właściw, a u Ciebie jakaś poprawa jest?
Nie wiem jak to nazwac - ale raczej poprawy nie widac. Lekow nie biore i lekko swiruje....
-
Stracona100?
Jestem jeszcze i czasem zagladam. Milo, ze zateskniles :)
A co u Ciebie?
-
Nadal bez leków. Czasem jest bardzo ciężko... jak dziś... całą noc planowałam jak zakończyć tę mękę... rano wzięłam cloranxen i czekam... co będzie dalej.
-
Łazarz, cóż, jak będzie nawrót, to będzie... i może wreszcie skończy się ta "walka z wiatrakami".
-
Nadal czuję się na tyle dobrze, że nie myślę o wizycie u psychiatry - nie jest mi to potrzebne.
Mam wrażenie "oczyszczonego mózgu" i dobrze mi z tym - teraz wiem, że to co czuję i myślę, to jestem "ja" a nie jakaś pieprzona "pigułowa chemia".
Nie wiem co zrobię, jak zacznę spadać na dno - ale chcę się przekonać czy na pewno znowu tak się stanie...
(2 października 2016)
Nie sięgnęłam jeszcze dna, choć bywało już blisko. Upadam i podnoszę się... po leki się nie wybieram... chyba, że na sen, bo sypiam po 3 godziny
-
A ja 4 miesiąc żyję bez leków. Na razie nie jest tak źle, jak sądziłam, że będzie.
Dni mijają jeden za drugim, tak samo bezsensownie jak na prochach ale za to świadomie. Czasem trafi się jakiś lepszy dzień, ale zazwyczaj jest standardowy dół. O śmierci myślę codziennie, ale nie tak intensywnie, by poczynić jakieś kroki w tym kierunku. Żyję sobie powolutku starając się nie wracać do przeszłości i nie myśląc o przyszłości.
Nie jest dobrze, ale mam nadzieję już nigdy nie wrócić do leków.
-
Nie rozumiesz mnie.
Starałam się Tobie pomóc, a Ty mnie odtrąciłaś. Trudno.
Pomaganie to nie taka prosta sprawa - aby komuś pomóc, trzeba go najpierw lepiej poznać, a to wymaga nieco wysiłku.
Dzięki za dobre chęci :)
-
Rabinizm, wyciągasz pochopne, powierzchowne i błędne wnioski na podstawie kilku moich ostatnich słów.
Poczytaj moje wcześniejsze posty albo daj sobie spokój, bo takie gadanie jest bez sensu
-
Tak, owszem, jednak ten biedny mózg musi stworzyć jakąś ścieżkę neuronową, by reakcja została utrwalona.
Mówiąc obrazowo, to nie Ty jesteś niewolnikiem swego ciała, lecz ono Twoim.
Gdyby tak było, to byłabym zdrowa i szczęśliwa, bo tak chcę. I wielu, wielu innych.
To nie takie proste, bo niestety nie zawsze mamy wpływ na tworzenie i utrwalanie swoich "ścieżek neuronowych".
-
Twoim. Czemu to takie dziwne?
Bo to nasz mózg steruje naszymi zachowaniami a nie odwrotnie :)
-
Stracona100, Twój mózg sam z siebie nie będzie się bronić, ponieważ jest tylko narzędziem.
Zabrzmiało dziwnie - nie wiem co masz na myśli. Czyim narzędziem? Moim? Raczej nie bardzo. Boga??? Może.
-
Ale takie myślenie jest bardzo szkodliwe, ponieważ z góry zakładasz słabość...
Nie zakładam, jestem słaba - to niestety fakt. Ale nadal mam nadzieję, że moje ciało (mózg) zacznie się bronić.
-
Nie wiem co zrobię, jak zacznę spadać na dno - ale chcę się przekonać czy na pewno znowu tak się stanie...
Skąd masz przekonanie, że spadniesz na dno? Myślisz życzeniowo.
