Skocz do zawartości
Nerwica.com

Goodbear

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Goodbear

  1. Bo nie zmienia to faktu, że teraz nie mogę się obejść bez SSRI, przez co przyszłość nie zapowiada się kolorowo, a w dodatku minimum raz w miesiącu mam kilkudniowy nawrót choroby. Jak każdy chciałbym poczytać jakieś rady dotyczące mojego przypadku, które mogą okazać się pomocne, to chyba normalny odruch.
  2. Dark Passenger, Psychopharm, Kalebx3 - w sumie to Was m.in. miałem na myśli, że może będziecie w stanie podzielić się jakimiś wnioskami w związku z moim postem :)
  3. Cześć wszystkim, mam pytanie, bo widzę że niektórzy się tu konkretnie znają. Cztery lata temu miałem epizod ze stymulantami (straszny syf). Gdy odstawiłem, to przez całe dwa lata męczyłem się z nerwicą (lęki, szumy, derealizacja, wrzody żołądka itd.), aż w końcu zdecydowałem się na wizytę u psychiatry. Najpierw miałem brać ćwiartkę tabletki, czyli 12 mg, a następnie miałem zwiększać dawkę. Biorę to już przez 2 lata. I o co chodzi. Działają na mnie całkiem małe dawki Zoloftu, już przy pierwszym wzięciu 12 mg poczułem przetykanie w głowie (taka jakby ulga, co by potwierdzało dotychczasowy brak serotoniny przez całe 2 lata), potem kilka tygodni męczarni (wkręcanie Zoloftu), a teraz już od 2 lat jest ok (cały czas biorę małą dawkę). Raz lub 2 razy w miesiącu mam kilkudniowy nawrót objawów, a poza tym jest mega sprawność umysłowa i dobre samopoczucie (szkoda że nie cały czas). A biorę tylko 25 lub 40 mg sertraliny (zoloftu rozpuszczanego w ustach 25mg, ale ostatnio musiałem kupić zamiennik Zotral, który słabiej na mnie działa, więc biorę go 40 mg). Czy umie ktoś wytłumaczyć, czemu działają na mnie takie małe dawki i dlaczego działają w zasadzie mniej niż godzinę od zażycia? Nie wierzy w to jeden z moich psychiatrów (twierdzi, że musiałbym mieć mega metaboliczność, a to ponoć rzadkość). Niestety nie jest to placebo, bo gdy mi się zoloft/zotral źle wchłonie lub z jakiegoś powodu mam większy spadek któregoś z neuroprzekaźników (prawdop. serot.), wtedy mam duże problemy z mową, pisaniem, logicznym myśleniem, dużo gorszy nastrój itd. Wtedy ratuje mnie właśnie dodatkowy okruszek (i niestety ostatnio ciągle muszę dodawać okruszki, bo włącza się depresja lub nerwica lub derelka). Pytania, które mnie nurtują: dlaczego neuroprzekaźniki przez 2 lata od odstawienia stymulantów nie mogły się wyregulować same (to raczej retoryczne pytanie), dlaczego działają na mnie małe dawki i dlaczego działają tak szybko od wzięcia? Czy da się jakoś zbadać metaboliczność? Co zrobić, żeby wyregulować neuroprzekaźniki na dobre i pozbyć się tych rzadkich(ale jednak) nawrotów nerw./depr.? Ktoś może zasugerować zwiększenie dawki, ale czy jest to zasadne, gdy przez 2/3 czasu bardzo dobrze działają małe dawki a duże powodują pobudzenie i lęki?
×