Niestety jestem jedną z tych osób, która ma problemy seksualne przez wieloletnie zażywanie leków antydepresyjnych. W ciągu 5 lat brałam większość z grupy ssri, krótko wenlafaksynę i wortioksetyne (Brintellix). Na koniec lekarz stwierdził, że przepisze mi zupełnie coś innego... czyli Wellbutrin bo ciągle zgłaszałam problemy z libido, sennością i brakiem koncentracji. Tak jak żle zaczęłam się czuć nie czułam się nawet mając mega depresję. Nie było to związane z nowym lekiem tylko Przedłużonym Syndromem Odstawiennym. Stwierdziłam, że to najlepszy czas odstawić w ogóle antydepresanty bo jak nie teraz to już w ogóle. Męka była niesamowita, ale najgorsze 5 miesięcy już za mną. Tylko co z tego jak moje libido jest na poziomie zerowym, czuje się jak roślina. Byłam pewna, że wraz z przetrwaniem tych objawów odstawiennych wróci wszystko do normy a tu gówno wróciło. Do tego jestem bardzo zobojętniała, nie interesują mnie mężczyźni, już nie wspominając o chłopaku (w końcu mnie pewnie zostawi), po prostu taka mega anhedonia. Ani zainteresowań ani motywacji do czegokolwiek, przecież jak miałam depresje to mi się w 100% więcej chciało robić o seksie nie wspominając bo z tym nigdy nie miałam problemów. Teraz nie wiadomo czy iść do psychiatry, ginekologa czy seksuologa a może do endokrynologa.... tragedia z tymi lekami, bym wiedziała, że to się tak skończy nie zgodziła bym sie na leczenie ssri. Ale tak to jest jak się ufa lekarzowi. Ja teraz zanim wezme coś do ust szukam i czytam informacje. Szkoda, że dopiero teraz