Z doświadczenia. Nie myślę życzeniowo, wręcz przeciwnie - żyję nadzieją.
-
Nadal czuję się na tyle dobrze, że nie myślę o wizycie u psychiatry - nie jest mi to potrzebne.
Mam wrażenie "oczyszczonego mózgu" i dobrze mi z tym - teraz wiem, że to co czuję i myślę, to jestem "ja" a nie jakaś pieprzona "pigułowa chemia".
Nie wiem co zrobię, jak zacznę spadać na dno - ale chcę się przekonać czy na pewno znowu tak się stanie...
-
Od 7 tygodni bez prochów z kontrolowaną dawką alko...
Nadal to samo - jest zaskakująco dobrze
-
Swieta?
Jestem ateistka bez slubu koscielnego, nie aspiruje na swieta.
Znowu zaczynasz lazenie po watkach za mna? Zauwaz, ze ja w ogole nie zwracam sie do Ciebie pierwsza, nie zamierzam z Toba dyskutowac. Moderacja juz sie chyba wypowiedziala na ten temat Zajmij sie leczeniem swojej choroby, a nie moja osoba, bo ja sie Twoja osoba nie zajmuje i generalnie moglabys - przykro mi - nie istniec dla mnie, bo jestes mi co najwyzej obojetna. Narzucasz sie tylko
Jesteś chamską kłamczuchą i zamierzam to podkreślać.
Nie interesuje mnie Twoje zdanie na mój temat.
-
Carlos, nie komentuje wagi nikogo innego, jak swoja wlasna.
No i wlasnie to jest komiczne, kiedy sie obserwuje tego idiote. Mialam taka ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej. Wyszlo przekomicznie. Nie potrafila nic. Miala banalne zadanie - isc do sadu i strescic przebieg rozprawy. MOGLA NOTOWAC. Nie podolala, a dalej uwazala sie za najlepszego kandydata no tylko palnac taka aktami w leb.
Wypowiedź osoby mającej się za "inteligencję"
-
Owszem, jestem wredna dla ludzi, których nie lubię i uważam za głupich. Robię to celowo, bo idiotów u nas mnogo i wypadałoby ich tępić. No, chyba że płacą. Zauważ, że różnie odnoszę się do różnych osób. I poszukaj przyczyny To się nazywa dyskryminacja (ale ta legalna).
Raczej wygląda na to, że atakujesz ludzi, którzy nie wpasowują się w kanony mądrości, ustanowione przez Twojego męża.
Osobiście nic do Ciebie nie mam, co jest oczywiste, jednak wyrobiłaś sobie tutaj pewną opinię, podpartą twardymi argumentami.
Ludzie są Twoim zwierciadłem. To, co otrzymujesz, jest w głównej mierze efektem tego, co dajesz. Zastanów się nad tym.
-
Sypiam tylko z mezem, wiec nie, nikomu nie "daje".
No nie mów iiwaa, że z pierwszym seksem czekałaś do nocy poślubnej
Nie, ale bylam w stalym zwiazku i - paradoks - wczesniej z nim (wtedy nie mezem) zamieszkalam niz poszlam do lozka
Możesz udawać "świętą" ale Twoja wcześniejsza dwulicowość i hipokryzja mocno nadwyręża wiarygodność tej (i nie tylko tej) wypowiedzi
-
...lubie byc czasem wredna suka - ot wewnetrzna satysfakcja
Znacznie czesciej niz "czasem" - zapewne tak czule mowia na Ciebie studenci.
koniec
w Witam
Opublikowano
A może jako "egoistka" nie powinnaś teraz myśleć o innych, o tym co komu zrobiłaś i jaka jesteś zła. Pomyśl o sobie, o tym jak sobie pomóc, sprawić przyjemność wbrew całemu otoczeniu. Pomyśl, czy nie mogłabyś żyć dla siebie, nawet na przekór innym.