witam
niedawno pomyslałam, że mam depresję i hipochondrię. pewnie wynika jedno z drugiego. od 2006r. odwiedziłam juz niezliczoną ilość lekarzy, podejrzewając u siebie wszystko, co najgorsze. faktycznie miałam bardzo silne bóle głowy, ale lekarz zapisał leki przeciwmigrenowe i było lepiej. było, bo już nie jest....na jutro mam termin na rezonans głowy, nie mogę jechać, bo w piatek lekarz stwierdził u mnie płyn w lewej komorze płuca, od tygodnia nie mogę leżeć na plecach, bo się duszę. zastanawiam się skąd i dlaczego to wszystko mnie spotyka...z jednej strony panicznie boję się śmierci i przed nią uciekam, z drugiej strony widzę, że wszystkim byłoby lepiej beze mnie,bo tylko męczę wszystkich moimi sprawami, chorobami, dolegliwościami. oczywiście nie wiem skąd się wzięła woda w płucach, ale wystarczy wyszukać i już jest wynik, że to ma związek z sercem czy nowotworem i przychodzą głupie myśli, że czeka mnie tylko śmierć.....chciałam nawet uwierzyć w hipochondrię, ale dolegliwości przecież są prawdziwe, zdiagnozowane, więc przecież "nie wydaje mi się".......ale z drugiej strony widzę, jak bardzo męczy mnie życie, jak bardzo tracę chęć i nie widzę sensu istnienia, bo to moje istnienie to tylko stres i bieganie od lekarza do lekarza. bardzo potrzebuję pomocy