Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasandra36

Użytkownik
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kasandra36

  1. kasandra36

    Samotność

    Dużo ludzi tu pisze o takiej samotności bardziej wewnętrznej. Otaczają nas ludzie, mamy przyjaciół, czasem nawet partnerów, a i tak czujemy się samotni, nowe znajomości tego uczucia nie eliminują... Ktoś z was potrafi z tym walczyć czy nawet wygrał? Zastanawiam się, z czego to wynika, bo sama nie potrafię określić. Niezrozumienie? Swego rodzaju blokada, kwestia... nieumiejętności "połączenia się" z drugim człowiekiem? Ech, nie wiem, jak radzić sobie z taką samotnością, którą odczuwam wśród ludzi, nawet znanych przeze mnie dobrze i lubianych.
  2. Rozumiem :) Powodzenia w każdym razie, może komuś innemu ta rada się przyda
  3. Ale czemu blokujesz się przed powiedzeniem "cześć" taką myślą, że nic z tego nie będzie? Dlaczego od razu przeskakujesz od zwykłego powitania do związku? Takie myślenie jest szkodliwe. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to przynajmniej się przełamiesz, nabierzesz może jakiejś pewności siebie i na przyszłość będzie łatwiej. Trzeba się oswajać w ten sposób z płcią przeciwną, jeśli najmniejszy kontakt paraliżuje.
  4. No i chyba sporo borderów ma po prostu inne zaburzenia psychiczne, stąd np. antydepresanty.
  5. kasandra36

    Samotność

    To żadna "druga połówka", jeśli trzeba cokolwiek udawać, szczególnie coś tak poważnego. Ja zwyczajnie nie chciałabym być z człowiekiem tak ograniczonym pod względem intelektu i horyzontów myślowych, że bałabym się przyznać do zaburzeń psychicznych. Po co trwać w takim związku? Żeby nie być samemu? W czymś takim można czuć się jeszcze bardziej samotnym, przynajmniej ja bym się czuła.
  6. Może ulga to zbyt wielkie słowo, po prostu nagle pewne rzeczy i uczucia stają się bardziej zrozumiałe, logiczne i poukładane. Chociaż i tak po tej "uldze" nie było po jakimś czasie śladu.
  7. Ja zawsze uważałam, że coś jest ze mną nie tak, że jestem dziwna; diagnoza była na początku rodzajem ulgi, rodzajem uporządkowania, a teraz coraz częściej patrzę na siebie nie jak na człowieka o określonej tożsamości, tylko jak na zbiór objawów i mechanizmów obronnych - "mnie", moją osobowość, można normalnie przeczytać w internecie czy podręczniku akademickim. To dziwne i niepokojące uczucie. Też dochodzi u mnie do głosu psychopata czasem (dlatego to określenie - "psychopata z dodatkami" - tak do mnie trafia), chociaż jakoś nie mogę się takiego wzorca dopatrzeć w swoim środowisku z dzieciństwa.
  8. Zastanawia mnie, czemu borderline to takie "medialne" zaburzenie, tak szeroko omawiane w internecie - są przecież całe strony i blogi poświęcone tym, jak ludzie z borderline to wampiry emocjonalne i zniszczą życie wszystkim wokół. Łatkę borderline przypina się łatwo osobom uważanym za toksyczne czy rozchwiane. Ignorancja ludzi w kwestii zaburzeń psychicznych to jedno, życie pod ostrzałem to drugie. Rzeczywiście najlepiej nie mówić nic nikomu, bo wpisując "borderline" w wyszukiwarkę można się wiele nieciekawych rzeczy dowiedzieć. Jedne są prawdziwe, inne mniej, ale w ogólnym rozrachunku robią z nas kogoś na równi z psychopatami. Takie zresztą określenie słyszałam, że border to "psychopata z dodatkami" - szczerze mówiąc, dostrzegam w tym jakąś prawdę i sens. Ale cóż, bycie borderem to jedno wielkie przyzwyczajanie się (do zaburzenia, jak i do reakcji/opinii ludzi).
  9. Mi szczególnie utrudnia ten pojawiający się czasem dylemat bliskość mojej uczelni do torów kolejowych. Wejść do budynku czy na tory?
  10. Totalna beznadziejność mnie dopadała z rana i teraz też. Wydawało mi się ostatnio, że może już od leków mam jakoś odrobinkę więcej energii, może lepszego humoru, cokolwiek, ale tak na zimno, racjonalnie, zdaję sobie sprawę z własnego beznadziejnego położenia - ze swoich skrzywień, z drogi, którą muszę przejść, żeby to choćby trochę naprostować. A ja totalnie nie mam motywacji, nie widzę sensu, nie mam nadziei. Po co ja tak uparcie żyję? Na co ja czekam, na co ja liczę? Nie potrafię już nawet marzyć i planować. Całe nastoletnie lata spędzone u psychologów, psychiatrów, tyle lat - na nic. Zaczynam dwudziesty rok życia kompletnie poturbowana. Marnuję młodość, ale jakie to ma znaczenie? Nie sądzę, że czeka mnie jakaś sensowna przyszłość.
  11. kasandra36

    Samotność

    Ja to samo, ech Przytulanie właściwej osoby to balsam na zbolałą duszę. Chociaż właśnie ostatnio mam takie myśli, że nic mi nie pomoże na tę samotność, jeżeli nie poznam właściwego człowieka, a to niestety trudne. Zapychanie się byle jakimi znajomościami nie ma sensu.
  12. Dostałam diagnozę w końcu... Ciekawe, jak mam nie odczuwać lęku przed odrzuceniem, jak wszystko, co ludzie robią, to odrzucanie mnie. Co jest ze mną nie tak?
  13. Jutro po kilku latach przerwy od leczenia, odkładania, wypierania, czasem kompletnej rezygnacji i okresowego wmawiania sobie, że dam sobie z tym sama radę, wracam do leczenia To takie surrealistyczne. Zaczynam się denerwować. Matko, co się mówiło u tego psychiatry? Ja zawsze wpadam w słowotok podczas którego gadam o kompletnych pierdołach...
  14. Mnie też. W sumie zasłużyłam. W ciągu ostatniego półrocza zniszczyłam tyle relacji z ludźmi, że to aż absurdalne. Ech, jestem wykończona.
  15. kasandra36

    Samotność

    Dokładnie to samo pytanie mnie prześladuje, od paru dni szczególnie intensywnie.
×