Witam wszystkich!!! Tak po krótce ... mam 24 lata i tą koszmarną nerwicę - zaczęło się 7 miesięcy temu od lekkich i krótkich zasłabnięć - 2 miesiące przeleżałam w szpitalu gdzie po badaniach chyba na wszystko i wszystkiego okazało się że jestem zdrowa , a jednak chora. Mam dość serdecznie - teraz doszło silnie pocenie rąk , uczucie słabości , totalnej paniki że zaraz umrę i nikt mi nie pomoże , duszności i wogóle totalnego rozbicia. Nie jestem w stanie o niczym innym nie myśleć jak tylko o tym że pewnie zaraz zejde z tego świata , a najgorsze jest to że w domu ogólnie jest wszystko ok , ale jak tylko wejde do autobusu , na uczelnie , gdziekolwiek gdzie czuje że zaraz dostane ataku nerwicy następuje koniec świata - zaraz mam wrażenie że zemdleje. Faszerowano mnie oxzazepanem , afobamem , itp. a ja nadal zle się czuję.Pomocy!!!Pozdrawiam serdecznie!Patucha