Witam wszystkich cierpiących.
Zacznę od początku, ponieważ mam kilka pytań, a widze że są tu życzliwe osoby mające podobne problemy co ja.
A więc od ponad 2 lat walczę z depresją i nerwicą lękową, moje główne objawy to przede wszystkim lęki jak gdzieś jestem to robi mi się niedobrze strasznie i chce wymiotować, a także depresja problemy ze skupieniem dziwne myśli. Przez 2 lata wypróbowałem mnóstwo leków lerivion, seroxat, mirzaten, velafax, i wiele innych. I praktycznie nic nie pomagało, jedynie velafax czyli odpowiednik efectinu w jakiś 20 % pomagał, ale to było zdecydowanie za mało. Byłem już totalnie załamany aż wkońcu trafiłem na Wellbutrin który już po pierwszych tabletkach sprawił że czułem się jak dawno się nie czułem, prawdopodobnie był to ten efekt euforii początkowy, w między czasie brałem cały czas velafax 2 tabl dziennie po 75mg. Po tygodniu wprawdzie troszke znów było mi niedobrze ale szło to wytrzymać. Biorę już jedną tabl Wellbutrinu prawie 5 tygodni w między czasie postanowiłem z psychiatrą schodzić z velafaxu bo po co tyle ładować w siebie, już jest prawie 3 tygodnnie od kiedy zmniejszyłem dawkę o 1 tabletkę.
Pewnie nie będzie wam się chciało czytać moich wypocin:D ale moje pytania to:
ponieważ zacząłem się czuć po tych 5 tyg dziwnie trzęsię mnie w środku tak lękowo i często jestem strasznie zmęczony że siły nie mam i pytanie czy to lek przestaje działać czy może jeszcze zejście z velafaxu?? może nie potrzebnie schodze, chociaż już ponad 2 tyg od zmniejszenia dawki jest i już skutków ubocznych nie powinno być zmniejszenia???Czy może jeszcze się lek stabilizuje??
Generalnie jest cały czas lepiej i depresji praktycznie nie ma, ale niepokoja mnie te objawy bo już było lepiej.
Wiem że trochę dużo napisałem ale gdyby mógł ktoś rzucić okiem to będe wdzięczny:D
Pozdrawiam wszystkich nerwicowców i nie poddawajcie się, próbójcie dalej z lekami aż w końcu traficie na swój.