Skocz do zawartości
Nerwica.com

asik2015

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez asik2015

  1. Ja teraz też odstawiłam wszystko. I czekam ciągle i cierpliwie na powrót dawnej siebie. Nie wiem czy ma to jakiekolwiek podstawy naukowe, ale staram się po prostu dawać mózgowi jak najwięcej bodźców, żeby znowu nauczył się je prawidłowo przetwarzać, a więc staram się uprawiać masę seksu Ciągle mam słabe odczuwanie, potrzebuję znacznie więcej czasu, a od partnera wymaga to większej finezji, ale za każdym razem jest nieco lepiej no i co najważniejsze - bez paroksetyny pojawia się efekt końcowy . Możesz też zbadać poziom prolaktyny i testosteronu we krwi - prolaktyna obniża libido (produkuje się jej nadmiar nie tylko przez niektóre leki ale i stres), testosteron za libido odpowiada. Podobno stymulująco na libido na sporo osób działa też Trittico (nawet gdzieś się natknęłam na artykuł o tym, że zaczyna się dodawać ten lek do terapii SSRI, żeby zminimalizować pogorszenie libido). Keep calm and have sex! Tak, tak, poziom hormonów też mam zamiar zbadać. Bo oprócz zaburzeń libido pojawiły się zaburzenia miesiączkowania więc pewnie wszystko ma ze sobą coś wspólnego. Już nie wspominając o tarczycy, bo też zwariowała po odstawieniu leków. Czekam na wyniki ponownych badań właśnie, żeby wykluczyć chorą tarczyce. Co do leków, też o tym myślałam ale boję się już cokolwiek brać co działa na ośrodkowy układ nerwowy. Za dużo złych doświadczeń.
  2. Niestety jestem jedną z tych osób, która ma problemy seksualne przez wieloletnie zażywanie leków antydepresyjnych. W ciągu 5 lat brałam większość z grupy ssri, krótko wenlafaksynę i wortioksetyne (Brintellix). Na koniec lekarz stwierdził, że przepisze mi zupełnie coś innego... czyli Wellbutrin bo ciągle zgłaszałam problemy z libido, sennością i brakiem koncentracji. Tak jak żle zaczęłam się czuć nie czułam się nawet mając mega depresję. Nie było to związane z nowym lekiem tylko Przedłużonym Syndromem Odstawiennym. Stwierdziłam, że to najlepszy czas odstawić w ogóle antydepresanty bo jak nie teraz to już w ogóle. Męka była niesamowita, ale najgorsze 5 miesięcy już za mną. Tylko co z tego jak moje libido jest na poziomie zerowym, czuje się jak roślina. Byłam pewna, że wraz z przetrwaniem tych objawów odstawiennych wróci wszystko do normy a tu gówno wróciło. Do tego jestem bardzo zobojętniała, nie interesują mnie mężczyźni, już nie wspominając o chłopaku (w końcu mnie pewnie zostawi), po prostu taka mega anhedonia. Ani zainteresowań ani motywacji do czegokolwiek, przecież jak miałam depresje to mi się w 100% więcej chciało robić o seksie nie wspominając bo z tym nigdy nie miałam problemów. Teraz nie wiadomo czy iść do psychiatry, ginekologa czy seksuologa a może do endokrynologa.... tragedia z tymi lekami, bym wiedziała, że to się tak skończy nie zgodziła bym sie na leczenie ssri. Ale tak to jest jak się ufa lekarzowi. Ja teraz zanim wezme coś do ust szukam i czytam informacje. Szkoda, że dopiero teraz
×