Skocz do zawartości
Nerwica.com

takatamwariatka

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

Treść opublikowana przez takatamwariatka

  1. Ciekawość świata, dokładność (jak akurat nie mam napadu lenistwa) i włosy
  2. Kontrast, dzięki za odpowiedź. Tak, dużo robię i pozornie nie mam powodów do niepokoju. Boję się, że otoczenie kiedyś stwierdzi, że przesadzam, coś sobie uroiłam itp. Pewnie mają na to wpływ też relacje z byłymi, uprzedzonymi od początku, że jestem chora, a na koniec i tak poniżającymi mnie przez to. Mam wrażenie, że całe życie przed czymś uciekam
  3. Cześć wszystkim, zaglądam na forum od kilku lat w gorszych momentach i przy kolejnych próbach zwalczenia swoich demonów na dobre. W końcu odważyłam się napisać, chociaż to trudne. Może z pomocą ludzi przeżywających podobne stany uda się z tego dziadostwa wyjść, a jeśli nie, to może chociaż moje doświadczenia w tej dziedzinie komuś pomogą. Problemy lękowe zaczęły się jak poszłam do szkoły (teraz kończę studia). Bo byłam drobniejsza, zdolniejsza od rówieśników i w okularach - idealna do prześladowania. Kilka lat później, jak już histeryzowałam przed wyjściem z domu i non-stop było mi niedobrze (mam emetofobię), rodzice zabrali mnie do psychiatry. Po kilku latach zmieniłam lekarza, a od ponad roku nie mam już z nimi kontaktu i nie biorę leków, bo wydawało się że już jestem w stanie żyć bez tego. Chciałam to sobie udowodnić i przez pewien czas się udawało. Diagnozy były różne - depresja, nerwica lękowa, a nawet anoreksja nerwowa (przez fobię nie miałam apetytu). Sama podejrzewam lekkie OCD. Brałam seronil (jako dziecko 4 lata - kolejny lekarz stwierdził, że to kretynizm), depakinę, a w końcu asentrę i doraźnie chlorprotixen. Zawsze w bardzo małych dawkach. Nawet na lekach zdarzały się ataki paniki. W atakach ratuję się akupresurą, oddechami i (coraz rzadziej na szczęście) aviomarinem. Na codzień normalnie studiuję, mam też inne zajęcia i od pewnego czasu działam w fajnym teamie (ale i tak problemy z nawiązywaniem relacji się utrzymują). Odnoszę sukcesy, podróżuję, mam świetnych przyjaciół. Piszę, bo ataki wróciły - nie są bardzo częste ale uciążliwe. Telepanie i nudności. Ostatnie lata nawiedzały czasami tylko po nocach, teraz atakują też wśród ludzi. Chciałbym się z tym ostatecznie rozprawić. Chodziłam do kilku psychologów, każdy jak sądzę mnie nie rozumiał. Jestem na życiowym zakręcie - przede mną wybór kariery. Jestem ambitna i chciałabym bez obaw wyjechać do dobrej pracy albo na dalsze studia za granicę, a teraz martwię się, że jak rozsypię się z dala od domu to już będzie koniec. Najczęściej nie potrafię wskazać bezpośrednich bodźców wywołujących atak i to chyba teraz męczy najbardziej. Dalsza część mojej historii na bieżąco, bo jest tego tyle, że nie wiem co jeszcze opisać. Trzymajcie się!
×