Hej, jestem tu pierwszy raz… Chciałabym się wygadać raz na takim forum.. jeszcze nigdy tego nie robiłam.. mam ze soba problem.ogromny problem.. problem ze swoimi uczuciami. Mam wielkie-ogromne skłonności to tego, że jeżeli spotkam jakiegoś fajnego chłopaka to momentalnie się w nim „zakochuje” , wyobrażam obie jakby to mogło byc jak bysmy byli razem a potem cierpię, strasznie cierpię, nie potrafię normalnie fukcjonować.. Mam problem z tym, że bardzo szybko sie zakochuje.. juz nie mam sily.. I tak ostatnio było.. Byłam u lekarza..rozmawiałam z nim zaledwie 20 minut.. bardzo się o mnie troszczył, pocieszał.. i znowu.. znowu mnie dopadło to zakochanie.. teraz nie mam juz siły.. nie mam siły zyc, chciałabym do niego jezdzic codziennie.. wiem ze to głupie, zdaje sobie z tego sprawe, ale to jest silniejsze ode mnie.. mam słaba psychikę.. teraz caly czas o nim mysle, płaćze.. ciagle.. juz nie moge.. nie moge… ciagle mysle co on robi teraz. chciałabym byc z nim… on jest idemnie 20 lat starszy.. dodoam ze jeszcze nigdy nie miałam chłopaka i mam wrażenie ze nikt nigdy mnie nie pokocha.. dopada mnie depresja.. nie chce mi sie zyc, nie widze sensu.. Pomóżcie, prosze.. co robic? :(