Nie mogę sobie z tym poradzić, mocno się oskarżam.
Szansy na ciążę praktycznie nie miałam, ale, że spóźniał mi się okres już zaczynałam wierzyć, że może w jakiś sposób... Postanowiłam, że wezmę gorący prysznic, termofor dla rozluźnienia, bo czułam napięcie w podbrzuszu, stwierdziłam, że przez stres ten okres jeszcze bardziej mi się wydłuża więc spróbuję w ten sposób. Tym bardziej, że kiedyś pomogła mi gorącą kąpiel, okres również spóźniony przyszedł w godzinę potem.
Ale, że tym razem myślałam, że mogę być w tej ciąży, zajrzałam do neta czy gorąca kąpiel nie zrobiłaby krzywdy gdybym była w ciąży. W necie info, że taka kąpiel może spowodować poronienie, jeśli woda jest naprawdę gorąca itp. Pomyślałam więc, że ja przecież nie będę się kąpać we wrzątku, i nie będę siedzieć godzinami i że będzie to prysznic, więc nic nie powinno się stać.
Po takim prysznicu i tym termoforze, zrelaksowałam się, okres nadszedł.
A teraz nie mogę wytrzymać napięcia i stresu, że jestem tak wielką egoistką, że mogłam przecież kupić najpierw test itp. że może to było poronienie, nie okres, ale najbardziej boli mnie fakt, że postąpiłam tak źle.
Nie, nie miałam zamiaru poronić, przeraża mnie myśl o zrobieniu komuś krzywdy. I w tym wypadku właśnie mogło tak być. Już zaczęłam się porównywać do kobiet dokonujących aborcji. A dla mnie to jest tak straszne. Nie mogę tego wytrzymać. Bo tutaj przez swój egoizm mogłam skrzywdzić, więc w sumie wychodzi na jedno i to samo :/.
Wcześniej miałam różne natręctwa, to jednak sama nie wiem czy można nazwać natręctwem. Tu jest ewidentnie moja wina :/.